tag:blogger.com,1999:blog-36609214255399882002024-02-20T07:29:48.160+01:00Dachówka - czyli pod strzechą literackąAviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.comBlogger68125tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-15519383823571366532015-05-06T18:56:00.003+01:002015-05-06T18:57:34.052+01:00"Zacisze Gosi" Katarzyna Michalak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3xWP_z8RcJ4vaqpnRX4LjO5fWHe5yKBAqnPtQiPuk9rurRjDedg-TqZm1ymED6d4WslEFWUbyAxbvQOTDUMRIaX36qtHdxSekhJY7slO6SKuLrirJvu5aJullEDr7VPou_IB-Df9Jwdg/s1600/265566-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3xWP_z8RcJ4vaqpnRX4LjO5fWHe5yKBAqnPtQiPuk9rurRjDedg-TqZm1ymED6d4WslEFWUbyAxbvQOTDUMRIaX36qtHdxSekhJY7slO6SKuLrirJvu5aJullEDr7VPou_IB-Df9Jwdg/s1600/265566-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Kwiaty mają moc – to fakt znany nie od dziś. Potrafią
pocieszyć, wzbudzić radość, a nawet miłość. Na własnej skórze doświadczają tego niejednokrotnie urocze mieszkanki Milanówka, które w trylogii Katarzyny
Michalak połączyła miłość do kwiatów, wielkie serca, i pewien wspaniały różany
ogród.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Zacisze Gosi” zasadniczo podzielona jest na dwa główne
wątki fabularne.</b> Pierwszy z nich skupia się na przyjaciółce Kamili – głównej
bohaterki poprzedniej części- tytułowej Gosi, do której zaczynają powracać echa
przeszłości. Jednym z nich jest Jakub, który w ostatnim rozdziale „Ogrodu
Kamili” staje w progu dworku w Milanówku, aby wywrócić życie dwóch, niczego nie
spodziewających się kobiet, do góry nogami, drugą natomiast były mąż naszej
protagonistki, chcący pozyskać majątek małżonki. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przyznać muszę, iż sam tytuł
jest dość mylący gdyż autorka dużo więcej uwagi w dalszym ciągu poświęca pannie
Nowodworskiej, aniżeli swojej tytułowej bohaterce. Nie wydaje się to złą decyzją, biorąc pod uwagę fakt, iż w życiu Kamili dzieje się i to całkiem sporo. Łukasz
– jej ukochany, nie mogąc pogodzić się z kalectwem będącym powikłaniem po
ciężkim wypadku samochodowym, wciąż ją odpycha, na domiar złego dziewczyna
sprostać musi wyzwaniom czekającymi na nią w firmie, którą przejmuje na czas rekonwalescencji prezesa. Jakby
tego było wciąż zbyt mało, autorka funduje nam oraz biednej dziewczynie prawdziwy
uczuciowy rollercoaster, w momencie wkroczenia do akcji Jakuba Kilńskiego – jej
dawnej miłości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Obiektywnie rzecz ujmując to właśnie postać wpływowego biznesmena skradła tę część. </b>Jest to niewątpliwie postać najbardziej dynamiczna
i chyba najciekawsza, którą tak naprawdę dopiero co poznajemy i której zmianę
obserwujemy w czasie trwania akcji. W tej części ukazuje się jego bardziej
ludzkie oblicze, a zarazem wraz z nim wkraczają nowe problemy. Jego pojawienie
się w progu Sasanki na zawsze odmienia życie Małgosi i Kamili. Pierwsza z nich
rozpoznaje w nim wybawiciela, który pomógł jej przeżyć po zamachu
terrorystycznym w londyńskim metrze, druga natomiast ma możliwość w końcu
poznać jego historię i wyciągnąć z niej przerażające wnioski, gdyż Jakub
Kiliński okazuje się ojcem Kamili Nowodworskiej. Tak… To jeden z bardziej
pokręconych wątków tej trylogii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po „Zaciszu Gosi” Jakub śmiało mógłby pretendować do tytułu
najbardziej pechowego faceta. Dlaczego? Przyjrzyjmy się jego historii ukazanej
w pierwszych rozdziałach tejże powieści. Młody chłopaka rozkochuje w sobie
nauczycielkę, która porzuca go gdy zachodzi z nim w ciążę. Nieświadomy niczego po 16-latch wiąże się z jej córką, z którą to niespodziewanie zrywa
kontakt po tym jak dowiaduje się, iż jej matką jest jego dawna miłość.
Rozgoryczona była kochanka goniąc go wpada pod autobus osierocając swoją
jedynaczkę, a mężczyzna miotany poczuciem winy nie ma odwagi odpowiedzieć na
którykolwiek z licznych maili nieświadomej z ich pokrewieństwa młodziutkiej
Kamili. A to jedynie fragment tej zajmującej historii niczym z brazylijskiej
telenoweli przeniesionej w Polskie realia…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Druga część trylogii kwiatowej uchodzić może za najbardziej
nacechowaną emocjonalnie.</b> <b>Jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałam się z powieścią
, w której autorka w takim stopniu znęcała się nad wykreowanymi przez siebie
postaciami.</b> W „Zaciszu Gosi” nie ma bowiem nikogo, kto nie zostałby doświadczony
przez los. Autorka nie poprzestaje jednak na dręczeniu mieszkańców Milanówka
koszmarami z przeszłości rzuca im bowiem ciągle nowe kłody pod nogi. Było to
tak różne od tego co zaserwowała nam autorka w „Ogrodzie Kamili”, iż chwilami
wydawało się, że są to dwie odrębne historie. W trakcie czytania pewna mogłam
być tylko jednego – jeśli coś układa się dobrze znaczy to jedynie, że jest to
tylko cisza przed burzą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Musze przyznać, że w pewien sposób uwielbiam tę serię; za
jej dość absurdalne pomysły, mające więcej wspólnego z wyobraźnią autorki,
aniżeli prawdziwym zżyciem, za jej lekką infantylność, i nieporadność językową.</b>
Za na siłę wprowadzany dramatyzm, który wywoływał emocje odwrotne do
zamierzonych. Za trzeci osobowego narratora pojawiającego się nagle w trakcie
akcji, który w jakiś sposób sugeruje nam co wydarzy się za chwilę, tworząc tym samy niezamierzony komizm. <b>Aż trudno uwierzyć, że powieść, która posiada tyle cech
charakteryzujących książki złe, naprawdę może się podobać – tak jednak jest,
choć przeczy to wszelkiej logice. <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Zacisze Gosi” daje naprawdę wiele radości podczas czytania,
pozwala się odprężyć i wywołuje szczery uśmiech na twarzy. Wprost nie mogę
doczekać się kolejnej części „Przystań Julii”, która przybliży nam sylwetkę
nowej sąsiadki protagonistek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Widocznie z niektórym lekturami tak jest - owijają czytelnika swoją magią niczym
ciepłym kocem dając poczucie bezpieczeństwa
i świadomość, iż w życiu nie ma takich sytuacji, z których nie dałoby się
podźwignąć co na każdym kroku udowadniają nam przyjaciółki z Milanówka.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4+</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p></o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitTxH4S16QIbAbeP26XDDIKq9PxKtu1zPhlzvHaEdFnlr-Xk3Yw000wZq2fZqJQX-q4ukD-McuRm5sS22G7VZJSA605jpu1N47KGcF5NNOUdTlzm-IVWJlJWQvO85nDM-YHZ3bvVLE8dc/s1600/trylogia+kwiatowa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitTxH4S16QIbAbeP26XDDIKq9PxKtu1zPhlzvHaEdFnlr-Xk3Yw000wZq2fZqJQX-q4ukD-McuRm5sS22G7VZJSA605jpu1N47KGcF5NNOUdTlzm-IVWJlJWQvO85nDM-YHZ3bvVLE8dc/s1600/trylogia+kwiatowa.jpg" height="200" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Trylogia Kwiatowa:</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2015/04/ogrod-kamili-katarzyna-michalak.html" target="_blank">"Ogród Kamili"</a></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>"Zacisze Gosi"</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>"Przystań Julii"</b></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportAnnotations]-->
<br />
<div>
<div class="msocomtxt" id="_com_1" language="JavaScript">
<br />
<!--[if !supportAnnotations]--></div>
<!--[endif]--></div>
</div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-72684140019318699622015-04-11T22:33:00.000+01:002015-04-11T22:36:29.763+01:00"Ogród Kamili" Katarzyna Michalak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGFXJDIyRSvwCJFyZ8XYIfbS1XeSgbhb_-pL142ecnTPT_19dIHRHmreAy9cak2HdkTSaWFzW7MNge_7vICbfVlYGaUa3RFWmrB2dqE0g1jCRfLswzI6VuS8sIzk2YH5_z3riDfKmuEKw/s1600/183797-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGFXJDIyRSvwCJFyZ8XYIfbS1XeSgbhb_-pL142ecnTPT_19dIHRHmreAy9cak2HdkTSaWFzW7MNge_7vICbfVlYGaUa3RFWmrB2dqE0g1jCRfLswzI6VuS8sIzk2YH5_z3riDfKmuEKw/s1600/183797-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
„Ogród Kamili” Katarzyny Michalak otwierający kwiatową
trylogię znalazł się w moich rękach właściwie przez przypadek i o mały włos uniknął losu powieści, po które sięgnęłam tylko po to by już na zawsze je
porzucić. Nie przepadam za książkami obyczajowymi. Są dla mnie zbyt statyczne, przewidywalne
i nie potrafię się w nich zatracić. Dałam jej jednak szanse, a ona
odwdzięczając się ukazała mi swoje wnętrze, które pozostawiło mnie z prawdziwą mieszaniną
myśli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kamila ma 24 lata. Niepotrafiąca odważyć się na usamodzielnienie najchętniej
zamyka się w swoim pokoju z książką i liże rany po swojej nieszczęśliwej i
burzliwej miłości sprzed 8 lat, oraz pisze meile do nieszczęsnego ukochanego zwierzając
mu się ze swojego życia, trosk, radości i uczuć. Pewnego dnia postanawia zmienić
coś w swoim życiu, opuścić ciotkę u której zamieszkała przed laty po śmierci matki. Niedoświadczona dziewczyna cudem unika jednak zatrudnienia u
człowieka zajmującego się handlem ludźmi, aby wpaść prosto w pułapkę zastawioną
przez mężczyznę, którego kiedyś kochała. Nieświadoma sytuacji, w
której się znalazła zaczyna nową pracę i nowe życie. Jakimi pobudkami kieruje
się jednak jej wybawca? Czy rzeczywiście chodzi jedynie o wybaczenie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Początkowo miałam dość spore wątpliwości czy książka ta
przypadnie mi do gustu. Po tak długim obcowaniu z fantastyką, lub innymi
powieściami noszącymi jej znamiona, nagłe zakotwiczenie w rzeczywistości
mogłoby niekorzystnie odbić się na moim odbiorze. <b>„Ogród Kamili” ma w sobie
jednak coś z baśni – choć traktuje o rzeczach nader przyziemnych, każde
wydarzenie rozgrywające się na łamach powieści owiane jest pewną różaną magią.</b>
Na jej kojących właściwościach poznałam się jednak dopiero po kilkudziesięciu stronach
pełnych irytacji na niemrawą akcje,
niezdecydowanych i nijakich bohaterów i pełne egzaltacji przemyślenia. W miarę
upływu czasu powieść zyskiwała jednak moją sympatię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Kamila zahukana 24- latka żyjąca wciąż na rachunek cioci, decydując
się wziąć w końcu życie w swoje ręce przestała denerwować, a jej determinacja,
miłość do książek i róż prawdziwie mnie ujęła</b>, na duży plus zasłużyli także
reprezentanci płci przeciwnej – Jakub i Łukasz. W pierwszym momencie sposób
wykreowania ich postaci odrzucał mnie bardziej niż główna protagonistka.
Kiliński zachowywał się niczym rasowy stalker, kontrolując życie dziewczyny, a
co gorsza ingerujący w nie, w dość nietuzinkowy sposób, jego przyjaciel
natomiast potraktowany tak schematycznie, że aż bolało – inteligentny, przystojny,
na pozór gburowaty i zbyt pewny siebie, wewnątrz wrażliwy i empatyczny. Niespodziewanie
jednak szczerze ich polubiłam i dopingowałam w powziętych zamiarach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W obserwowaniu ich poczynań nie przeszkadzał mi nawet sposób
prowadzenia powieści – p<b>rzemyślenia autorki, które w zamierzeniu zapewne także
nas miały skłonić do refleksji, stawały się parodią samych siebie – tak
doniosłe, jakby objawiały prawdę co najmniej o sensie istnienia</b>. Bardziej od samych egzaltowanych wstawek irytujące było
nagłe pojawianie się autora wszechwiedzącego, który z powagą zapowiadał, że
bohaterów nie czeka to co sobie zaplanowali, gdyż „los chciał inaczej…”. Z
biegiem czasu także to przestało mi jednak przeszkadzać, a nawet dość
pozytywnie kojarzyć się z tą właśnie książką, trochę inną, lekko magiczną, a
przede wszystkim ciepłą i napawającą otuchą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pomimo, iż autorka nie szczędziła swoim bohaterom trosk, za
każdym razem w życiu tej czy innej osoby stawał ktoś kto bez wahania wyciągał
pomocną dłoń. Choć chwilami wydawało się to nieco naiwne, było budujące. W
Milanówku, do którego trafia Kamila każdy gotów jest nieść pomoc, sąsiadki
wspierają się w ciężkich momentach, a w pogodne dni przesiadują w różanym
ogrodzie i podziwiają jego piękno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sielski obraz co jakiś czas burzony jest przez demony
przeszłości, które nadają całości pewną nie oczywistość. <b>Mamy świadomość, że coś
wydarzyło się w życiu bohaterów, jest to jednak zwykle nic więcej niż
delikatnie zarysowane kontury tego, co naprawdę kryje się w środku. </b>Jest to od
samego początku wielki plus tej książki, gdyż informacje docierają do nas
stopniowo, ukazują znane na postacie w innym świetle i manipulują naszymi uczuciami. Przeszłość
protagonistów maluje się na naszych oczach, gdyż nawet oni nie znają wszystkich
elementów układanki. Nadawało to całości dynamiki i sprawiało, iż nie mogłam
się oderwać od lektury.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>W żaden racjonalny sposób nie potrafię wyjaśnić dlaczego
właśnie ta pozycja tak bardzo mnie pochłonęła ostatnimi czasy, a oczekiwanie na
kolejną część było istną katorgą.</b> Być może oczarował mnie różany ogród, może
przemówił do mnie klimat tej powieści, a może ma ona po prostu to
niezdefiniowane coś, które nie pozwala mi o niej zapomnieć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4+</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-82806625262316411572015-02-27T17:08:00.000+01:002015-03-01T11:36:11.778+01:00"Mara Dyer. Tajemnica" Michelle Hodkin<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0mhAp-_r_MSgGjj5s2uQBkDW-vjbqtAQKF2Ot6Vo7e-QYj1ND0WvSiTu3vNJyfIEugsIwqxieRD79BLWaZFJa12_ksUgmUIeckChu70oAgnEp9mhHEShVzGzjmfXqayCAThX8kbeQ3Sg/s1600/297921-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0mhAp-_r_MSgGjj5s2uQBkDW-vjbqtAQKF2Ot6Vo7e-QYj1ND0WvSiTu3vNJyfIEugsIwqxieRD79BLWaZFJa12_ksUgmUIeckChu70oAgnEp9mhHEShVzGzjmfXqayCAThX8kbeQ3Sg/s1600/297921-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
„Mara Dyer. Tajemica” to na pierwszy rzut oka schematyczny
młodzieżowy paranormal, na dodatek nie wyróżniający się wybitnym stylem
pisania. Autorka jednak już od pierwszych stron próbuje zaznaczyć jego
odrębność wśród innych powieści tego gatunku. Na wstępie dostajemy więc
oświadczenie protagonistki, iż Mara Dyer to jedynie pseudonim stworzony za
namową prawnika, a ona sama jest niebezpieczną osobą, która zagrozić może także nam –
czytelnikom. <b>Nuta grozy, połączona z pytaniami „o co chodzi?” i „jak doszło do
tej sytuacji?” zachęcają do dalszej lektury. </b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przenosimy do domu jednej z przyjaciółek dziewczyny, w
którym wraz z koleżankami bawią się tablicą Ouija. Aby zaaplikować sobie
dreszczy emocji zadają pytania dotyczące ich śmierci. Odczytana przez nich
tajemnicza odpowiedź okazuje się prorocza- kilka miesięcy później dwie z
uczestniczek zabawy nie żyją. Dalej jest równie ciekawie – Mara budzi się w
szpitalu nie pamiętając, iż znalazła się w nim po tym jak budynek, w którym
przybywała z przyjaciółmi, zawalił się. Jej, jako jedynej, udało się ujść z życiem
po tym tragicznym wypadku. Wydarzenie to silnie odbiło się na jej psychice, a
zespół stresu pourazowego niemalże uniemożliwił dalsze normalne funkcjonowanie.
Wszystko zmienia wyprowadzka i oderwanie się od znajomych miejsc. Halucynacje
jednak dalej prześladują dziewczynę. Na domiar złego stają się na tyle realne,
iż dziewczyna przestaje odróżniać prawdę od realności. A może rzeczy, które
widzi przydarzają się naprawdę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Czytając każdą kolejna stronę miałam wrażenie, że to już gdzieś, kiedyś było - począwszy od charakterystyk bohaterów, przez sposób prowadzenia fabuły, na
przedstawieniu życia w typowej amerykańskiej szkole skończywszy.</b> Idąc tym
tropem możemy w ciemno zakładać, iż główna bohaterka będzie cichą, na pozór
niczym niewyróżniającą się dziewczyną próbującą uporać się z traumą i
dręczącymi ją koszmarami. Posiadać będzie wspaniałą, choć trochę nadopiekuńczą
rodzinę, jej pierwsze dni w szkole będą ciężkie, a jej towarzyszem w niedoli
stanie się osoba tak jak ona lekko wyalienowana ze społeczeństwa. Nie można też
zapomnieć o wrogach, których dorobi się już w pierwszym dniu nowego życia,
przez zainteresowanie swoją osobą najprzystojniejszego chłopaka w całej
okolicy. Jest to tak schematyczne, że aż boli – niestety sprawdza się także w
tym przypadku. Podczas wspólnych lekcji z tajemniczym, urodziwym, lekko
aroganckim i trzymającym wszystkich na dystans osobnikiem czułam się jakbym
czytała powtórkę z lekcji biologii w „Zmierzchu”. To napięcie panujące między
nimi, to że wydaje się, iż on ją zna od dawna choć nie miał do tego prawa, w
końcu to, że on, boski Noah jest taki wyluzowany, cudowny, lekko hedonistyczny,
jednakże z wielkim sercem, obyty w towarzystwie, inteligentny i kochający
zwierzęta jest takie <s>ekscytujące</s> nudne! Jak dobrze, że to nie jest
romans w czystym wydaniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Historia zdaje się, aż ociekać z nadmiaru tajemnic, które
czają się na każdym kroku. <b>Rzeczom, które dzieją się wokół Mary brak
logicznego wytłumaczenia co przynosi fajny dreszczy emocji brak jednak
napięcia, które sprawiłby, że czytelnik byłby autentycznie ciekawy co będzie
dalej. </b>A można by go wprowadzić i to w sporych dawkach, gdyż mamy i opisy
krwawych śmierci i retrospekcje, które bardzo powoli odkrywają kolejne karty
historii wydarzeń w noc tragedii, mamy w końcu samą Marę, której granica między
urojeniami a rzeczywistością dość wyraźnie się zaciera. Chwilami przypomina to
trochę „Szeptem” – my wiemy, że cos się dzieje, główna bohaterka wie, że coś
się dzieje, nie przybliża nas to jednak w żaden sposób do rozwiązania zagadki
”dlaczego?”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Dużym plusem jest fakt, iż autorka próbuje jednak
konsekwentnie dążyć do rozwiązania zagadki wątku romansowego używając jedynie
jako tła nie wybijającego się zbytnio na pierwszy plan. </b>Między Noahem i Marą iskrzy, jednak nie jest to aż tak denerwujące jakby mogło się stać gdyby
przyćmiło wszystko inne. Wprowadzając tą relację autorka miała jasno określony cel,
który przysłużył się do rozwiązania tajemnicy, co sprawia, że główni
bohaterowie w naszej świadomości od pewnego momentu nie funkcjonuje już jako para
zakochanych, ale równorzędni partnerzy działający w tej samej sprawie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Ewolucja bohaterki, a raczej jej początki ukazane w
końcowych rozdziałach, dają nadzieję, że autorce uda się jednak przestać
powielać schematy i stworzyć coś fajnego i wyróżniającego się.</b> Pierwszy tom był
jednak jedynie wstępem, przez co nie sposób mówić o nim jako o „wciągającym” czy "emocjonującym”. Po następne tomy raczej nie sięgnę, gdyż to co otrzymałam
wystarczyło mi w zupełności. Nie ukrywam, że do lektury zachęciła mnie
zniewalająca okładka, która przyciąga uwagę znacznie lepiej niż treść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 3</b><o:p></o:p></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-46227470614740276272015-02-17T19:24:00.001+01:002015-02-17T19:25:00.992+01:00"Dziwny jest ten świat..." - oglądając "Miasto 44"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8KCIR1hJGod3iFaoE2eVyLyQ30lyY_ts3h-Xjqt-kHi5UEAbKd1PDyyiKfGUmQ5gD7jO9ZfFPOXIzM6XxZuOfekOmF2QV9Lzm8ODHH57uEXwHCyYOYtvM4mhlBMIiT6xHESi3fQ4bfW0/s1600/7637771.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8KCIR1hJGod3iFaoE2eVyLyQ30lyY_ts3h-Xjqt-kHi5UEAbKd1PDyyiKfGUmQ5gD7jO9ZfFPOXIzM6XxZuOfekOmF2QV9Lzm8ODHH57uEXwHCyYOYtvM4mhlBMIiT6xHESi3fQ4bfW0/s1600/7637771.3.jpg" height="320" width="222" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
W<span style="background-color: white;"> <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">p</span></span>olskiej
kinematografii istnieją tematy, które powracają co jakiś czas, aby zdobyć serca
widzów. Jednym z nich jest temat „II wojny światowej”. Na
przestrzeni kilkunastu miesięcy mieliśmy możliwość oglądać już „Powstanie
warszawskie” stworzone z oryginalnych ujęć, czy „Kamienie na szaniec”-
ekranizacja prozy Kamińskiego. Na warsztat temat ten wziął także Jan Komasa –
jeden z najlepiej zapowiadających się reżyserów młodego pokolenia, którego
<b>„Miasto 44” miało pozwolić współczesnej młodzieży zobaczyć powstanie oczami ich
rówieśników, którzy ginęli w imię ojczyzny.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Okres II wojny światowej. Po warszawie rozchodzą się wieści
o planach powstania. Janek wbrew namową matki, poruszony zapałem swoich
rówieśników, postanawia dołączyć do grupy powstańczej, do której należy już jego
przyjaciółka Kama. Tam poznaje Biedronkę – cichą, nieśmiałą dziewczynę, która
dzieli z nim przekonania. Walka mająca trwać kilka dni przeradza się jednak w
regularną rzeź, w której Polacy bez wsparcia, zaopatrzenia i wyszkolenia
skazani są na porażkę, a młodzi stają przed okrutną prawdą – chęć walki, oraz
nadzieja nie przynosi ocalenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Finał tej historii znamy doskonale. Ludność warszawy została
zdziesiątkowana, miasto niemalże w całości uległo zniszczeniu, a samo powstanie
jest uznane za jedno z najgorzej przeprowadzonych zrywów narodowowyzwoleńczych.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>O historii Polski mówi się wiele, jednakże większość obrazów
staje się jedynie kolorowymi kliszami mającymi ożywić dawne dni.</b> Dzisiejszemu
społeczeństwu, w którym brakuje wzorców, ideałów, wiary, potrzeba jednak
znacznie więcej, aby zrozumieć położenie młodych ludzi stających w obliczu
apokalipsy. Nie rozumiemy tego głębokiego związku z ojczyzną, chęci poświęcenia
się w imię jej dobra. Przez ogólny dostęp do internatu, otwarte granice
jesteśmy społeczeństwem nieodczuwającym i nieprzykładającym wagi<span style="background-color: white;"> <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">do przynależności narodowej.</span></span>
Wizja oddania życie za coś tak abstrakcyjnego jak ojczyzna, którą w dowolnej
chwili można zmienić jest trudna do przyjęcia, a nawet wyobrażenia sobie. <b>Film, który ożywiłby bohaterów powstania, pokazał, że
pomimo rzeczywistości tak różnej od naszej, tak jak my popełniali błędy,
kochali, marzyli, planowali i żyli w prawdziwym świecie – nie tylko na kartach
książki, czy starych zdjęć, sprawiłby, że uzyskalibyśmy choć cząstkową
odpowiedź na pytanie „dlaczego?”.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jednym z niewielu ludzi, którym mogło się to udać był
właśnie Jan Komasa. </b>Młody reżyser, który zyskał sławę dzięki „ Sali samobójców”
pokazał, że potrafi trafić do publiczności, porwać ich za serca i zmusić do
refleksji. Gdy jego debiut kilka lat temu zrobił na mnie ogromne wrażenie, a
historia Dominika była roztrząsana przeze mnie w każdym możliwym wymiarze
wiedziałam już, że z niecierpliwością oczekiwać będę kolejnego filmu
sygnowanego jego nazwiskiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powstanie Warszawskie jest tematem niezwykle zajmującym.
