"I wtedy starszy pan powiedział: "Znam pewną historię, która sprawi, że uwierzy pan w Boga".
- Czy pańska historia rozgrywa się dwa tysiące lat temu w odległym zakątku imperium rzymskiego? - zapytałem.
-Nie.
- Czy nie chodzi wobec tego o siódmy wiek i Arabię?
- Nie, nie. Wszystko zaczęło się tutaj w Puttuczczeri..."
Książka podzielona jest na trzy zasadnicze części. Pierwsza z nich opowiada o dzieciństwie Piscine'a Molitora Patela, czyli tytułowego Pi, wychowującego się w rodzimych Indiach. Chłopiec od zawsze miał styczność z różnego typu zwierzętami z powodu profesji swoich rodziców - właścicieli miejscowego zoo. Co jeszcze odróżnia tego indyjskiego chłopca od innych, zwykłych obywateli? Pi szczerze i prawdziwie poszukuje Boga w swoim życiu. Odbywa swoistego typu wędrówkę przez religię hinduską ( w której wierze został wychowany), chrześcijańską, oraz muzułmańską. W każdej z nich dostrzega piękno i pomimo niezadowolenia współwyznawców, gorliwie wyznawał każdą z nich, udowadniając tym samym, że żadna nie ma wyłącznego monopolu na zbawienie. Historie z przeszłości przeplatane są z teraźniejszością podczas opisów spotkania autora z bohaterem książki w trakcie zbierania materiałów, oraz narratora wypowiadającego się z perspektywy czasu o przeżytej przygodzie. Druga część zaczyna się dokładnie tam gdzie skończyła wcześniejsza, czyli podczas morskiej wyprawy do Kanady rodziny Patelów i części zwierząt w celu zapewnienia lepszych warunków życia. Feralna podróż kończy się zatonięciem statku pozostawiając Pi -jedynego ocalałego, na pastwę żywiołów i zwierząt (zebry, hieny, orangutana i tygrysa). Jego współtowarzysze niedoli, wraz z upływem czasu zjadają się nawzajem, a on sam zostaje skazany na obecność tygrysa, który przerażał go bardziej niż rozciągający się przed nim ocean. W tym momencie zaczyna się historia właściwa, opisująca losy naszego bohatera, jego walkę o przetrwanie, w której bezcenne okazała się jego zręczność, pomysłowość, niezachwiana wiara w Boga i własne możliwości, oraz rodząca się zażyłość między afrykańskim drapieżnikiem i człowiekiem. Trzecia natomiast... nie tu zaczęłoby się już spoilerowanie :)
Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości, widząc jak wielki odniosła sukces i jakie zainteresowanie wzbudza, szczególnie po premierze filmu. Spodziewałam się umoralniającej historyjki o sile wiary i tym podobna, a otrzymałam... niesamowitą historię.
Mało który autor jest w stanie przekonać mnie do przeczytania opowieści rozgrywającej się na środku oceanu, posługując się jedynie dwoma postaciami, z których jednak jest tygrysem bengalskim (i to wcale nie upersonifikowanym). W książce występuje dużo opisów zwyczajów zwierząt (szczególnie w pierwszej części), oceanicznej fauny i flory, czy przeżyć wewnętrznych bohatera. Zazwyczaj tego typu rzeczy najzwyczajniej w świecie mnie nudzą, jakże więc wielkie było moje zdziwienie, gdy z każdym napotkanym fragmentem moje zainteresowanie wzrastało, a każdy wers chłonęłam z przyjemnością. Pan Martel posiada lekkie pióro, co w książkach tego typu ma nie małe znaczenie. Spodziewałam się poważnego tonu, otrzymałam ciekawą i chwilami autentycznie zabawną lekturę, podnoszącą na duchu i posiadającą w sobie naprawdę sporo pozytywnej energii. Szczerze polecam każdemu :)
Moja ocena: 5
Ps. Ścieżka dźwiękowa do filmu jest niesamowita :) Oto próbka.
naprawdę świetne!
OdpowiedzUsuńfajny post, jak dla mnie takie średni ten film
Zaobserwowałam twojego bloga
Zapraszam na mojego i LICZĘ NA TO SAMO jesli ci się spodoba
willbefineee.blogspot.com
Będzie mi BARDZO BARDZO miło!
+ NOWY FILM NA MOIM BLOGU
ja to taka trochę nieczytata jeśli o książki chodzi to jestem, a pewnie dużo przez to tracę, szkoda w sumie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnoemisoul.blogspot.com
Słyszałam dużo dobrych opinii o tej książce i muszę w końcu po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTeż dodaję do obserwowanych, na opinię o "Requiem" pewnie trzeba będzie poczekać jeszcze do weekendu, ale postaram się ją dodać jak najszybciej. : )
jedna z książek, które od dawna mam w planach, ale ciągle nie mogę się za nią zabrać ;/
OdpowiedzUsuńByłam w kinie na tym filmie i... zwyczajnie przeżyłam rozczarowanie, bo nie tego się spodziewałam. Po godzinie film zaczął mnie strasznie nudzić, bo nie samymi efektami człowiek zyje. Wiadomo jednak, że z książkami jest inaczej i chętnie ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
"Życie Pi" czytałam i sądzę, że jest znacznie ciekawsze niż film. Co do ścieżki dźwiękowej, to muszę się z tobą zgodzić-świetna.
OdpowiedzUsuńbosagory.blogspot.com