Komasa zdaje się doskonale rozumieć jak mocny i przerażający obraz ma do
przedstawienia. Z wirtualnego wszechświata, w którym schronienia szukali młodzi
ludzie odczuwających często nieuzasadniony bezsens istnienia, ukazany w „Sali…”, <b>rzuca nas w objęcia społeczeństwa, które tak mocno kocha życie, iż bez wahania
gotowe jest rzucić się w objęcia śmierci, aby pozwolić mu trwać choć jeszcze
przez chwilę.</b> Ich naiwna wiara w to, iż będą zdolni pokonać wroga była
jednocześnie budująca i tragiczna. Z całego morza entuzjastów, Komasa<span style="background-color: white;"> <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">wyławia</span> </span>jednak dwóch bohaterów, o których jest jego film - Biedronce i Stefanie, którzy zakochują się tak jak tylko w
powieściach bywa – szybko i aż po grób. Dlatego też gdy dociera do nich, iż
„zabawa w wojnę” przerodziła się w masową rzeź, w której giną bliscy, w której
krew spływa po ulicach Biedronka próbuje ocalić siebie i rannego ukochanego co
prowadzi do tułaczki po ulicach okupowanej Warszawy. Stefan nie chce jednak
uciekać dlatego też opuszcza Biedronkę i z powrotem udaje się na pole bitwy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przedstawienie powstania oczami tej dwójki okazało się jednak zabiegiem nie do końca trafionym.<b> O ile Biedronka wydaje
się całkiem autentyczna, a jej wybory, umotywowane chęcią przetrwania, zrozumiałe, Stefan przez większość filmu jedynie mnie irytował. </b>O ironio, to
właśnie jego postawę powinniśmy podziwiać bardziej – za wszelką cenę próbował
dotrzymać słowa danego ojczyźnie, nie zostawiał przyjaciół w potrzebie, walczył
aż do utraty tchu. Jego postać była jednak tak pełna patosu, że aż chwilami
sztuczna. I niestety tyczy się to także pozostałej części jego grupy – ludzi
starających się uchodzić za twardych, broniących ideałów, w które tak naprawdę
przestali wierzyć wraz z pierwszym krwawym żniwem. Jest w tym jednak jakaś prawidłowość, która ujawnia się gdy w<span style="background-color: white;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> pewnym momencie</span> </span>na twarzy Stefana i jego
kompanii jedną autentyczną rzeczą jest przerażenie w oczach. Jak inaczej można jednak reagować na fakt, iż za <b>zło nie istnieje w jakieś abstrakcyjnej formie – są
tylko ludzie.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Obraz rysowany przez Komasę przeraża</b>. Z pewnością jest to
jeden z niewielu polskich filmów, w którym <b>osobom zaangażowanym do efektów
specjalnych należą się owacje na stojąco. Jestem w pod ogromnym wrażeniem
realizmu, który ukazywał się moim oczom w każdej sekundzie filmu. </b>Wybuchy
widziane wcześniej jedynie w kinie akcji brutalnie uświadamiały mi co tak
naprawdę znaczy wojna. Scena, w której po wybuch ulice zalewa krew jest jedną z
tych, które powinno oglądać się tylko w horrorach. <b>W jednej ze scen, myślałam, że to martwe ciała
ptaków zabite przez łatwopalne gazy powstałe po wybuchu farbują ulice na czerwono. Chciałam wierzyć, że
to tylko ptaki… </b>Właśnie w chwilach takich jak ta, widząc świat oczami Biedronki
odczuwałam realne przerażenie i ogromny żal, iż to nikt inny, tylko człowiek
zgotował drugiemu człowiekowi taki los.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Miasto 44” obierając sobie za docelowych odbiorców młodzież
nie mogła ograniczać się do scen ukazywanych w tak wielu wcześniejszych
produkcjach. <b>Komasa, który niejednokrotnie pokazał, iż nie boi się wychodzić
poza utarte schematy, także w swojej najnowszej pozycji zastosował chwyty,
które miały w pewien sposób dostosować „język wojny” do współczesnych
odbiorców,</b> dlatego też wędrówka po kanałach ukazana jest jak scena z rasowego
horroru, sceny miłosne wyglądają niczym w dość dziwacznym marzeniu sennym,
ludzie strzelają w rytm dupstepu, a kamera niespodziewanie ukazuje sytuacje z
perspektywy gracza. Potrafię rozumieć cel, który reżyser próbował osiągnąć tymi
zabiegami, nie zmienia to jednak faktu, iż w mojej opinii psuły one odbiór
całości. Wyjątkowo toporny montaż, w którym brakowało płynnego przejścia między
tym co realne, a tym co za takie miało jedynie uchodzić, nie poprawiało
odbioru. Sceny te na tle całości wyglądały groteskowo, a chwilami wręcz nie na
miejscu. To z całą pewnością nie była dobra droga do odmłodzenia historii…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przed seansem spodziewałam się, iż film powali mnie na
kolana, zmiażdży serce, nie pozwoli złapać oddechu. Tak się niestety nie stało.
<b>Śmiało mogę stwierdzić, że promocja tego filmu wyprzedziła jego faktyczną
wartość. </b>Głęboka wiara ludzi walczących w Powstaniu, ich nadzieja, poczucie
godności i oddanie sprawie dawało otuchy, jednakże sam wybór postaci którym
oglądaliśmy świat, okazał się dość nietrafiony. Nie zmienia to faktu, iż jestem
dumna, iż takie filmy, na takim poziomie, potrafią powstać w Polsce, oraz, że
potrafimy chwalić się kartami naszej historii, nawet jeśli z perspektywy czasu
wiemy, iż było to niczym więcej jak zbiorowym samobójstwem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Polska wciąż potrzebuje <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">produkcji</span>, która zrewolucjonizuje obraz wojny w oczach
młodego widza. Takie filmy wciąż będą powstawać, a oczekiwania względem nich
nie będą maleć.</b> „Miasto 44” to dobra <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">produkcja</span>, z ciekawą fabułą i genialnie odwzorowanym obrazem
zniszczonej Warszawy, nie jest to jednak jeszcze obraz, który przyniesie zmiany...</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-65935439529687990892015-02-09T22:21:00.000+01:002015-02-10T00:21:29.707+01:00"Hopeless" Colleen Hoover<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNsrW5O_CiifrCVejg5FfwzqsqJd6sjYv7wo4BEK5s45xEV7guGikDLZcNFoXUR-_ViJC-0di65mB-zpZ_baSq9_BCAt3FiTtEBtgoZiQ05NCqADcIhJNylqiAJW4YsZa2X8Upy0wKROo/s1600/279155-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNsrW5O_CiifrCVejg5FfwzqsqJd6sjYv7wo4BEK5s45xEV7guGikDLZcNFoXUR-_ViJC-0di65mB-zpZ_baSq9_BCAt3FiTtEBtgoZiQ05NCqADcIhJNylqiAJW4YsZa2X8Upy0wKROo/s1600/279155-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Raz na jakiś czas na
rynku wydawniczym pojawia się powieść będąca dla wielu czytelniczym objawieniem. </b>Najnowsza powieść Colleen Hoover "Hopeless" jest bez wątpienia jedną z nich. Czytając liczne
opnie wychwalające ją ponad niebiosa doszłam do wniosku, że nie znać tej pozycji w
obecnej chwili jest lekko passe. Co jeśli dane jej zmienić jest także moje życie,
a ja przez swoją niechęć do New Adult nie dam jej tej szansy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mogłam na to pozwolić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedemnastoletnia Sky wiedzie dość specyficzne życie - mieszka z matką adopcyjną, która nie toleruje w swoim życiu nowinek
technologicznych, jej przyjaciółka uznana jest za miejscową dziwkę, z powodu
swojej niechęci do stałych związków, a sama protagonistka idąc za jej
przykładem z chęcią przyjmuje w swoim pokoju chłopaków, jednakże odczuwa
głęboką niechęć do rozpoczęcia z nimi współżycia. Po wielu latach domowej edukacji
postanawia rzucić się w wir szkolnego życia. Tam spotyka tajemniczego Holdera –
przystojnego buntownika, który po samobójczej śmierci siostry bliźniaczki
wyjechał, dając innym pole do domysłów na temat jego domniemanego pobytu w
poprawczaku z powodu bójki. Chłopak rzeczywiście wydaje się nieobliczalny czym
przeraża Sky, tak samo mocno jak nagłym zainteresowaniem jej osobą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Książki z gatunku New Adult, do którego „Hopeless”
niewątpliwie należy nie cieszą się u mnie popularnością, dlatego też dość chłodno
podchodziłam do tej jednej z najlepiej ocenianych książek minionego roku. <b>Jest ona niemalże podręcznikowym przykładem dobrej książki dla
młodzieży – mamy bohaterów doświadczonych przez los, młodzieńczą miłość, próby
radzenia sobie z przeszłością i problem dużo poważniejszy niż „kocha, nie
kocha”. </b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
Sky zamknięta jest niczym w szklanym kloszu przez adopcyjną
matkę. Marzy jej się życie zwykłej nastolatki, przez swój sposób wychowania nie
jest jednak na to zbytnio gotowa. Będąc adoptowana w wieku pięciu lat, nie zna
i nie stara się pamiętać życia wiedzionego przez siebie wcześniej.
Wszystko w co dotąd wierzyła zostaje
podważone przez tajemniczego chłopaka, który przy pierwszym spotkaniu dostrzega
w niej inną osobę. Dziewczyna czuje się skonfundowana zachowaniem chłopaka,
który jednak staje się jej towarzyszem w
walce z rzeczywistością. Z czasem jego przypuszczenia, wydające się zwykłymi
wymysłami cierpiącego serca, okazują się
niebezpodstawne, a przeszłość dziewczyny rzeczywiście skrywa pewną tajemnice. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Książka obiektywnie patrząc jest bardzo dobrze zrealizowana.
<b>Mamy ludzkich bohaterów z całą paletą zalet stonowanych jednak przez wady,
które każdy z nich posiada. Wydają się całkiem normalnymi młodymi ludźmi, z
którymi można by się zaprzyjaźnić, pośmiać, zjeść pizze, czy pójść do kina. </b>Aby
nie było jednak zbyt cukierkowo i jak na New Adult przystało, głównym
bohaterowie nie w głowie imprezy i zabawy. Dręczą ich demony, z którymi nie
potrafią sobie poradzić. Potrzebują siebie nawzajem i o dziwo pomimo własnego
bólu skutecznie wspierają siebie nawzajem. <b>Relacja między Holderem i Sky
prowadzona była bardzo spokojnie, co było ogromną zaletą. Ani przez chwilę
przez głowę nie przeszła mi myśl, że ich związek był nienaturalny; wymuszony przez wizję autorki. </b>To co działo się między nimi toczyło się jakby poza
stronicami, gdzieś w alternatywnej prawdziwej, nieokreślonej literami,
rzeczywistości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Co ważne przy takiej eskalacji problemów autorka nie
doprowadza czytelnika do przygniecenia wagą wydarzeń rozgrywającymi się w
powieści.</b> Choć rzeczy, które zgotowała naszej protagonistce przerażają i
przytłaczają swoją prawdziwością wszystkie negatywne uczucia stonowała tym
jednym, najbardziej pozytywnym – miłością głównych bohaterów. Czytało się o tym
całkiem przyjemnie, szczególnie, że pomimo początkowych zgrzytów w narracji
całość prowadzona była płynnie i całkiem zgrabnie językowo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jestem pozytywnie zaskoczona, że wciąż powstają książki
skierowane dla młodzieży, które niosą ze sobą coś mądrego i nie pozwalają zamknąć
oczu na otaczającą nas rzeczywistość.</b> Książka ta nie była dla mnie na tyle
przełomowa, abym zmieniła swoje nastawienie do tego gatunku. Spędziłam z nią
kilka miłych godzin, jednakże nic po za tym.<b> Nie potrafiłam zdobyć się na nic
ponad dość chłodny obiektywizm, który jednak przy każdym kroku pokazuje, iż
powieść ta naprawdę zasługuje na miano dobrej.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Po książkach otrzymujących tak wysokie noty jak „Hopeless”
spodziewam się zazwyczaj, że zawładną moim sercem i rozumem, lub odwrotnie –
pozbawia złudzeń, zawiodą, uznam je za gniot i będę hejtować po wsze czasy. A "Hopeless"…<o:p></o:p></b><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>....Cóż "Hopeless" jest książką po prostu przeciętną.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-20151290709016473712015-01-14T20:59:00.000+01:002015-01-14T21:05:25.508+01:00"Exitus Letalis" Katt Lett<div class="MsoNormal">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/229000/229088/300624-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/229000/229088/300624-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a>Od zawsze lubiłam otaczać się słowami. Otulać nimi niczym
ciepłym kocem w zimną noc; pozwalać porwać się długim opisom miejsc, zdarzeń,
postaci. To właśnie one w dużej mierze stały się dla mnie wyznacznikiem
geniuszu autora. Nie zawsze jednak czas pozwala mi zatapiać się w wykreowanym
przez pisarza świecie i zniknąć na długie godziny. Dlatego też coraz częściej
zaczęłam sięgać po historie obrazkowe. Traf chciał, iż na mojej drodze pojawił
się komiks polskiej autorki tworzącej pod pseudonimem Katt Lett. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Exitus Leatalis” opowiada o młodej psycholog Evie Monroe
cierpiącej na narkolepsje, która zostaje oddelegowana przez tajną organizację
do Norwegii. Trafia do rezydencji noszącej tajemniczą nazwę „Nilfheim” ( co
oznacza królestwo lodu i zimna), gdzie ma spotkać się z 6 mężczyznami
naznaczonymi piętnem II wojny światowej. Jakże wielkie jest jej zdziwienie, gdy
zamiast kilku starszych panów jej oczom ukazuje się grupa niemalże jej
rówieśników. Misja, której się podjęła okazuje się zaskakująca i nieszablonowa.
Dzięki swoim zdolnościom widzenia
przyszłych wydarzeń ma odkryć zagadkę ich nieśmiertelności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Komiks ma tak wiele wad i niedociągnięć, że nie wiem od
czego zacząć swoją litanię.</b> Przyjrzyjmy się na początku głównej bohaterce. Eva
jest genialnym dzieckiem. W wieku
osiemnastu lat skończyła psychologię, ma prawdopodobnie fotograficzną pamięć,
gdyż nauczyła się języka Norweskiego w pięć dni. Dodatkowo jest wyjątkowo
piękna czym zdobywa serca kilku mieszkańców rezydencji, miła, zawsze
uśmiechnięta, pomocna, nieustępliwa, bla, bla , bla. Narkolepsja czyni ją
bezbronną przez co w swoich podopiecznych wzbudza ich głęboko ukryte rycerskie
odruchy. Wszystko byłoby w porządku,
gdyby komiks nosił choć znamiona realizmu.<b> Młodziutka Eva jest bowiem bardzo
papierowa. O większości jej cech jedynie się mówi; sama autorka w żaden sposób
nie poczuła się zobligowana przedstawić dowody potwierdzające te opinie.</b>
Genialna pani psycholog… błagam.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna nie wyróżnia się niczym szczególnym
na tle swoich rówieśników, a jej wiedza w dziedzinie psychologii wydaje się dość
marna. Zważywszy na to, że w jej otoczeniu znajduje się cała masa osób
posiadająca różnorakie schorzenia,( których pełną listę znaleźć możemy w
przypisach, ale o tym za chwile) mogłaby śmiało wykazywać się większym obyciem.<b>
Autorka stara się po za tym kreować swoja protagonistkę na osobę dojrzałą. Czasownik
„starać się” ma tu szczególne znaczenie, gdyż Eva zachowuje się jak każda
nastolatka na siłę udająca dorosłą.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Prezentowanie zachowań nieadekwatnych do prawdziwego wieku bohaterów
jest zresztą chyba domeną Katt Lett. <b>W historii opowiadającej o grupie
nieśmiertelnych chłopaków nie powinnam doszukiwać się zbyt dużej dozy realizmu,
ale choć kilka rzeczy powinny zostać zachowane i dopasowane do otaczającej nas
rzeczywistości.</b> Mieszkańcy Nilfeim, choć mieli ponad dziewięćdziesiąt lat,
przeżyli (podobno) piekło II wojny światowej, w „Exitus Letalis” zachowują się
jak grupa nastolatków zmagającymi się z burzą hormonów. O ich licznych
dysfunkcjach, którymi książka jest naszpikowana postaram się nawet nie
roztrząsać. <b>W historii Katt Lett pojawia się tak wiele zaburzeń psychicznych
wśród głównych bohaterów, że aż przestałam wierzyć, czy sama autorka miała w
tym jakiś wyższy cel, niż zirytowanie czytelnika wyjaśnieniami znajdującymi się
na tyłach komiksu.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sytuację nie poprawiają nawet dialogi, które swoją
błyskotliwością lub przyjemną w odbiorze formą potrafiły uratować nawet
najdziwniejsze pozycje. Komiks zawodzi także w tej materii. <b>Stanowczo zbyt
często miałam wrażenie, iż bohaterowie spędzili o kilka godzin za wiele w
internetowej rzeczywistości, gdyż ilość sloganów w wypowiadanych przez nich zdaniach
jest zatrważająca. </b>Przeszkadzały mi także przewijające się stanowczo zbyt
często wulgaryzmy. Z całą pewnością dialogi nie były najwyższych lotów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jest jednak kilka rzeczy wpływających pozytywnie na odbiór
tej pozycji. <b>Autorka posługuje się naprawdę ładną kreską, która uprzyjemniała
lekturę, komiksu, który zamiast intrygować i bawić (?), irytował i wprawiał w
osłupienie nad głupotą bohaterów. </b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Exitus Leatalis” to pierwszy tom serii </b>opowiadającej o
młodej psycholog mającej rozwiązać zagadkę mieszkańców norweskiej rezydencji. Historia,
do której zostaliśmy wprowadzeni może i wydaje się ciekawa, a rozwiązanie
zagadki skłania do sięgnięcia po kolejne części ( gdy się pojawią), sposób
przedstawienia bohaterów, oraz sytuacji w ich udziale skutecznie jednak mnie do
tego zniechęcił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 3</b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-35865547790072093372015-01-09T23:09:00.000+01:002015-01-09T23:09:15.861+01:00"Klucz" Mats Strandberg; Sara B. Elfgren<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFhyWf7VJuQWgOHJFXR2mMpuy8m09v4HPxBvAe_F8wixBOoo2XgJ5-64bI_n10RwJsxsuokH3uZuG3fNCzt8soDUNn7ihAYREdJUD72HL7Jq7XsMbsP3jxZ-ZnJu8rGIzPdHKxTzURIoY/s1600/340256-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFhyWf7VJuQWgOHJFXR2mMpuy8m09v4HPxBvAe_F8wixBOoo2XgJ5-64bI_n10RwJsxsuokH3uZuG3fNCzt8soDUNn7ihAYREdJUD72HL7Jq7XsMbsP3jxZ-ZnJu8rGIzPdHKxTzURIoY/s1600/340256-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Skandynawskie kryminały od dawna święcą triumfy na całym
świecie. Na polski rynek przebiło się jednak kilka książek, bynajmniej nie
należących do tego gatunku, a pochodzących wprost ze Szwecji. <b>Trylogia o
miasteczku Engelsfors opowiadająca o grupie Wybrańców – czarownic władającymi
sześcioma żywiołami, których celem jest zapobiegnięcie apokalipsie, zdobyła
grono fanów na całym świecie.</b> „Klucz” ostatnia część trylogii ponownie przenosi
nas w świat Minoo, Anny-Karin, Vannesy i Lineii toczących nierówny los z
przeznaczeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na początku było ich siedmioro - kilku zwyczajnych
nastolatków władającymi mocami, których nie rozumieli i nad którymi nie do
końca umieli zapanować. Ich krąg powoli zaczął się zmniejszać, a śmierć
zabierała jego kolejnych członków. Teraz została ich jedynie czwórka. Trzy
żywioły mające przyczynić się do zamknięcia portalu oddzielającego
rzeczywistość ludzi od świata demonów, zostały na zawsze stracone. Dziewczyny
mają świadomość, swojej bezsilności wobec zbliżającej się apokalipsy, nie tracą
jednak nadziei i szukają nowych rozwiązań. Rada sprawująca władze w magicznym
skutecznie im to uniemożliwia powołując nową grupę „Wybranych”. Dziewczyny nie
potrafią jednak obdarzyć zaufaniem organizacji, która nieraz udowodniła już
swoją bezwzględność i ślepe przestrzeganie zasad. Sytuacja komplikuje się
jednak, gdy do nowego kręgu dołącza Minoo, a nad Engelsfors pojawiają się
pierwsze zwiastuny apokalipsy.</div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zakończenia serii z zasady powinny najmocniej wpływać na
uczucia czytelników – rozdzierać ich serca, zapierać dech w piersiach, wyciskać
łzy z oczu. Niestety <b>„Klucz” ma jedną zasadniczą wadę, która skutecznie
uniemożliwiała mi zatopienie się we własnych emocjach – jest stanowczo zbyt
długa.</b> Seria Engelsfors składa się wyłącznie z opasłych ksiąg, w ostatnim tomie,
który powinien być niczym laur na głowie zwycięzcy, było jednak stanowczo zbyt
mało akcji i za dużo zdań. Chwilami miałam wrażenie, iż postacie wyłącznie
myślą i dyskutują o tym co należałoby zrobić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
O ironio wraz z ilością wypowiadanych słów, poszczególni
bohaterowie stawali się dla mnie coraz bardziej obcy. W czasie pierwszej fazy
powstawania Kręgu poczynania, motywacje i zachowanie głównych bohaterek było
czymś godnym uwagi. Pochodzące z różnych środowisk, obracające się w różnych
kręgach towarzyskich dziewczyny zmuszone do współpracy próbowały pokonać
wzajemne uprzedzenia i oddać się wyższym celom. Obecnie jednak ich osobowości starły
się ze sobą i wszystkie są jednakowo irytująco nijakie. Sytuację ożywił nieco
rozłam pomiędzy członkiniami Kręgu. To niosło jednak za sobą konsekwencje.
<b>Prowadzenie akcji dwoma niemalże niezależnymi nurtami było dość ciekawym
posunięciem, gdyby nie fakt, iż zarówno w jednym jak i drugim brakowało
konkretnych, mocnych punktów.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Po raz pierwszy dziewczyny stanęły przed problemem globalnym
jakim był koniec świata, a nie działaniu przeciwko konkretnej jednostce
pobłogosławionej przez demony.</b> Pozbawienie fabuły głównego antagonisty
otworzyło autorom możliwość wprowadzenia wątków pobocznych. Stał się nim
niestety romans Vannessy i Lineii, który chwilami stawał się ważniejszy niż koniec świata. Żadna z nich już wcześniej nie była przeze mnie szczególnie lubiana – razem stały
się prawie nie do zniesienia. Całość powinien jednak ratować wątek Minno
współpracującej z Radą. To właśnie za jej sprawą zostaje nam przybliżona ta
jakże tajemnicza organizacja, oraz mieszkańcy dworku. Niestety w dużej mierze
jest to niewykorzystany potencjał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przyznać muszę, że byłam lekko zawiedziona poziomem
zaprezentowanym w „Kluczu”. Po naprawdę mocnym cliffhangerze w drugiej części
liczyłam na coś więcej.<b> Autorzy, którzy nie bali się składać w ofierze
czytelnikom głównych bohaterów, bez trudu tworzących, chwilami wręcz gęsty od
emocji, szwedzki klimat zaprezentowali nam jedynie serię dialogów, monologów,
wewnętrznych rozterek, historii rozstań i powrotów z apokalipsą w tle.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Klucz” nie jest jednak powieścią złą.</b> Pomimo tego, że mam w
stosunku do niej naprawdę mieszane uczucia obiektywnie mogę jednak stwierdzić,
że czytało się ją przyjemnie (pomimo 806 stron). <b>Autorzy mieli ciekawy pomysł,
który potrafili konsekwentnie prowadzić od początku do końca.</b> Temat, który
wybrali także nie był dla mnie – osoby wychowanej na Harrym Potterze – bez
znaczenia. <b>Serii „Engelsfors” nie można odmówić tego „czegoś” co sprawia, iż
nie sposób oderwać się od kolejnych stron.</b> W „Kluczu” tego „czegoś” było trochę
mniej niż wcześniej nie przekreśla to jednak całkowicie fabuły w niej zawartej.
<b>Zabrakło jednak fajerwerków, które zapadły by głęboko w pamięć, szczególnie, że
zakończenie historii samo w sobie było dobrze przemyślane, a co najważniejsze
pozawalało na to, aby czytelnik sam dopowiedział sobie resztę historii. </b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4+</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCn9dVtu46qYpIfQJgOYB_BfjdCT2jeBSWvEMWibpeTsBnwouLHHP8Hr3y1-RgNrn3WkoYwuErL4bXjYM7tSremyvip-coJTwHu49fKL141cHCijJkWX8d4YAEfCh4JyheEHsMAALODG8/s1600/10928007_736524339777815_832510937_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCn9dVtu46qYpIfQJgOYB_BfjdCT2jeBSWvEMWibpeTsBnwouLHHP8Hr3y1-RgNrn3WkoYwuErL4bXjYM7tSremyvip-coJTwHu49fKL141cHCijJkWX8d4YAEfCh4JyheEHsMAALODG8/s1600/10928007_736524339777815_832510937_n.jpg" height="320" width="180" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"> </td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<b>Trylogia „Engelsfors”:</b></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
„Krąg”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
„Ogień”</div>
<div class="MsoNormal">
„Klucz”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<o:p></o:p></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-74698356656511711312014-12-31T14:30:00.001+01:002014-12-31T21:36:51.968+01:00Podsumowanie 2014 <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj96avSzZFMcMh2pbUXK4SZPCrboGgP4NmPp3ylNxlK8zYCXEhBPj-_0aXAjZ0EkYfY2uoKXef4fOAObtYYWsL8eWHf0ohRQ6n0IicAKxmG3xpPGUZtFWO3ISmOYqoRf9BKuQdELtkw2_Y/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj96avSzZFMcMh2pbUXK4SZPCrboGgP4NmPp3ylNxlK8zYCXEhBPj-_0aXAjZ0EkYfY2uoKXef4fOAObtYYWsL8eWHf0ohRQ6n0IicAKxmG3xpPGUZtFWO3ISmOYqoRf9BKuQdELtkw2_Y/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" height="190" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kolejny rok dobiegł końca, pora więc na podsumowania (czyli
to na co czekam okrągłe 12 miesięcy). <b>Udało mi się przeczytać całe 54 powieści</b>
(istne „szaleństwo”). Cóż się jednak dziwić skoro ten rok upłynął w tak
szaleńczym tempie… Moje życie było pasmem słów- kluczy: studniówka, sukienki, ,
nauka, egzaminy, oceny, matura, wakacje, wyniki, wakacje, wybór uczelni, wyniki
rekrutacji, przeprowadzka, wykłady, wykłady, wykłady… Eh…</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Trochę tego było…<br />
<div class="MsoNormal">
Z
perspektywy czasu to jednak, AŻ 54 książki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W moim corocznym podsumowaniu NAJLEPSZYCH POWIEŚCI 2014 brak
niestety szczególnie mocnych pozycji, które wspominałabym latami. Kilka książek
przeczytanych w ciągu ostatnich kilku miesięcy dostarczyło mi jednak godziny
dobrej zabawy, a inne garści refleksji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>NAJLEPSZE POWIEŚCI
2014</b><o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="margin-left: 54.0pt; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: center; text-indent: -36.0pt;">
<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal;"> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-xfT6HYcbmc0tRzpJIO8JgjBCyTGqBhGlSukrEF4giS3mJ4hEHaVp8ciI6_awdeyM58He9OmQrXwdQ6NfwaRSlaOsHj_l20DHmYjW1gEKKWIAxmWB4ozEhVE2EvOZhni9ngFdc454yzI/s1600/321402-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/190000/190359/175100-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; display: inline !important; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/190000/190359/175100-352x500.jpg" height="200" style="text-indent: -36pt;" width="140" /></a><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-xfT6HYcbmc0tRzpJIO8JgjBCyTGqBhGlSukrEF4giS3mJ4hEHaVp8ciI6_awdeyM58He9OmQrXwdQ6NfwaRSlaOsHj_l20DHmYjW1gEKKWIAxmWB4ozEhVE2EvOZhni9ngFdc454yzI/s1600/321402-352x500.jpg" height="200" width="140" /><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/214000/214345/264501-352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/214000/214345/264501-352x500.jpg" height="200" width="140" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirzI1YLa10RHqLicokJe6KKYWFSnTqcxbmr-msZGSOupbq-SadAELiJHlNe3g66WjH6si26841CscqT_XZ8qhISOfT4en9G3p59FyRIpo1kj7s8IrFS5WHRAjdgd5hS7XGXxrHgRDgMr0/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirzI1YLa10RHqLicokJe6KKYWFSnTqcxbmr-msZGSOupbq-SadAELiJHlNe3g66WjH6si26841CscqT_XZ8qhISOfT4en9G3p59FyRIpo1kj7s8IrFS5WHRAjdgd5hS7XGXxrHgRDgMr0/s200/352x500.jpg" height="200" style="text-indent: -36pt;" width="127" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/38000/38173/352x500.jpg" height="200" width="140" /><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/189000/189427/172113-352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-indent: -36pt;"><img alt="" border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/189000/189427/172113-352x500.jpg" height="200" title="" width="140" /></a><img src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/156000/156844/352x500.jpg" height="200" width="141" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<b><i><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-indent: -36pt;"></span><span style="text-align: center; text-indent: -48px;"> I.</span><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -48px;"> </span></i></b><b style="text-indent: -36pt;"><i>„Złodziejka książek” Markus Zusak</i></b><span style="text-indent: -36pt;"> – piękna
opowieść o wojnie widzianej oczami małej dziewczynki porwała mnie i nie
pozwoliła zapomnieć. Choć jej narratorem jest śmierć nie jest to bynajmniej
opowieść o umieraniu, lecz o życiu w trudnych czasach, poświęceniu, przyjaźni i
miłości do książek.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<o:p style="text-indent: -36pt;"><b><i>II</i></b>. <b><i>"</i></b></o:p><b style="text-indent: -36pt;"><i>Dar
Julii” Tahereh Mafi (<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/07/dar-julii-tahereh-mafi.html" target="_blank">recenzj</a>a) </i></b><span style="text-indent: -36pt;">– zakończenia lubianych cykli mają to do siebie, że
wzbudzają najwięcej emocji, nawet jeśli jako jednostka nie wyróżniały się
niczym wybitnym. Pragnąc poznać zakończenie historii Julii i jej towarzyszy nie
zawahałam się jednak zarwać noc. Zmiana, którą przeszła główna bohaterka jest
tak ogromna, iż z niemałą przyjemnością czytałam o jej usiłowaniach poprawy
losów świata.</span></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-left: 54pt; text-align: left; text-indent: -36pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small; text-indent: -36pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-indent: -48px;"><b><i>III.</i></b></span><span style="font-size: xx-small; text-indent: -36pt;"> </span><b style="text-indent: -36pt;"><i>„ Natalii
5” Olga Rudnicka (<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/06/natalii-5-olga-rudnicka.html" target="_blank">recenzja</a>) </i></b><span style="text-indent: -36pt;"> – przezabawna powieść
„kryminalna”. Tajemnicza posiadłość, pięć kobiet o tym samym imieniu i
nazwisku, które są zmuszone w niej zamieszkać, oraz sekrety ich ojca, które
muszą rozwikłać. Rzadko trafiam na ksiązki, które potrafią rozbawić mnie do
łez, tej ta trudna sztuka się jednak udała.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-indent: -48px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-indent: -48px;"><b><i>IV</i></b>.</span><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"> </span><b style="text-align: center; text-indent: -36pt;"><i>„To, co zostało” Jodi Picoult (<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/06/to-co-zostao-jodi-picoult.html" target="_blank">recenzja</a>) </i></b><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">– autorka, którą
uwielbiam tym razem przenosi nas do Europy za czasów II wojny światowej. Sage –
współczesna amerykanka poznaje historie swojej babci, która przeżyła holocaust,
oraz jej oprawcy – byłego SS-mana, który prosi ją o nietypową przysługę. Moje
serce i tak zdobyła jednak baśń przewijająca się między rozdziałami, która niegdyś uratowała życie młodej babci Sage.</span></div>
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-left: 54pt; text-align: center; text-indent: -36pt;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="margin-left: 54pt; text-align: center; text-indent: -36pt;">
<!--[if !supportLists]--></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<b style="text-indent: -36pt;"><i>V. "</i></b><b style="text-indent: -36pt;"><i>Dobry omen” Terry Pratchett, Neil Gaiman (<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/08/dobry-omen-terry-pratchett-neil-gaiman.html" target="_blank">recenzja</a>) –</i></b><span style="text-indent: -36pt;"> to
moje pierwsze spotkanie z twórczością obu panów, które zaliczam do jak
najbardziej udanych. Absurdalny humor, sytuacje, wyciągane niczym królik z
kapelusza, oraz znane historie, które w klasycznej wersji przedstawiały się
jednak trochę inaczej. Bez wahania dałam się porwać nadciągającej apokalipsie,
którą powstrzymać próbowali wysłannicy piekieł i nieba.</span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/189000/189427/172113-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center; text-indent: -36pt;"><br /></a><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"><b><i> </i></b></span><b style="text-indent: -36pt;"><i>VI. </i></b><b style="text-align: center; text-indent: -36pt;"><i>„Magia indygo” Richelle Mead <a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/11/magia-indygo-richelle-mead.html" target="_blank">(recenzja</a>)</i></b><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">-</span><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;"> </span><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">choć przygody Sydney i </span><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">Adriana opisane w
serii „Kroniki krwi” czytałam nieprzerwanie aż do ostatniego zdania 3 tomu, to
właśnie on najmocniej utkwił mi w pamięci i nakręcił na dalsze części serii. Co
dalej z alchemikami, mojorami i romansem dwójki głównych bohaterów? Mogę się
tylko domyślać, lecz już nie mogę doczekać się gdy sięgnę po kontynuację.</span><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"> </span><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"><b><i> </i></b></span><br />
<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"><b><i><br /></i></b></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b style="text-indent: -36pt;"><i>VII.</i></b><span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; text-align: center; text-indent: -36pt;"> </span><b style="text-align: center; text-indent: -36pt;"><i>„Ostatnia spowiedź” Nina Reichter </i></b><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">– powieść
niemieckiej autorki znalazła się w tym zestawieniu przez przypadek. Historia
gwizdy światowej sceny muzycznej, oraz szarej myszki, jest tak niedorzeczna,
tak banalna i schematyczna, </span><span style="text-align: center; text-indent: -36pt;">że chwilami irytowała</span>. Nie mogę jednak
wyrzucić jej z pamięci i naprawdę oczekuję chwili gdy sięgnę po ostatnią część
i poznam zakończenie tej przedziwnej historii.</div>
</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpLast" style="margin-left: 54pt; text-align: center; text-indent: -36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dziwnym zbiegiem okoliczności był to także rok ekranizacji,
których obejrzałam całkiem sporo. Na tle pozostałych z pewnością wyróżniały się
jednak dwie <b><i>„Gwiazd naszych wina” (<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/06/okay-okay-filmgwiazd-naszych-wina.html" target="_blank">recenzja</a>)</i></b> oraz <b><i>„Złodziejka książek”</i></b>. Pierwsza z nich
była przeze mnie naprawdę długo wyczekiwania i choć sama nie niosła za sobą
takiego ładunku emocjonalnego jak książka oglądałam ją z prawdziwa
przyjemnością. Co się tyczy drugiej – absolutnie wzruszająca, wciągająca, a co
najważniejsze skupiająca się na trochę innych aspektach niż jej książkowy
pierwowzór.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>FILMY 2014</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhos7wfusObf2rRY3n-SMJ1fhyphenhyphenYH8-1kmz6TbJK-Jhzn8UKRjqobXv-RemtwhQPadQnwGz-Dlh0kojFCXBIP9psSpxHTlvm97dXYDWX2HThNceLWOCOy0ZfwXXP_pT_5UvYsW_TDaCAwI4/s1600/7591500.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhos7wfusObf2rRY3n-SMJ1fhyphenhyphenYH8-1kmz6TbJK-Jhzn8UKRjqobXv-RemtwhQPadQnwGz-Dlh0kojFCXBIP9psSpxHTlvm97dXYDWX2HThNceLWOCOy0ZfwXXP_pT_5UvYsW_TDaCAwI4/s1600/7591500.3.jpg" height="320" width="220" /></a></div>
<a href="http://1.fwcdn.pl/po/18/25/681825/7586810.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/po/18/25/681825/7586810.3.jpg" height="320" width="220" /></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Och, to był szalony i wyczerpujący rok. Do zobaczenia w
kolejnym :D<o:p></o:p></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i>Avia</i><o:p></o:p></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-72736769488174622362014-12-29T11:15:00.000+01:002014-12-29T11:15:11.745+01:00"Love, Rosie/ Na końcu tęczy" Cecelia Ahern<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPeJJoWywlcI-4-zf6hvf1mddPohTkWZMR2EuOkKt9iiEybNW6hGquIo4yfslHxjWz5ATa95Pf2kCgA0G-MYRO4K6KR9nfV5yMNKKXGHdnPxJ8fueqrg9LqL-cKnpDRFr0Lu3nFAFNNPA/s1600/333448-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPeJJoWywlcI-4-zf6hvf1mddPohTkWZMR2EuOkKt9iiEybNW6hGquIo4yfslHxjWz5ATa95Pf2kCgA0G-MYRO4K6KR9nfV5yMNKKXGHdnPxJ8fueqrg9LqL-cKnpDRFr0Lu3nFAFNNPA/s1600/333448-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
„Love, Rosie” to jedna z tych książek, na które nie
zwróciłabym uwagi gdyby nie nowopowstała ekranizacja. Po obejrzeniu uroczego zwiastuna,
zapowiadającego historię wieloletniej przyjaźni potrafiącej przetrwać wszystko,
przywodzącego na myśl inną ekranizację o innej parze przyjaciół, który przypadł
mi do gustu, postanowiłam sięgnąć po książkę zanim dam się porwać magii kina. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili poszukiwań okazało się, iż <b>miałam prawa nie
słyszeć, o książce „Love, Rosie”, gdyż jest ona niczym więcej jak odmłodzoną
wersją „Na końcu tęczy” Cecelii Ahern.</b> Z nowym tytułem, oraz dużo młodszą parą
na okładce, miała w końcu możliwość podbić serca kobiet w różnych przedziałach wiekowym.
Jeśli chodzi o mnie – udało się jej.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rosie i Alex to przyjaciele od najmłodszych lat. Razem
przeżywali szkolne katusze, pierwsze wzloty i upadki, miłości i rozczarowania.
Na rok przed ukończeniem szkoły Alex zmuszony jest jednak wyprowadzić się z
Dublina do Bostonu i rozdzielić ze swoja bratnią duszą. Rosie, której marzeniem
od zawsze było jednak studiowanie dziedziny związanej z hotelarstwem, wie, że
za rok znów się spotkają, gdy przyjdzie im studiować w jednym mieście.
Wszystkie jej plany obracają się w mrzonki, gdy po balu absolwentów zachodzi w
ciążę, a jej życie zaczyna obracać się wokół nowonarodzonego dziecka i walki o przetrwanie jako samotna matka. Alex,
w tym czasie, spełnia marzenia o zastaniu lekarzem, nawiązuje nowe znajomości i romanse. Pomimo dzielącego ich dystansu,
zarówno w odległości jak i poziomie życia ich przyjaźń przetrwa i będzie
świadkiem ich wieloletniej historii.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYlbTX-VI9IjTYVPyrTc8PQshZJwnaUim3QFMaFAnHPD_dCgkF1beQeSOHSohsBFhIovoHX8pM8lOs19nZj3vGR5IAdWci_2_3-K8bZBGS2KXfXmCQWiBLXJHoRwtse2a2M2xD1B9xKzI/s1600/180026-352x500+(1).jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYlbTX-VI9IjTYVPyrTc8PQshZJwnaUim3QFMaFAnHPD_dCgkF1beQeSOHSohsBFhIovoHX8pM8lOs19nZj3vGR5IAdWci_2_3-K8bZBGS2KXfXmCQWiBLXJHoRwtse2a2M2xD1B9xKzI/s1600/180026-352x500+(1).jpg" height="320" width="225" /></a><b>Przyznam, że od dawna nie czytałam tak ciepłej książki.</b>
Historia Rosie, która przez jeden błąd z młodości zmuszona była porzucić
wszystkie marzenia i plany ukazuje nam niezwykle silną bohaterkę, która nie
użala się nad sobą, lecz bierze sprawy w swoje ręce i działa mimo, iż to co
dostaje jest tak różne od tego co oczekiwała. Stajemy się świadkiem jej zmagań
z rodzicielstwem, samotnością, poczuciem beznadziei, z których zawsze wychodzi
jednak obronną ręką. Przyjaźń z Alexem, który jest uosobieniem jej wszystkich niespełnionych
marzeń, będącą główną osią powieści, jest natomiast tak pozytywna jak sama
protagonistka. Nic dziwnego. Ta dwójka dobrała się idealnie.<b> Ahern stworzyła postacie,
których nie w sposób nie pokochać.</b> I nie mówię tu jedynie o głównej parze, gdyż
przez książkę będącą zapiskiem 50 lat życia Rosie Dunne przewija się cała masa
bohaterów pobocznych, którzy zostali dość wyraźnie podzieleni na negatywnych
(których nie lubimy – czyli byłych lub obecnych partnerów naszych
protagonistów, stojących na drodze do szczęścia tej dwójki) i pozytywnych
(których uwielbiamy). <o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Co ciekawe Rosie nie jest narratorką swojej historii, ba,
nie jest nią nikt z postaci. <b>Obraz jej życia wyłania się bowiem przy pomocy
setki listów tradycyjnych i elektronicznych, zaproszeń, liścików, rozmów na
czacie.</b> Pomysł autorki sprawił, iż jej powieść czytało się fenomenalnie. Całość
została tym samym pozbawiona w dużej mierze sztuczności. Informacje zostają
przekazywane, krótko i zwięźle przez co wiele lat, upływa nam niczym jeden
dzień – bez rozwodzenia się nad szczegółami. A dzięki temu, iż mamy całą gamę adresatów,
sytuacje poznajemy z więcej niż jednej perspektywy. <o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Listy nie mają jednak pełnić jedynie rolę nowatorskiego
pomysłu. Są one główną metodą podtrzymywani przyjaźni między Rosie i Alexem.
Patrząc z perspektywy całości trudno mi jednak ich związek postrzegać jako
czystą przyjaźń, gdyż <b>oboje ewidentnie coś do siebie czują, mało tego, próbują nawet
się do siebie zbliżyć, los jednak ciągle stawia na ich drodze przeszkody, </b>przez
co żadne nie jest pewne uczuć drugiego. Ahern nie jest jednakże jedyną autorką,
która poprowadziła wątki w ten a nie inny sposób. Kilka lat wcześniej swoją
premierę miała ekranizacja książki Davida Nichollsa „Jeden dzień”. Tam tak
samo jak tu ukazana jest wieloletnia przyjaźń dwójki bohaterów, która po wielu perturbacjach
przeradza się w coś większego. (Swoją drogą historie są wręcz bliźniaczo
podobne, wyjąwszy wątek nastoletniej matki). <b>Wyczuwam w tym pewne zakłamanie,
gdyż przez całą książkę bohaterowie, a nawet sama autorka, próbują nas
przekonać, że istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko-męska, podczas gdy sami
w to nie wierzą</b> i potajemnie do siebie wzdychają. Ich wątek był jednak na tyle
uroczy, że wybaczam. Rosie i Alex nie jest jednak jedyną damsko-męską parą „przyjaciół”.
Sytuacja tak samo przedstawia się w przypadku nastoletniej córki tej pierwszej.
Matka i ojciec chrzestny nie pozwalają jednak powielać im swoich błędów, tym
samym rehabilitując się ze swoich własnych uczynków, co doprowadzała do wielu
zabawnych sytuacji. Cóż tak właśnie bywa gdy dorośli ludzie widzą w
poczynaniach swoich dzieci obraz własnych występków z młodości. <o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Często czytając, iż książka jest „zabawna” podchodzę do niej
z tym większym sceptyzmem. Tym razem było inaczej.<b> Podczas lektury bawiłam się
fantastycznie, dlatego też gorąco polecam każdemu spotkanie z Rosie Dunne i
poznanie jej zwariowanego życia.</b><o:p></o:p><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 5</b><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-68995663400090032602014-12-26T18:10:00.000+01:002014-12-26T18:10:10.590+01:00"Julia. Trzy tajemnice" Tahereh Mafi<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizkvq7RLtggmwiT8FVL5Ah9pOY87WqXpTBb0COUnZA4hcNiEFRc7olUEwrz7OV3QokwzbMUf4CBC4MB5X_4fJrphm2H_an_6w9-5Z71rN3bsniVzgK9JtJVxFDC_j0cIHOfXQYXCfNSbQ/s1600/304509-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizkvq7RLtggmwiT8FVL5Ah9pOY87WqXpTBb0COUnZA4hcNiEFRc7olUEwrz7OV3QokwzbMUf4CBC4MB5X_4fJrphm2H_an_6w9-5Z71rN3bsniVzgK9JtJVxFDC_j0cIHOfXQYXCfNSbQ/s1600/304509-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Normą stało się już, iż popularne
serie doczekują się swoich pseudokontynuacji w formie krótkich nowelek,
komiksów, przewodników po świecie, czy nawet kalendarzy, które na celu mają
przedłużyć życie poczytnego cyklu. Sprawa nie inaczej ma się w przypadku
Tahereh Mafi, która postanowiła opublikować zbiór opowiadań rozgrywających się
gdzieś pomiędzy akcja właściwa przedstawioną nam w trylogii „Dotyk Julii”. <b>Jest
to z pewnością gratka dla każdego fana serii</b>, do których, po głębszym zastanowieniu,
chyba także się zaliczam.</div>
<div class="MsoNormal">
„Julia. Trzy tajemnice”, jak sama nazwa wskazuje,
zawiera trzy krótkie opowiadania „ Destroy Me” (część 1.5), „Fracture Me”
(część 2.5), oraz dziennik Julii pisany w czasie pobytu w zakładzie zamkniętym. Ich poziom był jednak na tyle nierówny
(głównie z powodu doboru osób, które są narratorami danych wydarzeń), iż zbioru
tego nie będę rozpatrywać jako całości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Fracture Me”</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Najsłabszy i najbardziej irytujący z opowiadań</b>, głównie za sprawą narratora – Adama. Każdy kto miał do czynienia z
trylogią doskonale wie, jaką osobą stał się ten nieśmiały, słodki chłopak znany
nam z pierwszej części. Jego punkt widzenia poznajemy, w momencie gdy targają
nim sprzeczne emocje odnośnie Julii, którą kocha, ale już nie tak jak kiedyś,
z którą chce być, ale nie może, którą
postrzega w pewnym momencie jako osobę, przez którą musi wybierać między
ochroną brata, a pomocą pierwszej miłości. Pytanie czy tak zachowuje się osoba
szczerze kogoś kochająca nasuwa się samo. <b>Adam irytował od dawna, nic więc
dziwnego, że nie potrafiłam zbytnio wciągnąć się w relację przedstawiona z jego
puntu widzenia</b>. Istnieje jednak kilka plusów : poznaliśmy w końcu historię uciekinierów
z Punktu Omega, po zrównaniu ich bazy z ziemią, oraz co tak naprawdę zadecydowało
o tak nagłej zmianie naszego bohatera w stosunku do Julii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Dziennik Julii”</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Fragmenty zawierające przemyślenia
Julii od początku należały do najbardziej charakterystycznych cech trylogii<b>.
Niesamowicie ekspresywne, melancholijne, nieskładne i urywane zapiski
osamotnionej dziewczyny niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny</b>, oraz
ukazywały kwiecistość wypowiedzi autorki. Zazwyczaj pełniły dla mnie funkcję
ozdobną – <b>pięknie napisane, sentencjonalne, ożywiały fabułę</b>. Krótkie zapiski
przewijające się gdzieś między wydarzeniami, były ciekawym urozmaiceniem
pozwalającymi wejść w umysł Julii. Ich kumulacja umieszczona w zbiorze
opowiadań straciła jednak sporo uroku. Idealnie spełniające swoją rolę jako
przerywnik, po dłuższej chwili stawały się dość nużące. Choć niosły ze sobą
kilka informacji dotyczących genezy stanu, w którym znalazła się nasza
bohaterka jak i ludzkość, nie ukazywały tak naprawdę nic ponadto co
wiedzieliśmy wcześniej o Julii. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>„Destroy Me”</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Opowiadanie, bez którego cały
zbiór mógłby w ogóle nie powstać. </b>Wydarzenia ukazywane ze strony Wernera, były
prawdopodobnie jedną z najbardziej pożądanych nowelek. Jawiący się jako
bezwzględny, nieczuły, pozbawiony skrupułów intrygował od pierwszego spotkania,
a jego zachowanie sprawiło, iż większość czytelniczek nieraz zastanawiała się –
co nim kieruje i czy to jego prawdziwe oblicze. Akcja tego krótkiego
opowiadania toczy się bezpośrednio po ucieczce Julii kończącej tom pierwszy i
postrzeleniu przez nią Wernera. <b>Pierwsza rzecz, która nasunęła mi się podczas czytania
to zadowolenie z faktu, iż tak późno poznaliśmy prawdziwe oblicze chłopaka,
przez co autorka pozwoliła dłużej nacieszyć nam się wizją młodocianego
socjopaty.</b> Gdyby opowiadanie te było umieszczone chronologicznie straciłabym
wiarę w tę trylogię. Postać Wernera byłaby wówczas do bólu stereotypowa –
chłopak pozbawiony rodzicielskiej miłości, szkolony od najmłodszych lat na
nieznającego litości żołnierza, podporządkowanego zwierzchnikom, zmuszony przez
życie do ukrywanie swojej, w gruncie rzeczy, delikatnej natury. Ileż razy już
to widzieliśmy… Poznając jego punkt widzenia dopiero po zakończeniu serii
opowiadanie czyta się z prawdziwą przyjemnością niemalże pozbawioną
zażenowania. <b>Jego fascynacja Julią ujawnia się na każdej stronie. W dziewczynie
upatruje dla siebie ratunek, a co ważniejsze, zrozumienie. </b>Znając jej historie
nie potrafi uwolnić się od wrażenia łączącego ich podobieństwa. Jego uczucia
potęgują się po odnalezienia dziennika Julii. Niestety zapiski przez niego
czytane są dokładnym przekalkowaniem tego co znajdziemy w dalszej części
opowiadań. Na tym nie kończy się jednak poznawanie Wernera. Dla autorki
niezwykle istotne okazało się poinformowanie czytelnika o słabości bohatera do
ubrań, jego zamiłowaniu do kąpieli, oraz dość niskim wzroście, czym przyprawiła
mnie o mały atak śmiechu i uniesienie brwi. Na duży plus zasługuje jednak
ukazanie jak dużo dzieliło to jak postrzegali go inni od tego jakim był
naprawdę. Jego odwiedziny na osiedlach, stosunek do jednego z podwładnych, czy
trudna relacja z ojcem ukazywały go jako wrażliwego, młodego chłopaka,
potrzebującego akceptacji i wsparcia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Podsumowując: „Julia, Trzy
tajemnice” jest pozycją po którą warto
sięgnąć po zakończeniu trylogii. Nie należy oczekiwać jednak fajerwerków, czy
odkrycia niesamowitych tajemnic.<b> Zbiór ten pozwala jednak jeszcze raz poczuć
klimat książek Mafi i po raz ostatni zatopić się w świecie Julii.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4</b><o:p></o:p></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-39753363775188866712014-12-19T19:18:00.000+01:002014-12-19T19:18:09.092+01:00"Wichrowe wzgórza" Emily Bronte - recenzja gościnna<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/205000/205850/225091-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/205000/205850/225091-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a><br />
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">"Wichrowe
wzgórza" autorstwa Emily Jane Brontë to powieść, można by rzec,
ponadczasowa, gdyż mimo, że została wydana ponad 150 lat temu, to nadal bardzo
przyjemnie się ją czyta. Historia osadzona jest we współczesnych autorce
czasach, czyli na początek wieku XIX, co dla większości dzisiejszych kobiet
oznacza, że akcja będzie „magiczna” (i nie chodzi mi o to, że znajdziemy tam
wątki fantasy).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i>"Niezwykła
historia miłości Heathcliffa i Katarzyny. Rozgrywa się na przełomie XVIII i XIX
wieku w Wichrowych Wzgórzach – posiadłości Earnshawów i w Drozdowym Gnieździe –
należącym do rodziny Lintonów. Stary Earnshaw, będąc w Liverpoolu, znajduje i przygarnia
małego cygańskiego przybłędę – Heathcliffa. Katarzyna, córka Earnshawa, z
czasem przywiązuje się bardzo do przygarniętego chłopca. Jednak jej brat,
Hindley szczerze go nienawidzi.Kiedy Kataryna poznaje młodego Lintona jest pod
jego dużym wrażeniem, godzi się też zostać jego żoną, choć jej serce należy już
wtedy do Heathcliffa…" <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i>źródło
opisu: Wydawnictwo MG, 2014</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"> Świat wyłaniający się z kart powieści
pozbawiony jest tych wszystkich cyfrowych wynalazków, a tępo życia jest wolne.
To wszystko wraz z piękną okolicą daje idealne podwaliny do stworzeni książki
obyczajowej, w której zaczytywać będzie się miliony czytelniczek przez wiele
pokoleń. <b>We "Wichrowych Wzgórzach" znajdziemy wszystko to, co składa
się na dobra akcje: szczerą przyjaźń, prawdziwą miłość, ale także stratę,
zdradę i rozczarowanie.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Co
bardzo śmieszne, dla mnie na pierwszym planie wcale nie była niespełniona i
nieszczęśliwa miłość Heathcliffa i Katarzyny, ale ta dziwna, chora atmosfera
panująca w powieści. Teraz, jak się nad tym zastanawiam to widzę, że Heathcliff
to niespełniony, zarozumiały człowiek, który tylko dla swojego kaprysu
zniszczył życie nie tylko sobie, ale i prawie wszystkim, którzy go otaczali.
Dzięki temu <b>powieść ta daje nam ciekawy obraz tego do czego może być zdolny
człowiek, któremu konwenanse i uznane prawa nie pozwoliła na spełnienie swojej
miłości. </b>To powoduje, że książkę tą możemy rozpatrywać jako powieść społeczną,
wiem to poważnie brzmi, ale to tylko zaleta, bo świadczy o tym, że dzieło to jest wielowymiarowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><b>„Wichrowe
Wzgórza” zaskoczyły mnie swoją „lekkością”</b>, bo mimo tego, że (co tu owijać w
bawełnę) są stare, czyta się je bardziej jak powieść napisana współcześnie, niż
osadzoną w zamierzchłych wiekach. Co bardzo mi się spodobało historia
mieszkańców Wichrowych Wzgórz i Drozdowych Gniazd nie jest relacjonowana
bezpośrednio, co było dla mnie bardzo miłym doświadczeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">W
gruncie rzeczy „Wichrowe Wzgórza” to powieść, którą naprawę warto przeczytać,
bo jest to klasyka, a dodatkowo zapewni mile spędzony czas.<b> Książce daję 7/10,</b>
ponieważ bardzo fajnie się ją czytało, ale po dłuższym czasie (gdyż czytana
była przeze mnie 3 miesiące temu, z dość dużymi przerwami) nie pamiętam o czym
dokładnie ona była.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i>Ogólnie
tutaj podziękowania dla Avii, dzięki za opublikowanie mojego bełkotu.
Przepraszam z góry za wszystkie błędy.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><i>Pozdrawiam
Nika<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-81393393493578086822014-12-09T22:43:00.001+01:002014-12-09T22:43:46.055+01:00" Gwiazd naszych wina" John Green<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwH3bwE-IHT2F6Bp2OdvDSMgbX8-fCLRic5m1Uhe7rLVodSZsGADlPTLoTfCcRoBd87VgD7et5nAcn7rZZ_35iGL5giFECT3SYZZKBpUyvBzpKz0hLbIa87yLA3mjKkiLl4zxvk7ts4IA/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwH3bwE-IHT2F6Bp2OdvDSMgbX8-fCLRic5m1Uhe7rLVodSZsGADlPTLoTfCcRoBd87VgD7et5nAcn7rZZ_35iGL5giFECT3SYZZKBpUyvBzpKz0hLbIa87yLA3mjKkiLl4zxvk7ts4IA/s1600/352x500.jpg" height="320" width="210" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„To nie nasza tylko gwiazd naszych
wina”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">O książce Greena było
głośno już w czasie premiery. Wyjątkowo dobre opnie na goodreads, oraz
miejsca w rankingach rocznych posłużyły za wystarczającą reklamę, aby w Polsce
trzecia z kolei powieść amerykańskiego autora sprzedawana była z nalepką „Bestseller”.
Prawdziwa greenomania zaczęła się jednak stosunkowo niedawno, bo wraz z
pojawieniem się w kinach ekranizacji. Stan ten utrzymuje się do dnia
dzisiejszego. Fanów przybywa niemalże proporcjonalnie do hejterów, głoszących
iż nie jest to nic ponad zwykły wyciskacz łez, a ja cieszę się, że zdążyłam
zapoznać się z „Gwiazd naszych wina” przed ogólnym szałem na wszystko co z
greenem związane i wyrobić sobie o niej własne zdanie – nie podyktowane ogólnym
zaślepieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Pisanie o śmierci nie jest czymś łatwym, a pisanie o
śmierci w sposób przystępny dla zwykłego czytelnika jest prawdziwym wyzwaniem.</span></b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Pomimo to niektórzy pisarze nie obawiają się podjąć
tego tematu. Popularność książek takich jak "Oskar i pani Róża",
"Bez mojej zgody", "Zanim umrę", czy właśnie najnowsza
książka Greena świadczą o tym, że
istnieje na nie zapotrzebowanie. Lęk przed śmiercią towarzyszy ludziom od
początku istnienia; nie wiemy i nigdy się nie dowiemy czy istnieje inne, lepsze
życie, które dane nam będzie wieść po opuszczeniu ziemskiego padołu, a może
odrodzimy się w innej formie. To właśnie ta nieświadomość jest katalizatorem
naszego strachu - strachu przed nieznanym. <b>Powieści,
które poruszają te trudne tematy dają możliwość oswojenia się z tą jedyną pewną
rzeczą na świecie.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Hazel choruje na raka
trzustki w czwartym stadium z przerzutami do płuc. Poznajemy ją, gdy w chwili
depresji, za namową rodziców, udaje się na spotkanie grupy wsparcia dla młodych
osób zmagających się z nowotworem. Z całą pewnością miejsce te można odbierać w
sposób dwuznaczny: z jednej strony dodaje otuchy i siły do walki, poprzez
swoistego typu rywalizację odbywającą się między uczestnikami, z drugiej jednak
jest przygnębiające i przytłaczające przez ciągłe pojawianie się nowych twarzy
zastępujących tych, którzy przegrali i
stali się jedynie kolejnymi nazwiskami wymienianymi na końcu litanii . Nic więc
dziwnego, że nie jest to ulubiony sposób spędzania czasu, który jej pozostał.
Jednak podczas jednego ze spotkań Hazel spotyka Augustusa – chłopaka „z
zewnątrz” mającego najgorsze chwile dawno za sobą. Dalsze zdarzenia toczą się
już lawinowo. Młodzi zaczynają się poznawać, zakochują w sobie, a ich miłość
płynie wraz z wirem wydarzeń. Nie warto jednak oczekiwać happy endu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> „Gwiazd naszych wina” <b>to zasadniczo nie książka o umieraniu, lecz o życiu mimo wszystko</b>,
łapiąc każdą chwilę, jakby była tą ostatnią, wykorzystując do cna już i tak
chyłkiem wykradane sekundy. Jest to niewątpliwie <b>jedna z tych powieści po których zakończeniu robi się cieplej na sercu,
po których chce się śpiewać, skakać, krzyczeć, patrzeć w niebo i dziękować za
każdą sekundę.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR4PI_TvnUGbojgWVS7hOYj2uf7v3cuKnlYtczwTx5Rgb0i1IWdT8Hvd8xOEwG3nmi3TGADuKthj53UwL-kATBpyjq_vHTJ6lVF8UBNa9smwXcDDaeR7nleEPwJGpTmVf6AjHdBdwsOqU/s1600/289291-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR4PI_TvnUGbojgWVS7hOYj2uf7v3cuKnlYtczwTx5Rgb0i1IWdT8Hvd8xOEwG3nmi3TGADuKthj53UwL-kATBpyjq_vHTJ6lVF8UBNa9smwXcDDaeR7nleEPwJGpTmVf6AjHdBdwsOqU/s1600/289291-352x500.jpg" height="200" width="140" /></a><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Powieści tego typu rządzą
się pewnymi prawami, które autor „Gwiazd…” bezwzględnie przestrzega. Tak więc
otrzymujemy cały pakiet słodkich bohaterów, przejętych rodziców, miłych lekarzy
i pielęgniarek, oraz zatroskanych rodziców. Każdy element z osobna mógłby
przyprawić o zacukrzenie organizmu, połączone razem – o coś znaczenie gorszego.
Całość tworzy jednak uroczy obrazek i bynajmniej nie przeszkadza. W końcu
bohaterowie borykają się z problemami, które doskonale wyważają ten sielski
obrazek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Hazel i Gus są jednak w jakiś lekko przesłodzony
sposób prawdziwi.</span></b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Wyalienowani
przez swoją chorobę, potrzebujący drugiej osoby, zdający sobie sprawę, że żyją
dzięki chwilom wykradzionym losowi. Każde z nich z sytuacją, którą zgotowało im
życie radzi sobie w inny sposób – Hazel, godząc się z tym co nieuniknione i
próbując odejść bez zbędnego zamieszania, Gus próbując paznokciami wydrapać swoje
imię w świadomości innych<b>. To co
sprawia, że nie mamy do czynienia jednak z postaciami dramatycznymi, ciągle
użalającymi się nad losem i całym złem świata to ich dystans do siebie i swojej
choroby.</b> W gruncie rzeczy książka, o dziwo, nie jest utrzymana w podniosłym
tonie – wręcz przeciwnie - okraszona jest sporą dawką humoru, będącą siłą tej
książki. Hazel, która ochrzciła swoją butlę tlenową dumnym imieniem Phillip,
ironiczne wspominanie o „bonusach rakowych”, to w jakim świetle przedstawiają
nowotwór, dość wisielcze poczucie humoru Gusa, sprawia, iż nie jawią nam się
jako ofiary, lecz osoby pełne pogody ducha. <b>Książka stworzona jest po to aby igrać z naszymi uczuciami – pozwala
nam pokochać bohaterów, utożsamić się z nimi, aby później rzucić nas na skraj
emocjonalnej przepaści.</b> Bohaterowie nie pragną zbyt wiele – tylko trochę
więcej czasu, lecz my wiemy, że go nie dostaną, bo nie tak działa życie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Schematyczność fabuły złamana jest dzięki dość
dziwnemu pomysłowi autora, aby obdarzyć naszą protagonistkę pewnym
niespotykanym marzeniem.</span></b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hazel chce bowiem
poznać zakończenie swojej ukochanej książki „Cios udręki” – opowieści o chorej
na białaczce Annie. Jej na pozór nieosiągalne pragnienie zostaje spełnione, gdy
wraz z Gusem wyrusza do Amsterdamu, aby spotkać tajemniczego autora - Petera
van Houtena. Muszę przyznać, że początkowo był to dla spory zgrzyt rzutujący na
reszcie powieści. Wątek tak nierealny, w żaden sposób nie pasował mi do tej
właśnie historii. Green, którego znakiem rozpoznawczym stały się metafory (te
bardziej lub mniej wysublimowane), którymi wręcz wypchał swoją powieść,
doskonale jednak wiedział jaki efekt chce uzyskać wprowadzając postać Houtena.
Odpowiedź na to czy dało to zmierzony efekt jest rzeczą sporną, niezmienny
pozostaje jednak fakt, że najwięcej między naszymi protagonistami dzieje się w
klimatycznym Amsterdamie i nich tak zostanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">„Gwiazd naszych wina”
chciałaby uchodzić za książkę naszpikowaną głębokimi sentencjami. I choć
większości z nich zarzucić można banalność, faktem pozostanie, iż niektóre z
nich potrafią skłonić do chwili refleksji. Szczególnie prawdziwe wydaje się
stwierdzenie umieszczone niemalże na początku książki, pozostawiający gorzki
posmak na długo po odłożeniu książki na półkę – <b>wszystkich nas czeka zapomnienie, bez względu kim jesteśmy i co
uczynimy, a nasza historia umrze wraz z nami.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Z
niektórymi książkami tak właśnie jest - zakorzeniają się w naszym umyśle pomimo
tego, że podczas czytania nie robiły większego wrażenia. </span></b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;">Tak
było z książką Greena. Ot kolejna powieść dla nastolatków – przyjemna w
odbiorze, lekko naiwna, lecz nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Po pewnym
czasie cała historia zaczyna jednak żyć w umyśle czytelnika własnym życiem. <b>Niczym Hanzelowy „Cios udręki” tkwi na
skraju podświadomości i wraca w najmniej oczekiwanych momentach.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Generalnie lubię ten
rodzaj książek. To właśnie one najszybciej przypominają nam, że nie jesteśmy
nieśmiertelni, a nasz czas jest ściśle określony. <b>Można się śmiać z naiwności sentencji Greena, lecz prawdą jest, że
każdy z nas ma własną „małą nieskończoność”, tylko tyle, aż tyle, i nic więcej.
<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Moja ocena: 6<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/06/okay-okay-filmgwiazd-naszych-wina.html" target="_blank">Okay? Okay - Film "Gwiazd naszych wina"</a>(recenzja)</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-1384385566145171052014-12-05T17:42:00.002+01:002014-12-05T17:42:46.780+01:00Dystrykt 13 istnieje i ma się dobrze - oglądając "Kosogłos. Część 1"<a href="http://1.fwcdn.pl/po/69/83/626983/7656998.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/po/69/83/626983/7656998.3.jpg" height="320" width="222" /></a> Sezon na Kosogłosa rozpoczął się z godnym pozazdroszczenia
hukiem. Tysiące plakatów pojawiających się w każdym możliwym miejscu, zwiastujących jego nadejście na długo przed dniem premiery, teasery, klipy
spoty, trailery, książki z filmowymi okładkami, gadżety i ogólne szaleństwo.
Nic w tym dziwnego, w końcu to właśnie TEN film – pierwsza część nakreślonego z
epickim rozmachem zakończenia „Igrzysk śmierci”.<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Katniss budzi się w 13 dystrakcie, który wbrew wszystkim
oficjalnym danym istnieje i całkiem dobrze prosperuje. Przerobiony na podziemną
bazę wojskową szykuje się do zadania ostatecznego ciosu Kapitolowi, mającego
znieść panujący porządek. Zamieszki w dystryktach powstałe po ostatnich
igrzyskach upewniają ich w swoim przeświadczeniu – władza jeszcze nigdy nie
była tak osłabiona, a ludzie po raz pierwszy od dłuższego czasu gotowi są na przewrót. Aby ogień walki nie zgasnął w sercu ludu potrzebują jednak
symbolu, w imieniu którego będą walczyć i ginąć. Naturalnym wyborem zdaje się
być Katniss – dziewczyna, dziewczyna, która igrała z ogniem – która już raz udowodniła, iż nie podda
się Kapitolowi. Nie mając w zwyczaju podporządkowaniu się żadnym instytucjom trudno nakłonić ja do podjęcia roli propagandowej maskotki, działając na
polecenie ludzi, którzy skazali jej towarzysza –Peeta, oraz innych zwycięzców
na łaskę Kapitolu. Okrucieństwo władzy okazuje się jednak bardziej namacalne
niż prywatne animozje. <b>Dystrykt 12 przestał istnieć – co będzie następ</b>ne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Kosogłos, części 1” jako preludium do wielkiego finału
stworzone było aby odnieść sukces. Nie ma w tym nic dziwnego. Zagorzali fani, bez
względu na wszystko wybiorą się do kina, Ci którzy nie znali serii wcześniej
nadrabiają zaległości i podążą ich śladem, gdyż adaptacje „Igrzysk śmierci” nie
są tylko naprawdę dobrze zrealizowane, lecz <b>pozostają także wierne książkom i
ich przesłaniu – świat się stacza i to właśnie my będziemy tymi, którzy spoczną
razem z nim na dnie.</b><o:p></o:p><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
Historia stworzona przez Suzanne Collins jest sama w sobie
niezwykle barwna, atrakcyjna wizualnie i widowiskowa, nie trzeba więc wiele
aby uczynić z niej coś co przyciągnie przed ekrany tysiące widzów na całym
świecie. Oglądając „Kosogłosa” nie mogłam jednak powstrzymać się od porównań do wcześniejszych części. Niestety w zetknięciu z poprzednimi produkcjami ta, najnowsza, wypada dość blado. Dlaczego?<br />
Powód jest dość prozaiczny. W zetknięciu
z barwnym, pełnym przepychu Kapitolem, Dystrykt 13 wypada wyjątkowo szaro i
nijako. Była to pierwsze odczucie, które pojawiło się na samym początku filmu i
niestety zostało już ze mną do końca. <b>To co zachwycało – wymyślne stroje,
makijaże, fryzury, futurystyczne rozwiązania technologicznie, czy nawet dziwne
zwyczaje mieszkańców Kapitolu, poszło w niepamięć.</b> Zjawiskowe prace
kostiumologów pracujących przy filmie potrafiły zawładnąć moim sercem. Teraz
pozostała nam do podglądania jedynie szara rzeczywistość, z szarymi
kombinezonami i wojskowym drylem. Nawet urocza Effie zastąpiła kolorowe peruki
szarą chustą. <o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na wojnie nie ma miejsca na piękno. Boleśnie
przekonuje się o tym Katniss wędrując po gruzach dawnego Dystryktu 12 i
natrafiając na setki zwęglonych ciał. Kapitol nie zapomina. <b>Pomimo wojennej
atmosfery, doniesieniach o zamachach, tysiącach śmierci w samym filmie
wyjątkowo mało jest spektakularnych wybuchów, serii z karabinów, czy huku
walonych murów. </b>To co ma największy wpływ na dalsze losy ludzkości, nie zależy
od pionków dzierżących w rękach broń, lecz dowództwa, które nimi steruje.
Właśnie w tych momentach reżyser pokazuje, że nie zapomniał, iż film jest
nagonką na mass media, która dla wielu stała się wyrocznią, bóstwem, ostatnią
nadzieją. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Seria filmików propagandowych z Katniss kręcona jest na
zielonym tle. Dziewczyna ma krzyczeć wzniosłe hasła, w tle płonąć mają
dorobione komputerowo ognie bitewne. Prawdziwa walka toczy się gdzieś obok,
daleko od wyizolowanego studia nagraniowego. Obraz ten doskonale wpasowuje się
we wcześniejsze konwencje i ukazuje wręcz groteskowy obraz ludzkiej mentalności.
Walczmy, ale najlepiej czyimiś rękami, w końcu w terenie można nawet zginąć!<o:p></o:p><br />
Absurd sytuacji dostrzega jedynie nasza protagonistka, która
bez wahania rzuca się w wir wojny biorąc ze sobą ekipę filmową, aby
dokumentowała jej poczynania, a tym samym inspirowała innych.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Film bez trudu mógłby stać się parodią samego siebie. Sceny
rozpaczy na gruzach dawnego domu, obrazy z frontu, chwile załamania po stracie
bliskich i tych bezimiennych towarzyszy niedoli za każdym razem dzielił tylko
mały krok od kiczowatych obrazków. <b>Jennifer Lawrence obsadzona w roli Katniss ze
swojego zadania wywiązała się jednak po raz kolejny znakomicie. </b>Stworzyła
postać z krwi i kości – dziewczynę, która można podziwiać, znienawidzić lub się
z nią utożsamić – silną, pewną siebie i mającą jasny cel. Dużo mniejsze pole do
popisu miał za to Josh Hutcherson czyli filmowy Peeta Mellark, któremu nie dane było
robić nic ponad patrzeniem bez wyrazu w kamerę i wygłaszania mów z polecenia
Kapitolu. Jego uwięzienie z pewnością całkiem znacząco pogmatwało historię,
lecz przede wszystkim oszczędziło nam widoku miłosnego trójkącika, który z cała
pewnością powstał by natychmiastowo pomiędzy nim, jego ukochaną Katniss, oraz
jej przyjacielem z dawnych lat, który teraz odgrywa rolę dzielnego żołnierza.
Oczywiście nie obyło się bez nie do końca przemyślanych
sytuacji – Katniss mająca zwyczaju odrzucać uczucia biednego Peety, po jego
stracie zaczyna zachowywać się jakby straciła jedną miłość swojego życia. Nie
warto obwiniać za to jednak scenarzystę. Tak było w książce i basta.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Od dawna trzymam się opinii, że „Igrzyska…” są jednymi z
najlepszych ekranizacji jakie powstały w ostatnim czasie.</b> Podzielenie ostatniej
części na dwa filmy, wg standardów niemalże wszystkich kasowych produkcji,
zdaje się być jednak rzeczą dyskusyjną. Z pewnością wydłużenie czasu pozytywnie
wpłynie na i tak dokładne trzymanie się treści książek, choć i tak pojawiło się
parę zmian wprowadzonych na potrzeby ekranizacji (m.in. wprowadzenie
wspomnianej wcześniej Effie ), film chwilami wydawał mi się najzwyczajniej w
świecie nudny. Wina spoczywa jednak głównie na pierwowzorze. Książka, a w szczególności jej pierwsza połowa, nie była zbyt
spektakularna; już podczas czytania była dla mnie przegadana.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W przypadku pierwszej
części „Kosogłosa” nie można mówić o
nagłych zwrotach akcji, czy niesamowitych efektach specjalnych. Wszystko jest
stonowane, rozkręca się powoli, spełnia rolę wprowadzenia do tego co ma
nastąpić za chwilę, ale jak wiadomo <b>jest to tylko cisza przed prawdziwą burzą…</b><o:p></o:p></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-23478387509386257662014-11-29T20:33:00.003+01:002014-11-29T20:35:18.457+01:00"Magia indygo" Richelle Mead<br />
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/189000/189427/172113-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/189000/189427/172113-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a>
<br />
<div class="MsoNormal">
„Magia indygo” to kolejna, już trzecia, część „Kronik krwi” –
serii, którą ostatnimi czasy pochłaniałam w hurtowych ilościach i na którą dość
konkretnie się nakręciłam. <b>Tym razem dzieje się jeszcze więcej, jeszcze
szybciej i bardziej niebezpiecznie.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
Zdolności magiczne jeszcze nigdy nie miały okazać się tak
pomocne w życiu Sydney. Gdy w okolicach zaczyna grasować potężna czarownica
odbierająca życie i młodość dziewczynom z potencjałem magicznym nasza
protagonistka okazuje się niezwykle pomocna w schwytaniu jej. Podejrzenia
padają na siostrę panny Terwiliger, która wraz z swoją (już prawie oficjalną
adeptką) będzie próbowała ją powstrzymać. Na domiar złego na jaw wychodzą
informacje o domniemanych kontaktach Wojowników światła z alchemikami przez co Sydney
zatraca wiarę w instytucje, której podlegała przez całe życie. Odnalezienie
Marcusa - zbuntowanego alchemika, utwierdza ją w przekonaniu o słuszności
podjętej decyzji sprzeniewierzenia się zwierzchnikom.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, jak zwykle –
najmocniejszego punktu całości, który dokumentnie poplątał życie biednej
Sydney.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po deklaracji miłości ze strony Adriana, a następnie
odrzuceniu jego uczuć przez naszą protagonistkę nic nie może być już takie jak
wcześniej. W końcu nie łatwo powrócić do przyjacielskich stosunków po takim
wyznaniu. Całość dodatkowo komplikuje fakt, iż Sydney nie postępuję w zgodzie z
własnym sercem, a przed związaniem się z morojem powstrzymuje ją jedynie myśl o
mezaliansie jaki związku z tym mógłby wyniknąć. Zmuszeni do współpracy na polecenie
panny Terwiliger będą mieć ze sobą do czynienia więcej niż dotychczas. Relacja
między ta dwójką staje się burzliwa i elektryzująca. <b>Rzadko kiedy spotkać się
można z dialogami, w których pomiędzy postaciami iskrzy w takim stopniu.</b> Nie
wiem czy to zasługa naprawdę udanych postaci, smykałki Mead do tworzenia tego
typu relacji, czy innych czynników. Rezultat jest jednak świetny. Czuć ogień
wydobywający się z każdej strony. I to jest cudowne. To jak Adrian próbuje zbliżyć
się do Sydney i przekonać ją do siebie, to w jaki sposób ona próbuje radzić
sobie z miotającymi ją uczuciami i ogarniającymi ja wątpliwościami czyta się rewelacyjnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Część ta naznaczona jest uczuciem oczekiwania</b>; na chwilę, w
której relacja między głównymi bohaterami w końcu się wyklaruje, lecz także na to w
jaki sposób potoczą się dalsze losy Sydney jako alchemiczki. Dziewczyna jest
tylko o krok od obalenia wiarygodności instytucji, której służy, co może mieć dla
niej fatalne konsekwencje. <b>Gra zaczyna toczyć się o wysoka stawkę, a próby dojścia
do prawdy narażają ja na coraz większe niebezpieczeństwo. </b>Katastrofa wisi w
powietrzu przez co jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ten wątek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
A co oprócz tego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mieliśmy prawdziwe wampirze wesele, które stało się okazją
do ocieplenia stosunków między morojami i alchemikami. Wydarzenie to umożliwiło
nam zarazem spotkanie z dawno niewidzianymi bohaterami – Abe’m, Rose, Lisą,
Christianem, a dla Sydney stało się prawdziwym sprawdzianem tego, czy potrafi
zachować pokerową twarz i nie zdradzić swoich poglądów przed zwierzchnikami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kilka chwil uwagi zyskali także bohaterowie drugoplanowi,
których życie miłosne wkradły się problemy rodem z „Mody na sukces” – Jill zakochała
się w Eddiem, który o tym nie wie, lecz
sam potajemnie do niej wzdycha nie ośmielają się jednak do niej zbliżyć
uważając się niegodnym księżniczki, dlatego też wiąże się z Angeliną, której
początkowa fascynacja jego osoba zaczyna słabnąć. I to tyle w tym temacie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie obyło się także od scen magicznych ćwiczeń, rzucania
zaklęć, wertowania ksiąg, a nawet przywołania jednego, całkiem słodkiego,
demona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jedyny wątek, który został pominięty, to ten będący
katalizatorem wszystkich pozostałych, czyli sprawa przewrotu a dworze królewskim.
Nic w tym dziwnego. Książka ugina się w końcu od nadmiaru (nie zawsze ze sobą spójnych)
wydarzeń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Magie indygo” tak jak i poprzednie części czyta się wyśmienicie.<b>
Autorka w końcu zdecydowała się rozwinąć najciekawsze kwestie, przez co wprost
nie mogę doczekać się kolejnych części!<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 5</b><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<o:p>Poprzednie części:</o:p></div>
<div style="text-align: center;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div style="text-align: center;">
<o:p><a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/10/kroniki-krwi-richelle-mead.html" target="_blank">"Kroniki krwi</a>" (recenzja)</o:p></div>
<div style="text-align: center;">
<o:p><a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/11/zota-lilia-richelle-mead.html" target="_blank">"Złota lilia"</a> (recenzja)</o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-72823294900172682402014-11-15T10:04:00.000+01:002014-11-15T10:04:26.124+01:00"Kiedy piorun uderza" Meg Cabot<div class="MsoNormal">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/51000/51789/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/51000/51789/352x500.jpg" width="208" /></a><span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Meg Cabot
to autorka do której zawsze wracam. I nie mam w tej chwili na myśli sięganie po
książki dopasowane do mojego wieku. Co to to nie. <b>Pozostaję niezmiennie wierna
jej głupiutkim powieściom dla nastolatkom, które nawet czytane po raz kolejny
umilają mój czas.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Tym razem
postanowiłam zaprzestać odświeżania historii, które znam już prawie na pamięć
jak to bywało w przypadku „Pamiętników księżniczki”, „Pośredniczki” „Liceum
Avalon” itd. i zacząć coś z czym nigdy wcześniej nie miałam do czynienia.
Oczywiście tytułów do wyboru nie zostało wiele. Wręcz bardzo mało. A dokładnie
jeden – seria "</span>1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń"<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Schemat
powieści Cabot jest bardzo prosty. Główną rolę powierzamy dziewczynie na pozór
nie wyróżniającej się niczym szczególnym, obdarzamy ją nadprzyrodzonymi mocami lub stawiamy na jej drodze jakieś mega ważne, lub mega znane osobistości i
niech się dzieje co chce. Śmiało można stwierdzić, iż czytelnik zaznajomiony z
jedną powieścią autorki bez problemu przewidzieć może sposób prowadzenia fabuły
w każdej innej wybranej przez siebie pozycji. Co sprawia więc, że książki te są
tak lubiane?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Odpowiedź
jest prosta – <b>każda z powieści niesie z sobą taką dawkę pozytywnej energii, iż
śmiało mogłaby być sprzedawana jako pigułka szczęścia. </b>Autorka ma dar do
tworzenia sympatycznych postaci, których historie czyta się bez zażenowania,
nawet jeśli traktują o tym, o czym każda podrzędna młodzieżówka – nastoletnich
dylematach, chłopakach, miłostkach. Z pewnością większość z nas wychowała się
właśnie na tych powieściach i to właśnie one były wstępem do książkowego
świata. Nie sądzę, że był to zły wybór…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Przejdźmy
jednak do wrażeń po lekturze pierwszego tomu serii, o niewiele mówiącym tytule, <b>„Kiedy piorun uderza”.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Jess
wiedzie spokojne życie u boku rodziców i rodzeństwa. Dzieli je między
szkołę, odsiadki po lekcjach za wszczynanie bójek (o których jej rodzice nie
wiedzą nic) oraz pracę w rodzinnych restauracjach. Wszystko ulega jednak zmianie
pewnego pochmurnego popołudnia, gdy zmuszona przez przyjaciółkę do pieszej
wędrówki do domu zostaje trafiona piorunem. Następnego ranka odkrywa w sobie
nadnaturalne zdolności – w śnie widzi miejsca, w których znajdują się zaginione
dzieci. Niebawem wieść o jej zdolnościach dociera do mediów, FBI oraz armii.
Zmuszona przez reporterów okupujących jej przydomowy ogródek do opuszczenia
rodzinnych pieleszy udaje się do bazy wojskowej, gdzie działać ma na polecenie
FBI.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">„Kiedy
uderza piorun” ma w sobie <b>wszystko to za co cenię Cabot – przyjemną w odbiorze
fabułę, lekką formę, zabawne dialogi i dylematy „przeciętnej” nastolatki, a co
najważniejsze fajną protagonistkę </b>gotową nieść pomoc uciśnionym, wdać w bójkę w
obronie starszego brata, oraz zakochać w zbuntowanym harleyowcu, którego z całą
pewnością nie zaakceptowaliby jej rodzice. Pomimo tego, że na pozór nic się nie
zmieniło dostrzegam jednak pewne zgrzyty, które zaburzyły mi ten pozytywny odbiór.
Cabot wyjątkowo poruszyła trochę poważniejsze tematy niż zazwyczaj przez co
całość odbiera się dosyć dziwnie. Wątek zaginionych dzieci nie do końca
przypasował mi do lekkiej formy szczególnie jeśli zostały dopisane do nich
historie o przemocy domowej, a nawet morderstwie. Taka sama sytuacja mam
miejsce jeśli chodzi o brata Jess chorującego na schizofrenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Przeniesienie akcji do zamkniętej bazy wojskowej także wydawał się dość niekonwencjonalnym
zabiegiem, tak samo jak sceny pościgu, czy brawurowej wręcz ucieczki. Autorka
wyraźnie postanowiła odejść od znanych sobie chwytów fabularnych. A szkoda… Z
pewnością powieść tylko by na tym zyskała, szczególnie, że dość wyraźnie
nawiązuje do innych pozycji autorki, na przykład w sposobie prowadzenia narracji w
formie kronikarskiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;">Podsumowując:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><b>Czas
spędzony na lekturze „Kiedy uderza piorun” nie można uznać za zmarnowany</b>
(szczególnie, że nie jest go tak dużo). Książka pozwala na chwilę odprężenia i
rozrywki. Bez wątpienia pozostanę wierna powieścią Cabot, choć seria</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">"</span>1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń" <span style="font-family: "Times New Roman",serif;">nie będzie jednak prawdopodobnie należeć do moich ulubionych.<br /><br /><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif;"><b>Moja
ocena: 4</b><o:p></o:p></span></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-26372254174742718462014-11-10T09:38:00.001+01:002014-11-10T09:51:55.543+01:00"Złota lilia" Richelle Mead<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/130000/130125/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/130000/130125/352x500.jpg" height="320" width="212" /></a><br />
W życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym mówi
sobie: „czas skończyć z hurtowym czytaniem i wziąć się za pracę, naukę,
porządki, itp. (niepotrzebne skreślić). Niestety właśnie wtedy w ręce wpada Ci
seria, która z pewnością nie rozwikła przed tobą tajemnicy współczesnej fizyki,
ani nie pomoże w wędrówce przez krainę całek i liczb zespolonych, ma niestety
niemal mistyczną moc przyciągania. Tak więc <b>mimowolnie odkładasz grube naukowe tomiszcza i zatapiasz się w świat
wampirów, mając jedynie nadzieję, że nikt nie zauważy, że poważne zadania,
które rzekomo wykonujesz ograniczają się do pochłaniania kolejnych stron
„Złotej lilii”</b> – kontynuacji „Kronik krwi” Richelle Mead.<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Sydney mieszkająca w Palm Springs, sprawująca pieczę nad
grupą wampirów, nie jest już tą samą osobą co wcześniej. Ślepe zapatrzenie w
działania alchemików ustąpiło pod wpływem odkrycia zdrady jednego z nich, a
życie z grupą mojorów i dampirów, ukazało iż nie są oni stworami mroku, jak
wmawiano jej podczas szkolenia, lecz oddanymi przyjaciółmi. <o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sytuacja na królewskim dworze sprawia, że Jill nadal musi
pozostać w ukryciu. Do grupy z Palm Springs dołącza jednak Dymitr Bielikow oraz
Sonia Karp, aby wraz z Adrianem rozpocząć badania nad wynalezieniem sposobu
zapobiegającego przemianę w krwiożercze strzygi przy pomocy mocy ducha. Naszym
bohaterom nie dane jest jednak wieść spokojny żywot. Po odkryciu intrygi
związanej z tatuażami dającym nadnaturalne moce, oraz szalonym wampirze starającym za wszelką cenę przemienić się w
strzygę czekają ich kolejne wyzwania. Rewelacje zdziczałego moroja dotyczące rzekomych
łowców wampirów, wydają się czymś więcej niż urojeniem. Na domiar złego
nauczycielka historii parająca się po godzinach magią, coraz mocniej naciska na
Sydney namawiając ją do podjęcia szkolenia w tym kierunku, czym złamałaby
(kolejną już) zasadę narzuconą jej przez alchemików.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinLSTNAoaLXAePK-h29dMKFE3C8zWJqTtnU3a04gNzRXM2QGuwzsuEP71d5WF93GS1PjNFwNln5NKrSzkBzn8oodDInXOApnyxYY-YQSBnXEJDMuXV9x0ExCDj9x4Pmdkrx6loNP85JaA/s1600/CAM00112.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinLSTNAoaLXAePK-h29dMKFE3C8zWJqTtnU3a04gNzRXM2QGuwzsuEP71d5WF93GS1PjNFwNln5NKrSzkBzn8oodDInXOApnyxYY-YQSBnXEJDMuXV9x0ExCDj9x4Pmdkrx6loNP85JaA/s1600/CAM00112.jpg" height="150" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tak czytam kolejne części!<br />
(W czasie przerwy w nauce,<br />
Wróć! - nauka w czasie przerwy czytania)</td></tr>
</tbody></table>
Siląc się na dystans nie potrafię stwierdzić dlaczego
książki wychodzące z pod pióra Mead mają taką moc przyciągania. W końcu nie
prezentuje nam nic czego nie znaliśmy by już wcześniej. <b>Bez większego wysiłku wskazać można historie dużo lepiej prowadzone i
wykreowane niż te znane nam z serii Mead. </b>Nieraz w trakcie lektury
potrafiłam przekartkować kilkanaście stron do przodu aby zobaczyć co nastąpi w
kolejnych rozdziałach. Styl pisania także nie należy do wyróżniających się, a
dialogi do nieziemsko zabawnych, czy tym bardziej głębokich.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ale co z tego?! <b>Ważne,
że czyta się jak marzenie!<o:p></o:p></b><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
Mogłabym wymienić wiele rzeczy, za które lubię serię
„Kroniki krwi”, oraz drugie tyle za które wolę je od „Akademii wampirów”, skupmy
się jednak na najważniejszych:<br />
<br />
1)<b> Klimat.</b>
Seriom Mead daleko do napuszonego stylu właściwym innym tego typu powieściom.
Nie znajdziemy tu wielkich dramatów, rozterek z pogranicza życia i śmierci, ani
wydumanych tajemnic<b>. Budowa każdej z
części jest prosta jak konstrukcja cepa, a fabuła w nich zawarta nie należy do
zaskakujących, ale właśnie za to ją lubię. </b>Od książek tego typu oczekuję
przede wszystkim rozrywki. Z tego zadania wywiązuje się doskonale.<br />
<br />
2) <b>Adrian.
Bez niego ta książka mogłaby nie istnieć.</b> Obdarzony mocą ducha moroj nie
potrafi poradzić sobie z życiem. Artystyczna dusza na zmianę unosi go, aby
później zrzucić na sam skraj przepaści. <b>Traktowany
z przymrużeniem oka, niedoceniany przez nikogo, stwarzający pozory lekkoducha
chłopak zaczyna jednak stawiać małe kroczki ku zmianom na lepsze.</b> Dzięki
interwencji Sydney zapisuje się do college, ogranicza picie, a nawet stara się
rzucić palenie. <b>Urokowi jego postaci
dodatkowo dodaje więź jaka wiąże go z Jill.</b> Tak jak wcześniej Rose i Lisse,
pocałunek cienia połączył Iwaszkowa, z nieśmiałą 15- letnią księżniczką, nie
potrafiącą odnaleźć się w nowej sytuacji. Połączenie ich losów siłą rzeczy
zmusza go do odpowiedzialności, której tak starannie unikał przez ostatnie
lata.<br />
<br /></div>
3) <b>Sage.
Główna protagonistka „Kronik…” początkowo irytująca przez swoje ślepe oddanie
alchemikom z biegiem czasu przeżywa przemianę i staje się naprawdę sympatyczną
osobą.</b> Zmiana, której ulega przychodzi jednak bardzo subtelnie w miarę
przypływu nowych informacji, oraz zacieśnianiu więzi pomiędzy nią a jej
towarzyszami. Wszystko to zachodzi bardzo naturalnie, a co za tym idzie
wiarygodnie, dlatego też z przyjemnością czytam o jej poczynaniach. <b>W „Złotej lili” czekają na nią nowe
wyzwania, także na polu uczuciowym.</b> W życiu dziewczyny pojawi się bowiem
chłopak podzielający jej pasję, zainteresowania oraz sposób bycia.
Czymże jest jednak ich mdła relacja wobec uczucia łączącego ją z Adrianem<b>? Przyjaźń z morojem niewątpliwie odmieniła
jej życie, wiszący w powietrzu romans przewróci je jednak do góry nogami.</b>
Między tą dwójką czuć prawdziwą chemię, a sceny z ich udziałem niewątpliwie
należą do najciekawszych.<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
4) <b>Fabuła.</b>
<b>Po lekturze „Złotej lili”” dokładnie
wiemy, w którą stronę będą zmierzać dalsze tomy.</b> Wątek magii całkiem
sprytnie przeplata się z poszukiwaniem łowców wampirów. Dodatkowo Sydney coraz
jawniej występuje przeciw interesom alchemików, a podwójna gra jaką zaczyna
toczyć może mieć dla niej opłakane skutki.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<o:p></o:p></div>
<br />
Każdemu komu przypadły do gustu
powieści pani Mead nie trzeba namawiać do sięgnięcia po kolejne książki, tym z
kolei, którzy poczuli się zawiedzeni pierwszym tomem radzę sięgnąć po kolejny,
aby przekonać się czy na pewno podjęli słuszną decyzję<b>.</b> Ja<b> z pewnością nie
przepuszczę żadnej kolejnej części…</b>
<br />
<b><br /></b>
<b>Moja ocena: 5<o:p></o:p></b>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Poprzednie części:</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/129000/129782/352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/129000/129782/352x500.jpg" height="200" width="137" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Kroniki krwi" <a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/10/kroniki-krwi-richelle-mead.html" target="_blank">(recenzja)</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-37653364364929588072014-11-05T12:09:00.001+01:002014-11-05T12:15:23.889+01:00"Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/134000/134408/285168-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/134000/134408/285168-352x500.jpg" height="320" width="225" /> </a>Po <b>„Płatki na wietrze” – kontynuację sagi o rodzinie Dollangangerów</b> –
sięgnęłam z czystej ciekawości. Zaintrygowana losami Chrisa, Cathy, oraz Carrie
nie zwlekałam zbyt długo z poznaniem ich dalszych losów, licząc iż
nietuzinkowe wątki zaczęte w poprzednim tomie doczekają się kontynuacji
utrzymującej dawny poziom.<o:p></o:p><br />
<br />
Akcja kolejnej powieści rozpoczyna się dokładnie w miejscu zakończenia
poprzedniej. Trójka ocalałego rodzeństwa podróżuje pociągiem w celu
odnalezienia miejsca, w którym będą mogli zacząć na nowo życie, próbując
zapomnieć o traumatycznych przeżyciach. Ich wędrówka zostaje jednak przerwana z
powodu choroby najmłodszej latorośli. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności pomocy
udziela im czarnoskóra kobieta, która przypadkowo złączy ich losy z życiem
pewnego osamotnionego lekarza. To właśnie dzięki niemu rodzeństwo na nowo zyska
dom, poczucie bezpieczeństwa, oraz możliwość spełnienia swoich marzeń.
Przeszłość nie daje jednak tak łatwo o sobie zapomnieć. Naznaczeni piętnem
inności nie potrafią tak szybko odnaleźć się w nowych realiach, a w umyśle
Cathy formułuje się plan zemsty, któremu całkowicie podporządkuje swoje młode
życie…<o:p></o:p>
<br />
<br />
Wydarzenia ukazane w „Płatkach na wietrze” tak jak we wcześniejszym
tomie przedstawiane są z perspektywy Cathy. To właśnie ona najmocniej odczuwa
zdradę matki oraz krzywdy rodzeństwa. Przyszłość odcisnęła na niej największe
piętno, zabierając dzieciństwo, niewinność, zdrowe spojrzenie na świat.<o:p></o:p>
<br />
<br />
<b>W książce Andrews wszystko jest chore – relacje między bohaterami,
fakt, iż są w stanie po trupach dążyć do celu, a jednocześnie nadal postrzegać
się za osoby niewinne, epatowanie seksualnością na każdym kroku i wiara, iż
jest to klucz do sukcesu.</b> Nie ma co ukrywać, książka ta musi szokować,
inaczej nie zostałaby zauważona przez czytelników, gdyż poza kontrowersyjnymi
zabiegami fabularnymi nie reprezentuje sobą nic godnego uwagi.<o:p></o:p>
<br />
<br />
<b>Całość jest dość miałka i przewidywalna, a bohaterowie niezwykle
irytujący. </b>Bez wątpienia dużą zasługę ma w tym główna bohaterka, która jako 12-
letnia dziewczynka zamknięta na poddaszu może i wzbudzała litość oraz współczucie,
które jednak szybko ulotniło się wraz z opuszczeniem przez nią domu. I choć na
każdym kroku dało się odczuć, że każda, nawet najdrobniejsza decyzja jest
determinowana sytuacjami z przeszłości, nie dało się tego czytać bez irytacji. <o:p></o:p>
<b>Działania podejmowane przez główną bohaterkę były chwilami
niedorzeczne, a kiedy indziej całkowicie głupie.</b> Po przeczytaniu książki miałam
wrażenie, że większość zdarzeń miała na celu jedynie urozmaicić miłosną farsę rozgrywającą
się w życiu Cathy, która wykazywała się na każdym kroku niezdecydowaniem i
wyraźną niestabilnością uczuciową. Cechy tej nie da się z kolei przypisać
kolejnej denerwującej postaci przewijającej się na stronach powieści, czyli
Chrisowi. Przelotny romans, który zawiązał się między tą dwójką na poddaszu
naznaczył go mocniej niż inne zdarzenia mające miejsce w tamtym okresie,
powodując, iż chłopak nie potrafił wyzbyć się zakazanego uczucia, którym darzył
siostrę, a co więcej bezustannie próbuje namówić ją do kazirodczego związku.<o:p></o:p>
<br />
<br />
<b>Jeśli przebrniemy już przez całą masę mniej lub bardziej patologicznych
sytuacji z pewną dozą ciekawości możemy obserwować jak układa się życie
bohaterów na przestrzeni lat, oraz jak, chwilami dość nieporadnie, rozliczają
się z przeszłością.</b> Koniec końców całość ma jednak dość porządne zakończenie
spinające dość zgrabnie wszystkie wątki i zamykające tę część historii
rodzinnej, a zarazem moją przygodę z tą serią.<o:p></o:p>
<br />
<br />
<b>Moja ocena: 4</b><o:p></o:p>
<br />
<br />
<br />
<b style="text-align: center;"> Poprzedni tom:</b><br />
<b style="text-align: center;"><br /></b>
<div class="Standard" style="margin-left: 18pt; text-align: center;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/141000/141748/352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/141000/141748/352x500.jpg" height="200" width="133" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/09/kwiaty-na-poddaszu-virginia-c-andrews.html" target="_blank">"Kwiaty na poddaszu" Virginia C. Andrews (recenzja)</a></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"><b></b></span><br /></div>
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/134000/134408/285168-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;">
</a>
<div class="Standard" style="margin-left: 18pt; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/134000/134408/285168-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 11.0pt; mso-bidi-font-family: Mangal; mso-bidi-font-size: 12.0pt;"><b><br /></b></span></a></div>
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/134000/134408/285168-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;">
</a>Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-69820345093050678052014-10-31T20:03:00.001+01:002014-10-31T20:03:36.873+01:00"Kroniki krwi" Richelle Mead<div class="MsoNormal">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/129000/129782/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/129000/129782/352x500.jpg" width="219" /></a>Wampiry już dawno przestały być istotami mroku, rodem z
najczarniejszych sennych koszmarów. Na fali popularności „Zmierzchu” powstała masowa
produkcja bohaterów będących ucieleśnieniem wszelkich cnót, których od
zwykłych śmiertelników odróżniał jedynie nienaturalny pociąg do krwi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Richelle Mead – autorka popularnej serii „Akademia wampirów”
– postanowiła podczas kreowania swojego świata pójść o krok dalej. <b>Nie tylko
uczłowieczyła wampira, lecz także dała mu autonomię, oraz ponownie wprowadziła
w szeregi żywych.</b> Jak w każdej historii ktoś musi pełnić jednak rolę złego charakteru. Oprócz dobrych wampirów – morojów, tworzących wraz z dampirami
(hybrydami człowieka i wampira) zamkniętą społeczność pod rządami monarchów,
istnieją więc Ci „źli” – nieumarłe strzygi, żądne krwi, istoty gotowe wyssać życie z
niewinnych ofiar. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W „Akademii wampirów” mogliśmy obserwować poczynania Rose, młodej, wyjątkowej strażniczki, Której celem było bronić za wszelką cenę
morojów. Jej zawiłe perypetie zapełniły strony sześciu tomów, które zdobyły
ogromną popularność, a pierwsza z nich doczekała się nawet wersji kinowej (która
swoją droga okazała się klapą). Każda historia ma jednak swój koniec, a stare musi
ustąpić nowemu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Kroniki krwi” otwierające serię o tym samym tytule,
<b>ponownie zabierają nas w świat dampirów, morojów i strzyg</b>. Główną protagonistką
tym razem zostaje Sydney Sage, należąca do tajnego stowarzyszenia alchemików,
mających za zadanie ukrywanie przed ludzką rasą istnienia wampirów. Bohaterka
znana nam z krótkiego epizodu w wcześniejszej serii, gdy to przyczyniła się do
ucieczki oskarżonej o królobójstwo Rose, w „Kronikach krwi” dostaje szansę
rehabilitacji i odbudowania swojego wizerunku w oczach zwierzchników. Zostaje powierzona jej opieka nad Jill
Mastrano – przybranej siostry Wasillisy Dragomir – obecnej królowej – a zarazem
jedyny żyjący członek jej rodu. Z racji tego, iż prawo nakazuje by rodzina
będąca u władzy składała się co najmniej z dwóch członków, przeciwnicy młodej
królowej próbują wyeliminować Jill aby przerwać rządy jej starszej
siostry. Sydney i jej podopieczna zostają wysłane do słonecznego Palm Springs.
W podróży towarzyszą im także dampir Eddie, oraz Adrian Iwaszkow, doskonale
znani z poprzednich części. Na miejscu okazuje się jednak, że nie tak łatwo uciec
od niebezpieczeństwa, które czyhać może nawet w pełnym słońcu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Początkowo dość sceptycznie podchodziłam do najnowszej serii
Mead. Z „Akademią wampirów” miałam styczność przeszło rok temu i nie będę
ukrywać, iż lekko nakręciłam się na jej punkcie. Moje zainteresowanie osiągnęło
apogeum gdzieś w połowie czwartej części, po czym niestety napięcie zaczęło
opadać, a kolejne rozdziały zamiast bawić irytowały.<b> W chwili gdy potrzebowałam
czegoś lekkiego na odprężenie przypomniałam sobie o tych powieściach</b> i postanowiłam wkroczyć
ponownie w świat Mead.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Główną przyczyną mojej wcześniejszej irytacji byli
bohaterowie, którzy z biegiem czasu stracili pazur, stali się nijacy, a ich
historie przestały do mnie przemawiać. <b>Zmiana głównych bohaterów przyniosła powiew
świeżości</b> i pozwoliło na rozwinięcie historii postaci epizodycznych, które po
kilku rozdziałach okazują się całkiem sympatyczni i ludzcy niż ich poprzednicy.
Dużą zasługę ma w tym przeniesienie miejsca akcji z wampirzej akademii do
zwykłego kalifornijskiego liceum, w której uczniom sen z powiek nie odciągają
zmartwienia o żądnych krwi strzygach. Tym samym powracamy do utartego motywu
nadnaturalnych istot próbujących wtopić się w szkolne otoczenia, oraz
komicznych sytuacji wynikającego z tego faktu. <b>Zastawienie licealnych problemów
z wampirzą polityką okazało się jednak
wyjątkowo udanym zabiegiem.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dość dużym minusem okazała się jednak intryga, w
która zostają wplątani główna bohaterowie. Ani to porywające, ani trzymające w
napięciu. Po kilku rozdziałach wydaje się jasne, że jest to jednak jedynie tło
służące podtrzymaniu iluzji, że w Palm Springs coś się dzieje. Z doświadczenia
zdobytego przy czytaniu poprzednich części wiem, iż jest to jedynie preludium
luźno związane z tym co zaserwuje nam autorka w następnych częściach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jakiekolwiek wady zaobserwowane w powieści bezbłędnie
niweluje jednak postać Adriana</b>, który w „Kronikach krwi” stał się czymś więcej
niż tylko dodatkiem do Rose. Lekkoduszny, niestroniący od imprez i alkoholu,
obciążony mocą ducha, moroj - potomek królewskiego rodu, był moim ulubionym
bohaterem w całej serii dlatego też z ogromną radością przyjęłam jego
pojawienie się na łamach kolejnych powieści. Od dawna wiadomo, że pozory jakie
stwarza nijak mają się do rzeczywistości, przez co obserwacja jego poczynań
staje się jeszcze bardziej interesująca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Choć pierwsza część nie zachwyca bez oporów sięgnę po
kolejne powieści z serii, aby poznać dalsze losy Sydney, Adriana, Jill i
pozostałych.<b> Już nie mogę się doczekać….</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Moja ocena: 4+</b><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-25492504108546629722014-10-24T20:13:00.002+01:002014-10-24T20:21:13.046+01:00"Dopóki śpiewa słowik" Antonia Michaelis<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/200000/200884/259015-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/200000/200884/259015-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a><b>Niepokojąca</b> - tym jednym słowem opisać można najnowszą książkę Antoni Michaelis.<br />
Dość lapidarny opis jak i tajemnicza okładka nie zdradzają zbyt wiele z treści przez co czytelnik zostaje wypchnięty wraz z 18-letnim Jarim w wir wydarzeń właściwie bez przygotowania.<br />
<br />
Główny bohater po ukończeniu szkolenia na stolarza, postanawia wyrwać się z domu na kilka tygodni w poszukiwaniu przygody. Swoją wędrówkę zaczyna Burzowej Wysoczyzny, do której drogę wskazuje mu tajemnicza dziewczyna zapozna w przydrożnej galerii. Pomimo odstręczającej aparycji swojej towarzyszki zaintrygowany chłopak postanawia zboczyć z trasy i porzucić zamiar samotnej wędrówki. Przekraczając granicę lasu wraz ze zmianą otoczenia przemiana zachodzi także w powierzchowności dziewczyny, która pod przebraniem ukrywa swoją nieziemską urodę. Nieświadomy niebezpieczeństwa ukrytego wśród drzew Jari podąża w głąb oderwanej od realnego świata rzeczywistości, gdzie nadnaturalne piękno skrywa ponure tajemnice.<br />
<br />
Tym co już na pierwszy rzut oka odróżnia twórczość Michaelis od innych pozycji przeznaczonych dla młodzieży jest język autorki, który nadaje każdej z opisanych przez nią historii niepowtarzalny klimat. Tak było także w tym przypadku. W połączeniu z wręcz onirycznymi opisami lasu dawało to piorunujący efekt. <b>Michaelis z łatwością zaciera granicę między prawdą, a światem snów i baśni.</b> Wszystko to mocno oddziałuje na wyobraźnię, szczególnie w połączeniu z wiecznie żyjącym lasem, porośniętym drzewami, zamieszkanym przez rozmaite zwierzęta, bezkresnym i niezbadanym.<br />
<br />
Niewątpliwe autorka stworzyła sobie solidne podłoże do uwikłania misternej sieci, z której wyłania się <b>historia trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony</b>. Zagłębiając się w kolejne rozdziały coraz trudniej rozeznać się w sytuacji, a napięcie budowane jest z zaskakującą precyzją. Od pierwszych chwil mamy świadomość, że las skrywa w sobie jakąś przeraźliwą tajemnicę, a przesiąknięta krwią i obsypana kośćmi ziemia upomni się o kolejną ofiarę.<br />
<br />
Niepewność towarzysząca przy pochłanianiu każdej kolejnej strony, sprawia, że sami mimowolnie zaczynamy odczuwać lęk i dezorientację, która w konsekwencji nieść może za sobą (tak ja w moim przypadku) bezsenną noc. Tak samo jak Jari przestajemy dostrzegać granicę nie tylko między rzeczywistością a snem, lecz także moralnością a złem czy pięknem i brzydotą. W budowaniu napięcia dużą rolę odgrywały także fragment przybliżające nam historie z przeszłości, które pomimo pozornego braku związku z wydarzeniami rozgrywającymi się w czasie trwania akcji są ściśle się z nią łączą, a z biegiem wydarzeń wręcz uzupełniają.<br />
<br />
Chwilami książka prowadzona jest jak dobry kryminał, w której każda informacja może posłużyć jak element misternej układanki.<br />
Niestety ta <b>swoistego typu zabawa w kotka i myszkę</b> z czytelnikiem będąca najmocniejszą stroną książką, w kulminacyjnej scenie okazuje się w moim odczuciu przekleństwem, gdyż nawarstwienie tajemnic doprowadziło do stworzenia przewidywalne nieprzewidywalnego zakończenia, które mnie osobiście do końca nie przekonało. Potencjał widoczny przez cały czas trwania akcji w został do końca wykorzystany.<br />
<br />
Pomimo dość ciekawie skonstruowanych postaci nie potrafiłam się w żaden sposób z nimi utożsamić przez co niektóre dokonywane przez nich wybory i ich reakcje wydawały mi się nielogiczne. Już same zamieszkanie Jariego w lesie pomimo widocznych omenów zwiastujących coś przerażającego wydawało mi się ździebko naciągane.<br />
<br />
Mając ciągle świeżo w pamięci fenomenalnego "Baśniarza"(<a href="http://zielonadachowka.blogspot.com/2014/09/basniarz-antonia-michaelis_9.html" target="_blank">recenzja</a>) nie mogłam powstrzymać się niestety od porównań. Szczególnie, że pomimo różnych bohaterów i historii da się zauważać pewnych analogii. Magia którą odczuwałam podczas mojego pierwszego spotkania z autorką, tu nie była dla mnie aż tak namacalna. Piękno opisane w "Dopóki śpiewa słowik" przywodzące na myśl bajkowy świat było tak nieziemskie, że aż przerażające, przez co niemal całą książkę przeczytałam ze ściśniętym żołądkiem. <b>Jestem pełna podziwu dla literackiego kunsztu Michaelis</b>, jednakże zabrakło mi fragmentów nie znaczących zbyt wiele dla fabuły, a pozwalających czytelnikowi odetchnąć. Chwilami czułam się aż nazbyt przytłoczona i przygnębiona lekturą. Choć akcja rozgrywała się w przepełnionym pięknem środowisku, wszystkie relacje między bohaterami były chore. W "Baśniarzu" występowała sytuacja odwrotna - w świecie, w którym panowała brzydota, czyste uczucie łączące bohaterów, sprawiło, że książka nie miała aż tak pesymistycznego wydźwięku.<br />
<br />
Znakiem rozpoznawczym autorki, jeśli chodzi literaturę młodzieżową, stało się <b>poruszanie tematów trudnych w ocenie dla postronnego obserwatora</b>, oraz zahaczanie o zagadnienie relatywizmu moralnego, co wyróżnia ją z pewnością na tle innych książek przeznaczonych dla młodzieży. Jest to <b>jedna z tych nielicznych książek, które łapią czytelnika w swoje sidła i jeszcze długo po przeczytaniu ostatniego zdania nie pozwalają o sobie zapomnieć.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Moja ocena: 5</b><br />
<b><br /></b>
<div style="text-align: right;">
[recenzja archiwalna]</div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-75855441662351283202014-10-07T08:48:00.001+01:002014-10-07T08:48:07.475+01:00"Bal absolwentów" Ruth Newman<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/226000/226585/292597-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/226000/226585/292597-352x500.jpg" width="225" /></a>Na
rynku książkowym znaleźć można całe mnóstwo kryminałów,
które dzięki przemyślanej kampanii i hasłom reklamowym zachęcają
potencjalnego czytelnika do sięgnięcia właśnie po tą, a nie inną powieść. Nic więc dziwnego, że czytając po raz wtóry na okładce
informacje o zakończeniu, które z całą pewnością mnie zaskoczy
podchodziłam do tego z dużą dozą nieufności, szczególnie, że
<b>Ruth Newman</b> jest autorką mało znaną, a jej <b>„Bal absolwentów”
</b>nie doczekał się jak dotąd większego rozgłosu. Zachęcona jednak
licznymi pozytywnymi opiniami postanowiłam sięgnąć przy pierwszej
nadarzającej się okazji po właśnie tę pozycję.
<br />
<br />
W
Ariel College podczas zimowego balu w jednym z pokoi znaleziono
brutalnie zmasakrowane ciało jednej ze studentek. Jest to już
trzecia ofiara mordercy zwanego przez media Rzeźnikiem z Cambrige. W
przeciwieństwie do poprzednich zdarzeń, na miejscu zbrodni, policjanci oprócz ofiary znajdują dziewczynę pogrążoną w
katatonii. Trafia pod skrzydła psychiatry, który będzie
musiał wydobyć z jej pamięci historię, która rozegrała się w
pokoju, oraz przywołać obraz sprawcy, którego prawdopodobnie
wskazać będzie potrafiła wyłącznie ona...
<br />
<br />
"Bal
absolwentów” zaczyna się jak każda inna powieść tego gatunku.
Przebitka z miejsca zbrodni, początki dochodzenia. Newman szybko
jednak porzuca utarte tory rzucając nas w wir retrospekcji
ukazujących wydarzenie z szerszej perspektywy. Rozwiązania zagadki
należy szukać w przeszłości z czego doskonale zdaje sobie sprawę
psychiatra próbując wyciągnąć z Olivii wspomnienia. To właśnie
z jej punktu widzenia oglądamy życie studenckie na Cambrigowskim
campusie. Jak w każdej zamkniętej społeczności ludzie nawiązują
przyjaźnie, lecz także toczą waśnie. Sytuacja zaognia się gdy
dochodzi do pierwszego morderstwa. Za mury Ariel College wkradają
się wątpliwości oraz wzajemne podejrzenia.<br />
Fabuła
jest tak mocno zakorzeniona w przeszłości, iż bez trudu wypiera
teraźniejszość. Jest to zabieg ciekawy i jak dotąd nie spotkany przeze mnie wcześniej. I choć autorce zarzucić można chwilami niezbyt konkretne zaznaczenie czasu i miejsca akcji, czym wprowadza lekki zamęt, zabieg ten skutecznie odwodzi nas od teraźniejszości i ukazuje przebieg wydarzeń etap po etapie. <br />
<br />
Trudno
pisać o kryminałach nie zagłębiając się w różnego typu
spoilery. Czytając książkę miałam jednak wrażenie, iż przez
długi czas śledztwo tkwi w miejscu, a całość kręci się
wyłącznie wokół jednej postaci – Olivii, która jest kluczem do
rozwiązania zagadki. Jej sesje z psychiatrą miały duży potencjał
psychologiczny, który nie został jednak w pełni wykorzystany.
Dialogi osiągają swój cel, szokują, dają do myślenia, podsuwają
wskazówki, brakuje w nich jednak głębi, która sprawiałaby, że
byłyby one czymś więcej niż tylko słowami. W dużej mierze może
być to wina postaci, których natłok sprawił, że tak naprawdę
żadna z nich nie jest charakterystyczna.
<br />
<br />
Próba
wykrycia mordercy jest zazwyczaj pasjonującą rozgrywką pomiędzy
czytelnikiem a autorem. Mniej lub bardziej wysublimowane wskazówki
kierują nas na dobre tory, żeby po chwili całkowicie nas od nich
odwieść. Newman bez trudu lawiruje pomiędzy prawdą, a tym co
jedynie ma za nią uchodzić. Snując fabułę, niemalże wyłącznie, wokół dwóch postaci całkiem sprawnie manipulowała naszym tokiem
myślenia. I choć niektóre z jej zagrywek, jak na przykład
wzywanie ducha, nie były zbyt spójne z całością w ostatecznym
rozrachunku dawały niezły efekt.
<br />
<br />
"Bal
absolwentów” zaliczyć można do kryminałów dla trochę starszej
młodzieży. Moje spotkanie z powieścią uznać można za udane
szczególnie z powodu nietuzinkowego sposobu prowadzenia narracji. I
choć po drodze pojawiło się kilka zgrzytów, nie pozbawiło mnie
to przyjemności czytania.
Zazwyczaj
informacja o zaskakującym zakończeniu okazuje się fikcją, tak jak
cała reszta, tym razem Newman stanęła jednak na wysokości zadania
i w zakończeniu umieszcza prawdziwą bombę. I jest to chyba
największy plus książki. W końcu o to właśnie chodzi w każdym
kryminale...
<br />
<br />
<b>Moja
ocena: 4</b>Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-9202235115246543692014-10-01T17:07:00.002+01:002014-10-01T17:10:18.881+01:00"Miasto niebiańskiego ognia" Cassandra Clare<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/171000/171630/298740-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/171000/171630/298740-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a>Odłożenie
na półkę dobrej książki po przeczytaniu ostatniego zadania jest
rzeczą trudną. Zamknięcie książki będącej zwieńczeniem serii,
która towarzyszyła nam przez dobrych kilka lat jest jeszcze
cięższe. Swoją przygodę z trylogią „Dary anioła” <b>Cassandry
Clare</b>, która z biegiem czasu rozrosła się do sześciotomowego
cyklu, rozpoczęłam cztery lata temu i nieprzerwanie mimo gorszych i
lepszych momentów jestem jej fanką. <b>„Miasto niebiańskiego ognia”</b> z powrotem zabrało mnie w
świat Nocnych Łowców i pozwoliło zatopić się ponownie w
przygody moich ulubionych bohaterów. Już po raz ostatni....<br />
<br />
W
powietrzu wisi zapowiedź kolejnej wojny. Sebastian Morgenstern za
pomocą Piekielnego Kielicha werbuje kolejnych członków swojej
armii zmieniając Nocnych Łowców w bezwzględne istoty będące pod
jego panowaniem. Mieszkańcy kolejnych Instytutów padają jego
ofiarą, granice Idrysu zostają zamknięte, Nocni Łowcy zostają
zmuszeni do walki ze swoimi najbliższymi a świat Przyziemnych
powoli zaczyna pogrążać się w chaosie. Nikt i nic nie jest w
stanie powstrzymać syna Valentaina. Jedyną nadzieją staje się
Niebański Ogień płonący w żyłach Jace'a, który niestety
zaczyna wymykać się spod kontroli.<br />
<br />
Serią,
którym oddaliśmy serce na całe lata można naprawdę wiele
wybaczyć. Jak wiele, przekonałam się dopiero czytając „Dary
anioła” od czwartej części wzwyż. Nie będę ukrywać, że po
fenomenalnej pierwotnej trylogii miałam ogromne oczekiwania
dotyczące kolejnych części, które w przeważającej większości
się nie sprawdziły. Historii brakowało tej trudnej do określenia
magii, którą spotkać mogłam na każdej stronie poprzednich
powieści autorki. Sytuacji nie potrafił poprawić nawet Sebastian,
którego pojawienie się w „Mieście szkła” zwiastowało niemałe
zawirowania. Niestety to co u Valentaina było poparte silną
ideologią i głęboko idącym relatywizmem moralnym u jego
pierworodnego ocierało się o zwykłe okrucieństwo i nawet jego
czysto ludzka potrzeba posiadania kogoś u swojego boku nie potrafiła
tego złagodzić. Kolejne tomy mijały a ja do końca wierzyłam, że
historia moich ulubionych postaci wskoczy znów na właściwe, moim
zdaniem, tory. Tak się jednak nie stało. Autorce nie można odmówić jednak konsekwencji. Zaczynając kolejną historię prowadziła ją w sposób
jednolity i spójny. Nie była to już jednak opowieść, która mnie
tak bardzo urzekła.<br />
<br />
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/233000/233466/315312-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/233000/233466/315312-352x500.jpg" height="320" width="224" /></a>Na
sukces serii „Dary anioła” wpłynęło jednak o wiele więcej
czynników niż ciekawa historia. A tE mimo upływu kolejnych stron
pozostały niezmienne – bohaterowie, z którymi bez trudu można
się utożsamić, zabawne dialogi, przeplatane niekiedy nie mniej
intrygującymi, melancholijnymi wstawkami i jedyny w swoim rodzaju
świat wykreowany przez Clare. To właśnie za jego sprawą z taką
zawziętością pochłaniałam kolejne tomy. Świat ten jest pełen
kontrastów. Z jednej strony jest to rzeczywistość wojowników,
gotowych poświęcić swoje życie w imię wyższego dobra, którzy
jednak dzięki temu potrafią docenić piękno i chwytają każdy
dzień, jednocześnie czerpiąc garściami z dziedzictwa przodków,
strzegąc tradycji i zwyczajów, z drugiej natomiast w większości
nieśmiertelnych Podziemnych, którzy obserwują otaczającą ich
rzeczywistość przez pryzmat minionych wieków. I jest dla mnie tak
naprawdę bez różnicy czyimi oczami będę obserwować ten świat,
współczesnej Clary, Tessy żyjącej w czasach wiktoriańskich z
trylogii „Diabelskie maszyny” czy innych, o których historie
dopiero powstaną. Zawsze będzie on dla mnie tak samo interesujący.<br />
<br />
<br />
Nawiązując
do innych powieści autorki nie sposób nie wspomnieć o zatrzęsieniu
postaci, przewijających się na łamach „Miasta niebiańskiego
ognia”. Z wielką radością powitałam ponownie bohaterów
„Diabelskich maszyn”, lecz także poznałam grupę dzieciaków, z
Emmą i Julianem na czele, ocalonych z Instytutu w Los Angeles,
którym poświęcony w całości zostanie kolejny cykl. Między
wierszami znaleźć można nawet wzmiankę o „Kronikach Bane'a”,
w których poznajemy historie z przeszłości najbardziej imprezowego
czarodzieja na całym Brooklinie.<br />
<br />
Z
każdej strony „Miasta...” wyłaniała się zapowiedź końca.
Dużym naciągnięciem faktów, byłoby jednak uznanie go za iście
epickie zakończenie serii. Czasy gdy „Miasta..” uznać można by
za lekturę na jeden wieczór już dawno minęły, zastąpione przez
naprawdę opasłe tomiska liczące sobie trochę ponad 700 stron.
Całość jednak wbrew pozorom nie zyskała tym samym na jakości.
Przez całkiem znaczną część czasu miałam wrażenie, że większość
rzeczy jest przegadanych a niektóre fragmenty służą jedynie
zapchaniu pustego miejsca. Znaczące wydarzenia policzyć można było
tak naprawdę na palcach jednej ręki a całości brakowało
elementów zaskoczenia i polotu. Wszystkie wątki zostały jednak
zamknięte, poza kilkoma, które mają posłużyć za podstawę dla
przygód kolejnych bohaterów.
<br />
<br />
Koniec
końców „Miasto niebiańskiego ognia” pozostawiło po sobie jednak naprawdę dobre wrażenie. Nie wiem ile w tym zasługi samej treści,
a ile moich własnych wspomnień i powrotów myślami do odczuć
towarzyszących mi przy czytaniu przeszłych tomów oraz czasu
oczekiwania na każdą kolejną powieść. Bez wątpienia „Dary
anioła” należą i będą należeć do moich ulubionych serii,
wartość samej szóstej części jest jednak dla mnie trudna do
ocenienia, gdyż nie sposób nie patrzeć na nią przez pryzmat wszystkich
poprzednich.
<br />
<br />
Pomimo
kropki wieńczącej ostatnie zdanie nie chcę jednak opuszczać
świata Nocnych Łowców i z pewnością będę czekać na kolejną
serię, wierząc, że choć na chwilę pojawią się w niej moi
starzy „znajomi”. Na chwilę obecną nie pozostaje mi jednak nic
więcej niż powiedzieć „do widzenia” Clary, Jace'owi, Simonowi,
Izzy, Alec'owi i Magnusowi, oraz całemu światu Nocnych Łowców.<br />
Do
widzenia...<br />
<br />
<b>Moja
ocena: 5</b><br />
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Seria "Dary anioła":</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
I "Miasto kości" </div>
<div style="text-align: center;">
II "Miasto popiołów" </div>
<div style="text-align: center;">
III "Miasto szkła"</div>
<div style="text-align: center;">
IV "Miasto upadłych aniołów"</div>
<div style="text-align: center;">
V "Miasto zagubionych dusz"</div>
<div style="text-align: center;">
VI " Miasto niebiańskiego ognia"</div>
<br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-47797570107245419162014-09-20T18:24:00.000+01:002014-09-20T18:24:11.381+01:00"Kwiaty na poddaszu" Virginia C. Andrews<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/141000/141748/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/141000/141748/352x500.jpg" width="213" /></a><b>"Kwiaty
na poddaszu”</b> będące pierwszą częścią sagi o losach rodziny
Dollangangerów są powieścią tworzącą swoistego typu uczucie
klaustrofobii oraz głęboko zakorzenionego niepokoju. Jej dość
kontrowersyjna wymowa sprawiła, że doczekała się dużego grona
czytelników, którzy z wypiekami śledzili losy najmłodszych
latorośli tegóż klanu. W ostatnim czasie postanowiłam na własnej
skórze sprawdzić siłę przyciągania tej książki i zatopić się
w mroczne i grzeszne tajemnice pewnej niemożliwie bogatej rodziny.<br />
<br />
Czwórka
rodzeństwa wiodła szczęśliwe i dostatnie życie przy boku
kochających rodziców. Ich poukładany świat lęgnął jednak w
gruzach wraz ze śmiercią ojca. Rodzina Dollangangerów z powodu
licznych zadłużeń zmuszona jest opuścić dom wraz z całym
majątkiem i przeprowadzić się do rodziny matki, która
wydziedziczyła ją wiele lat temu. Tak właśnie zaczyna się
wieloletni koszmar Chrisa, Cathy, oraz bliźniąt Carrie i Corego,
którzy zostają zamknięte na tytułowym poddaszu z nakazem
nieopuszczania go, aż do śmierci dziadka, do którego łask chce na
powrót wrócić wyrodna córka w celu ponownego wpisania do
testamentu. O dzieciach wie jedynie ich diaboliczna babcia,
traktująca ich jako czercie podmioty nie mających prawa do
egzystencji. Zapomniane przez świat, coraz rzadziej odwiedzane przez
matkę, próbującą drogimi prezentami utrzymać ich miłość,
marzące o słońcu i wolności będą zmuszone przystosować się do
nowych warunków i pielęgnować ostatnią iskrę nadziei.<br />
<br />
"Kwiaty
na poddaszu” posiadają wszystkie cechy potrzebne do przyciągnięcia
uwagi czytelnika. Mamy potężną i niewyobrażalnie bogatą rodzinę
ukrywającą trupy w szafie, mamy kazirodcze związki i dzieci
płacące za grzechy rodziców. A to wszystko rozgrywające się w
ciasnych odizolowanych pomieszczeniach, którym przyszło żyć
głównym bohaterom.<br />
<br />
Cathy
– narratorkę wydarzeń – poznajemy jako 12-letnią dziewczynkę,
która opowiadając swoją historię próbuje w pewien sposób
rozliczyć się z przeszłością. Zamknięcie na poddaszu mające
wedle zapowiedzi matki trwać kilka dni, następnie kilka miesięcy,
a ostatecznie kilka lat staje się dla niej prawdziwą szkołą
życia. Będąc od zawsze bliżej z ojcem z łatwością, w
przeciwieństwie do brata, potrafi dostrzec obłudę matki. Z biegiem
czasu przed dziećmi ujawnia się o wiele więcej prawd. Wychodzi na
jaw, iż ich rodzice byli ze sobą spokrewnieni (ich matka wyszła za
swojego wujka), za co bogobojni, a wręcz ogarnięci dewotyzmem, dziadkowie wykreślili ich z rodziny, nowo poznana babcia - dyktator, traktuje ich
jak wybryki natury, a matka nade wszystko ceni sobie pieniądze i
gotowa jest poświęcić własne dzieci, aby osiągnąć cel.<br />
<br />
Rodzeństwo
pozbawione wsparcia i pomocy ze strony dorosłych na ponurym poddaszu
tworzy swój własny świat. Cathy i Chris stają się zastępczymi
rodzicami dla bliźniaków dając im potrzebne ciepło i miłość. Tworzą
namiastkę wolności ozdabiając poddasze wedle zmieniających się
pór roku, z nadzieją patrzą w przyszłość nie zaniechając starań
o spełnienie marzeń. Jednocześnie potrzeba bliskości drugiego człowieka sprawia, że zaczynają niebezpiecznie się do siebie zbliżać.<br />
<br />
Sposób prowadzenia powieści chwilami
przypominał mi film „Błękitna laguna”. Tak samo jak tam mamy
przedstawiony proces dorastania dzieci zostawionych samych sobie,
które w najważniejszym etapie swojego życia, w którym więcej
jest pytań niż odpowiedzi, nie mają styczności z innymi ludźmi.
Porównanie to nie można zaliczyć jednak do zalet, gdyż film jak
dla mnie był wyjątkowo kiczowaty i irytujący. Książka niestety
posiada niektóre jego cechy. Chwilami staje się zbyt patetyczna i
melancholijna. W dużej mierze jest to wina przedstawienia historii z
perspektywy czasu. Obserwowanie całości oczami 12-letniej
dziewczynki, której sposób myślenia zmienia się wraz z rozwojem
sytuacji byłby dużo bardziej naturalny niż to co otrzymaliśmy.<br />
<br />
Siłą
napędową książki jest jej kontrowersyjność. Amoralność, zło
zakorzenione gdzieś głęboko w ludzkiej psychice, wszelkiego typu
patologie w czasie premiery mogły wywołać szok obecnie jednak
rzadko które historie potrafią wzbudzić takie emocje. W końcu w
„Kwiatach na poddaszu” nie było niczego o czym wcześniej już
nie czytaliśmy. A przynajmniej tego, czego nie widziały osoby, które
choć raz miały styczność z sagą Martina, w której trup ściele
się gęsto, każdy sypia z każdym, a pieniądz rządzi światem. I
choć nie świadczy to może najlepiej o otaczającej nas
rzeczywistości prawdą jest jednak, że wiele przerażających rzeczy obecnie
kwitujemy jedynie wzruszeniem ramion.<br />
<br />
Książkę
Andrews czyta się dość szybko dzięki sprawnie prowadzonej fabule.
Czytelnik z ciekawością obserwuje losy rodzeństwa, które znalazło
się w tej niecodziennej sytuacji. Trzeba przyznać, że pomimo
ponurej treści, powieść sama w sobie nie jest mroczna czy
przytłaczająca przez co nie wzbudza niepokoju powodującego ścisk
w żołądku. Podejrzewam, że wcześniej czy później sięgnę po
kolejne części i zatopię się w dalsze losy młodych
Dollangangerów.<br />
<br />
<b>Moja
ocena: 4+</b>Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-44411260879610214562014-09-14T19:53:00.001+01:002014-09-14T21:08:51.997+01:00"Dziedzictwo" C. J Daugherty<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEijQF2hstW-jTK0NrvAtr2z3-nP5yh4Q8_R-KtQcBA57fbACfwYKsd2JP0Ik4s-0gWbyKPahBjrliH7VzVZ5WvHqGVA0FOOxHb2305XxQ1Fnd6hpvQc27KhXE6vpJZ89lBJRia2pAX8ij3-i0uGPmLIr2Pypupz385pz5g6BsqnZahYlLokyQ=" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/168000/168881/170713-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a><br />
<b>"Dziedzictwo" </b>będące ciekawą kontynuacją "Wybranych, ponownie zabiera nas do świata uczniów ekskluzywnej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.<br />
<br />
Wydarzenia mające miejsce w Cimmerii podczas letniego semestru na zawsze zmieniły życie 16-letniej Allie. W końcu nie na co dzień zostaje się świadkiem morderstwa jednej z uczennic, doświadcza zdrady osób z kręgu najbliższych przyjaciół, oraz rodziny, a także dowiaduje się , iż szkoła do której zaczęło się uczęszczać jest jedynie przykrywką dla o wiele bardziej znaczącej dla świata organizacji, o władzę nad która toczy się właśnie walka. A na dodatek te tajemnice, tajemnice, tajemnice, którymi Cimmeria otoczona jest niczym gęstą mgłą.<br />
<br />
Allie wracając do rodzinnego miasta w trakcie przerwy międzysemestralnej wierzy, że odnajdzie spokój, oraz odpowiedzi na dręczące ją pytania odnośnie jej pochodzenia. Odpoczynek przerywają jej nagle mężczyźni w garniturach będący na usługach Nathaniela. Dziewczyna znajduje jednak schronienie w murach szkoły odzyskującej powoli swój dawny urok za czasów przed pożarem. Nowy rok szkolny niesie za sobą jednak nowe wyzwania i doświadczenia. Wraz z poznaniem prawdy o swoich przodkach, życie Allie ponownie ulega zmianom.<br />
Zostaje przyjęta do Nocnej Szkoły- tajnej organizacji zrzeszającej uczniów wywodzących się ze najznamienitszych rodów- oraz musi przejść szkolenie mające na celu efektywną obronę przeciw atakom Nathaniela i jego ludzi, oraz przeprowadzić prywatne śledztwo, które pomoże wykryć szpiega działającego na terenie Akademii.<br />
<br />
Fani wartkiej akcji i niekonwencjonalnych rozwiązań fabularnych nie będą mieć na co narzekać. W "Dziedzictwie" tak samo jak w poprzedzającej ją części dzieje się, i to sporo. Książka nie jest dzięki temu monotonna, a co za tym idzie - nudna.<br />
<br />
Niezadowoleni mogą być jednak fani związku Allie i Cartera, który przechodzić będzie kryzys. Nad książką tak jak i innymi młodzieżowymi powieścidłami wisi "klątwa drugiej części" głosząca, iż romans mający swój początek w pierwszym tomie, w jego kontynuacji przeżywać będzie zachwianie, szczególnie gdy w najbliższym otoczeniu ciągle obecny jest ten trzeci. Sylvain na nowo zdobywa zaufanie Allie poważnie nadwątlone po wydarzeniach z Letniego Balu. Uratowanie życia podczas pożaru szkoły dość znacząco podniosło jednak szanse na dalsze rozwijanie się tej znajomości. Młodzi czując wzajemne przyciąganie na nowo budują łączącą ich relacje, czemu przeciwny jest Carter odczuwający do swojego rywala szczerą nienawiść. Nie trudno zgadnąć, że dziewczyna w pewnym momencie będzie musiała wybrać,jednakże na jej decyzję oprócz zaufania i podszeptów serca wpływ będą mieć czynniki z zewnątrz.<br />
<br />
Dla mnie jako zagorzałej antyfanki Cartera była to z całą pewnością dobra część. Obrót spraw jaki został zaserwowany przez autorkę daje mi nadziej na pomyślne(w moim mniemaniu) rozwiązanie wątku romansowego, oraz na odsunięcie postaci przyprawiającej mnie o zgrzytanie zębami na dalszy plan.<br />
<br />
Jest to jednak moja jedyna uwaga odnośnie bohaterów wykreowanych przez autorkę. Są one w większości zarysowane fajną kreską przez co ich perypetie są przyjemne w odbiorze. Na duży plus zasługuje także główna bohaterka, która nie potrafi pozostać jedynie biernym widzem, i z wielką chęcią, oraz zapałem angażuje się w rozmaite przygody, (i te bardziej przemyślane i te mniej). Ponadto doceniam jej samozaparcie, oraz jakiekolwiek próby myślenia, czego często brakuje mi w innych książkach.<br />
<br />
Nie od dziś mam słabość do książek traktujących o uczniach ekskluzywnych szkół z internatem. Uwielbiam ich klimat. Seria "Nocna Szkoła" jak dotąd nie zawiodła mnie pod tym względem. Niemalże z każdej strony można zaobserwować blichtr, bogactwo, i prestiż miejsca, gdzie rozgrywa się akcja. Eleganckie, stare wnętrza, wystawne przyjęcia, tajne stowarzyszenia, wyszukane rozrywki(jak na przykład nocna rozgrywka tenisa odgrywana za pomocą podświetlanego sprzętu). To właśnie takie szczegóły nadają książce ten niepowtarzalny smaczek, którego szukam odkąd zetknęłam się z książką "Tylko dla wybranych" Kate Brian. Jeśli dodać do tego tajemniczość, potęgowaną przez fakt, iż odpowiedzi dają jedynie kolejne pytania otrzymujemy książkę idealną na jesienne wieczory i nie tylko.<br />
<br />
<b>Moja ocena: 5</b><br />
<b><br /></b>
<b>Poprzednie części cyklu "Nocna szkoła": </b><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/166000/166790/352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/166000/166790/352x500.jpg" height="200" width="132" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Wybrani" C. J. Daugherty</td></tr>
</tbody></table>
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: right;">
[recenzja archiwalna]</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Fs.lubimyczytac.pl%2Fupload%2Fbooks%2F168000%2F168881%2F170713-352x500.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEijQF2hstW-jTK0NrvAtr2z3-nP5yh4Q8_R-KtQcBA57fbACfwYKsd2JP0Ik4s-0gWbyKPahBjrliH7VzVZ5WvHqGVA0FOOxHb2305XxQ1Fnd6hpvQc27KhXE6vpJZ89lBJRia2pAX8ij3-i0uGPmLIr2Pypupz385pz5g6BsqnZahYlLokyQ=" --><!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEijQF2hstW-jTK0NrvAtr2z3-nP5yh4Q8_R-KtQcBA57fbACfwYKsd2JP0Ik4s-0gWbyKPahBjrliH7VzVZ5WvHqGVA0FOOxHb2305XxQ1Fnd6hpvQc27KhXE6vpJZ89lBJRia2pAX8ij3-i0uGPmLIr2Pypupz385pz5g6BsqnZahYlLokyQ=" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEijQF2hstW-jTK0NrvAtr2z3-nP5yh4Q8_R-KtQcBA57fbACfwYKsd2JP0Ik4s-0gWbyKPahBjrliH7VzVZ5WvHqGVA0FOOxHb2305XxQ1Fnd6hpvQc27KhXE6vpJZ89lBJRia2pAX8ij3-i0uGPmLIr2Pypupz385pz5g6BsqnZahYlLokyQ=" -->Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-67586667841813897992014-09-09T20:02:00.002+01:002014-09-09T20:52:53.652+01:00"Baśniarz" Antonia Michaelis<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/142000/142492/166448-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/142000/142492/166448-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a>Istnieją
książki, które wystarczy przeczytać tylko raz, aby historia w
nich zawarta wbiła się w naszą pamięć niczym drzazga. Takie
osądy nie warto wydawać jednak chwilę po przeczytaniu ostatniego
zdania, gdy częścią siebie wciąż jesteśmy w świecie
wykreowanym przez autora, a emocje, które nami targają są w stanie
przenosić góry. Z <b>„Baśniarzem” Antoni Michaelis </b>miałam
przyjemność zapoznać się przeszło półtora roku temu, a fakt,
iż jestem gotowa po tak długim czasie napisać o nim coś spójnego
upewnia mnie, iż właśnie ta powieść jest jedną z nich.<br />
<br />
Tak
jak nie da się zaplanować najwspanialszych wspomnień tak samo nie
da się przewidzieć kiedy trafi się na wyjątkową książkę. O
mały włos nie minęłam się z twórczością Pani Michaelis, gdy
czytając opis na okładce uznałam, że to kolejne schematyczne
romansidło. Na szczęście pchnięta do działania pewną
przypadkowo napotkaną recenzją postanowiłam dać jej jednak
szansę.<br />
<br />
W
pewne dość ciepłe wczesnowiosenne popołudnie gdy nieśmiałe
promienie słońca skrzyły się na ostatnich, już dość marnie
wyglądających, śnieżnych zaspach zatopiłam się w historię Anny
i Abla...<br />
<br />
Początkowo
fabuła wydaje się dość prosta i jednoznaczna. On - szkolny
outsider, handlujący prochami, ona - dziewczyna z dobrego domu,
zaabsorbowana zbliżającą się maturą, cicha, otoczona wąskim
gronem przyjaciół. Schematycznie i mało oryginalnie. Idźmy jednak
dalej. Pewnego dnia za sprawą szmacianej lalki ukrytej pod kanapą w
jednej z szkolnych sal Anna i Abel po raz pierwszy nawiązują coś
na kształt nic niezobowiązującej konwersacji. Właścicielką
lalki okazuje się młodsza siostra chłopaka, nad którą sprawuje
opiekę. Wówczas do Anny dochodzi, że ten na pozór szorstki w
obyciu chłopak skrywa w sobie tą drugą - bardziej ludzką twarz.
Dziewczyna zaintrygowana tym faktem postanawia śledzić tajemniczego
Abla, zwanego w szkole polskim handlarzem pasmanterią. Poszukiwania
(co warto zaznaczyć odbywające się na zwykłym rowerze, a nie
jakąś wypasioną furą, jak to zwykle w amerykańskich wytworach
bywa) doprowadzają ją do studenckiej stołówki, gdzie ukryta pod
połami zwiewnego szala po raz pierwszy usłyszy baśń o Królowej
Skał, której mała wyspa ulega zniszczeniu zmuszając ją tym samym
do wyruszenia w pełną przygód podróż, wraz z towarzyszącym jej
morsem.<br />
Z biegiem
wydarzeń czytelnik, oraz sama Anna dowiaduje się, iż baśń jest
niczym innym jak rzeczywistością przepuszczoną przez pryzmat
magicznego świata. Bo jakże inaczej można wytłumaczyć
sześcioletniemu dziecku, iż jej matka zniknęła bez wieści, jeśli
nie poprzez nagłą katastrofę w bajkowym świecie; jak ustrzec ją
przed biologicznym ojcem, pragnącym ją skrzywdzić, jeśli nie
ukazując go jako potwora pragnącego wykraść serce małej
królowej? Sprawy komplikują się jednak, gdy negatywne postacie
zaczynają ginąć równocześnie z prawdziwymi ludźmi, na których
były wzorowane.<br />
<br />
„Baśniarz”
jest książką magiczną. Nie sposób jednoznacznie wskazać w czym
tkwi jej siła; niepowtarzalnym klimacie, ukazaniem kontrastu świata,
w którym granice już dawno uległy zatarciu, a może elementom
baśni, która w pewnym momencie zbyt wyraźnie zaczyna przenikać do
świata realnego. Jedno jest pewne, zestawienie tych czynników robi
imponujące wrażenie. Autorka wprowadza czytelnika w swój świat
powoli dając mu wskazówki, oraz zapowiedzi przyszłych wydarzeń
zawoalowane w na pozór nic nie znaczące zdarzenia, zawarte w
dedykacji, czy tekście ballady umieszczonej na początku książki.
<br />
<br />
<div class="western">
<span style="font-family: inherit;">Autorka zdaje
się na każdym kroku igrać z czytelnikiem. Umieszcza swoją
historię w zimowej, wręcz baśniowej scenerii, po to tylko aby tym
wyraźniej ukazać brutalność świata, która dla wielu staje się
areną walki o przetrwanie. Pozwala nam zasłuchać się w słowach
baśni, której celem jest dotarcie do szczęśliwego zakończenia,
aby po chwili brutalnie uświadomić nam, że rzeczywistość nie ma
z tym obrazem nic wspólnego. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> Wizja świata
serwowana nam przez autorkę wydaje się tym bardziej dojmująca, iż
obserwujemy ją oczami Anny, która przez większość życia
trzymana była pod swoistego typu kloszem. Zderzenie w całkiem obcym
światem, w którym obowiązują inne zasady i prawa jest więc dla
niej dość niespodziewane. Życie wiedzione przez Abla, tak różne
od znanego jej samej, jest dla niej czymś niezrozumiałym, lecz
zarazem intrygującym. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> Pomimo
wyeksponowania tego gorszego oblicza świata, w którym granice
między dobrem a złem zbyt łatwo ulegają zatarciu, książka jest
niezwykle budująca. Tak samo jak skrupulatnie autorka uwydatniała
brzydotę, pieczołowicie eksponowała miłość, która rozjaśnia
nawet największy mrok. I nie mam w tej chwili jedynie na myśli
wątku Abla i Anny, których miłość rozkwitała burząc mury i
pokonując wszelkie przeszkody, lecz przede wszystkim uczucia
łączącego chłopaka z jego młodsza siostrą Michi. To w jaki
sposób starał się zastąpić jej jednocześnie matkę i ojca,
zapewnić byt, oraz ochronić przed całym złem sprawiało, iż
niejednokrotnie podczas czytania robiło się mi cieplej na duszy.
</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="western">
<span style="font-family: inherit;">Rzadko kiedy
zdarza mi się utożsamić z bohaterami powieści, iż całkowicie
przejmuję ich sposób widzenia. Tak jednak stało się w przypadku
„Baśniarza”. Wraz z nią do samego końca odrzucałam wszelkie
poszlaki i dowody uznające Abla za winnego zabójstwa, wierząc w
jego niewinność. Uwidacznia się przez to siła sugestii autorki,
która sprawia, że nie obserwujemy tej historii z boku, lecz
poniekąd mimowolnie stajemy się jej uczestnikami. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> Powieść
Michaelis jest doprawdy pełna kontrastów. Potrafi wzbudzić niemały
strach na myśl o kondycji współczesnego świata, ulgę, iż nie
wychowaliśmy się w wypaczonej rzeczywistości, oraz radość, z
faktu że istnieją uczucia, które potrafią pokonać to wszystko i
przetrwać. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Książka
wywołała i wciąż wywołuje u mnie niemałe emocje. Niesamowity i
niepowtarzalny klimat połączony z nawiązaniami do twórczości
Cohena sprawiły, że jeszcze wiele dni moje myśli pochłaniał
„Baśniarz”, a najczęściej odtwarzaną piosenką nie wiedzieć
czemu stało się „Hallelujah”. Kłamstwem byłoby jednak
stwierdzenie, że jest to powieść dla każdego. Książka jest
pisana w naprawdę w specyficzny sposób, który dla jednych będzie
największym atutem, pozostałych natomiast definitywnie odrzuci.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><b> Moja ocena: 6
</b></span></div>
Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3660921425539988200.post-86078960058324589192014-09-07T12:05:00.002+01:002014-09-07T12:23:59.608+01:00"Tak blisko..." Tammara Webber<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgitPrOaVWpw-6maFnB6CrmSTIGtGtCrN1BFk9BDyJjEw1msvxfdwawkbMcKl2l_aPBBST1s0D9aoo0WlP97B5tg9YcynCDen83VzhS5m0wCInqSoES8tHbn8mgxMkXw1BQFI8PMhCfU-4y-DPZHYYYh4vwa2iKn7fCRQDj9Zyh=" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/156000/156524/352x500.jpg" height="320" width="213" /></a> Uwielbiam
wypady do mojej miejskiej biblioteki. Niestety ostatnio odwiedzałam
ją od <span style="font-size: 15px; line-height: 16.8666667938232px;">wielkiego</span><span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"> dzwonu, a i tak wychodziłam z pustymi rękami. Nic więc dziwnego, że widząc nową pozycję na półce czym prędzej
po nią pognałam nie zawracając sobie nawet zbytnio głowy o czym
jest. W drodze powrotnej okazało się, że trafiłam na młodzieżowe
romansidło opis został jednak sformułowany w taki sposób, że
oprócz tego prostego do stwierdzenia faktu nie potrafiłam
wywnioskować nic więcej (znacie to?).</span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Główną
bohaterką powieści jest Jequline, studentka pod którą na kilka
tygodni grunt zachwiał się pod nogami po dość bolesnym zerwaniu.
Pewnej nocy podczas samotnego powrotu z imprezy cudem udaje jej się
uniknąć gwałtu dzięki pomocy nieznajomego. Roztrzęsiona
dziewczyna próbuje zapomnieć o całym zdarzeniu, jednak niektórych
rzeczy nie da się tak łatwo wyrzucić z pamięci szczególnie jeśli
twój tajemniczy wybawiciel okazuje się uczęszczać na te same
wykłady z ekonomii co ty, oraz dodatkowo nie spuszcza z Ciebie
wzroku. Mniej więcej w tym miejscu powinna zacząć się sielankowa
opowieść o wielkiej miłości jednak chłopak na przemian
przyciąga ją do siebie i odpycha, a Jequline coraz bardziej zaczyna
interesować się swoim tutorem z ekonomii, z którym jedynie koresponduje drogą mailową. Na domiar złego gwałciciel, który
okazuje się członkiem bractwa studenckiego, oraz rywalem jej eks o
prezesostwo nad nim zaczyna ją prześladować i coraz bardziej
osaczać, dziewczyna jednak oczekiwać może wsparcia od Lucasa,
który już raz przeciwstawił się jej oprawcy i pomimo zmiennych
nastrojów niezmiennie nie pozwala ją skrzywdzić.</span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Książka
ta jest niczym więcej, ani niczym mniej jak zwykłym młodzieżowym
romansidłem. Jedną z niewielu rzeczy, która zwraca uwagę jako coś
innego jest miejsce akcji. Większość tego typu powieści toczy się
w szkole średniej, na tle której rozgrywa się historia wzlotów i
upadków głównej bohaterki, pierwsze prawdziwe miłości, przejawy
młodzieżowego buntu. Postacie z książki "Tak blisko..."
niewątpliwie mają już większość tych rzeczy za sobą. Wyrwanie
z sideł rodzicielskiej opieki i zamieszkanie daleko od domu uczy
samodzielności i to w książce widać. </span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Bohaterowie wykreowani przez autorkę są dojrzalsi, a ich rozterki trochę bardziej poważne.
Z pewnością działa to na korzyść książki, bo w końcu ile razy
można czytać o dylematach na poziomie naszego polskiego gimnazjum
rozdmuchanych do niebotycznych rozmiarów!? </span><span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Życie w amerykańskim
collegu jest wdzięcznym tematy do pisania, szczególnie jeśli jego
opis nie sprowadza się do imprez ciągnących się przez cały okres
nauczania wstrzymywane jedynie na chwilowe przerwy na naukę.
Jaquline jest osobą poukładaną i mającą określone </span><span style="font-size: 15px; line-height: 16.8666667938232px;">priorytety</span><span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"> dodatkowo potrafi zawalczyć o swoje czym zyskała sobie moją
przychylność. </span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Dużym plusem dla całości jest to, że powieść
ociera się o dużo poważniejsze problemy niż "kocha, czy nie
kocha". Poruszany problem gwałtu nie jest jakoś ekstra
rozwinięty, odgrywa jednak dość znaczącą rolę w fabule i cieszę
się, że autorka zdecydowała się na to, gdyż, w tego typu
literaturze (szczególnie w książkach młodzieżowych) sprawy te są
rzadko poruszane nie jest to jednak coś obcego w dzisiejszym
świecie.</span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Nie
ma co zbytnio rozpisywać się o tej książce, każdy z nas miał
chyba do czynienia z romansidłem (czy to młodzieżowym, czy nie) i
wie, że nie są to książki z wyższej półki, a ich treść nie
zadowoli miłośników ambitnej literatury. Sposób ich pisania jest
jednak przyjemny w odbiorze tym samym nadając się w sam raz do
poduszki. Jeśli dodatkowo zawarta jest w nich jakaś nauka jestem
jak najbardziej za.</span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><b>Moja
ocena: 4</b></span><br />
<div style="text-align: right;">
[recenzja archiwalna]</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgitPrOaVWpw-6maFnB6CrmSTIGtGtCrN1BFk9BDyJjEw1msvxfdwawkbMcKl2l_aPBBST1s0D9aoo0WlP97B5tg9YcynCDen83VzhS5m0wCInqSoES8tHbn8mgxMkXw1BQFI8PMhCfU-4y-DPZHYYYh4vwa2iKn7fCRQDj9Zyh=" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgitPrOaVWpw-6maFnB6CrmSTIGtGtCrN1BFk9BDyJjEw1msvxfdwawkbMcKl2l_aPBBST1s0D9aoo0WlP97B5tg9YcynCDen83VzhS5m0wCInqSoES8tHbn8mgxMkXw1BQFI8PMhCfU-4y-DPZHYYYh4vwa2iKn7fCRQDj9Zyh=" --><!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Fs.lubimyczytac.pl%2Fupload%2Fbooks%2F156000%2F156524%2F352x500.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgitPrOaVWpw-6maFnB6CrmSTIGtGtCrN1BFk9BDyJjEw1msvxfdwawkbMcKl2l_aPBBST1s0D9aoo0WlP97B5tg9YcynCDen83VzhS5m0wCInqSoES8tHbn8mgxMkXw1BQFI8PMhCfU-4y-DPZHYYYh4vwa2iKn7fCRQDj9Zyh=" -->Aviahttp://www.blogger.com/profile/01246979958609868219noreply@blogger.com4