piątek, 22 marca 2013

"Misja Ambasadora" Trudi Canavan

Proza pani Canavan zdobyła moje serce wraz z przeczytaniem "Trylogii Czarnego maga", dlatego też ogromnym szczęściem napawał mnie fakt, iż autorka postanowiła napisać kolejną trylogię opowiadającej o losach mieszkańców Kyralii i Krain Sprzymierzonych. Dlatego też gdy tylko "Misja Ambasadora" wpadła w moje objęcia , z uśmiechem na ustach na powrót zanurzyłam się w ten magiczny świat....

Akcja książki obejmuje wydarzenia rozgrywające się 20 lat po najeździe Ichanich opisanym w "Wielki Mistrzu". Głównym bohaterem powieści tym razem staje się Lorkin  - syn Sonei i Wielkiego Mistrza Akkarina. Jest on młodym człowiekiem szukającym sensu życia i swojego miejsca na ziemi. Gdy niespodziewanie dowiaduje się o poszukiwaniach wyższej magii przez Mistrza Dannyla mających odbywać się na terenach Sachaki, postanawia dołączyć do niego. Oczywiście na drodze do zamierzonego celu staje mu matka objęta panicznym strachem o życie syna, który poprzez zatargi swoich rodziców z rdzennym mieszkańcami owego kraju szczególnie narażony jest na ataki. Jej przeczucia nie były bezpodstawne, gdyż nie długo po opuszczeniu Gildii Lorkin zostaje zmuszony do ucieczki w celu uchronienia żywota.
Jak w poprzednich częściach tak i tu obserwujemy szereg wątków pobocznych. Wśród Złodziei pojawia się tajemniczy morderca pozbawiający życia co bardziej wpływowych przedstawicieli tego jakże zacnego ugrupowania. Jego ofiarą pada również rodzina Cerego, który od tej pory nieustępliwie szuka winnego. Dochodząc do wniosku, iż zabójca jest magiem zwraca się o pomoc do Sonei, która jako Czarny Mag sama nie może narzekać na niedomiar problemów.

Już na samym początku warto zaznaczyć, że jestem ogromną fanką wszelkiego typu sequeli, prequeli, czy spin-offów. Niejednokrotnie zastanawiałam się, jak potoczą się losy bohaterów w przyszłości, która zawarta jest już po postawieniu kropki w ostatnim zdaniu. Czym większy odstęp czasu, tym lepiej. Odkrywanie zmian sprawia mi ogromną frajdę, a w Kyrlandii niewątpliwie zmieniło się sporo: zaprzestano corocznych czystek, uzupełniono luki w historii, zaczęto szkolić
magów spoza Domów.  Dodatkowo na nowo mamy możliwość spotkać się z bohaterami, którzy także przeszli przemianę.  Miło było przeczytać jak Sonea z zagubionej dziewczyny stała się silną kobietą, jedną z najpotężniejszych osób w Gildii. Początkowo obawiałam się, że poprzez moje przyzwyczajenie do dawnych bohaterów nie będę potrafiła polubić nowych i z utęsknieniem będę wypatrywać fragmentu z nimi. Jednak myliłam się. Pani Canavan ma prawdziwy talent do tworzenia barwnych, żywych bohaterów. Także wykreowany świat jest bardzo realistyczny. Autorka niejednokrotnie przenosi problemy z naszej rzeczywistości do swojej powieści. Tym razem sprawa tyczy się uzależnień społeczności Kyrlandii od gnilu, powszechnie dostępnego narkotyku, przy którym na nic zdają się uzdolnienia uzdrowicielskie.   W "Misji..." przybliżone zostały nam także tereny Sachaki, oraz ich mieszkańców (jak dotąd ukazanych  jedynie z tej ciemniejszej strony). Istnienie ugrupowania złożonego z kobiet silnych, przebojowych, gotowych sięgnąć po swoje, które poznajemy wraz z głównym bohaterem, spowodował, że moje feministyczne "ja" było bardzo usatysfakcjonowane. Opisy tak jak i w poprzednich są bardzo plastyczne i oddziaływające na wyobraźnie, przez co czytanie tej w końcu nie tak cienkiej lekturki,  jest bardzo przyjemne.

Początkowo moją radość mąciła nutka niepewności, czy aby książka ta nie została napisana jedynie dla komercyjnego sukcesu, do którego osiągnięcia wystarczyłoby samo sygnowanie tej pozycji nazwiskiem autorki. Moje obawy rozwiały się jednak natychmiast. (Sama autorka wspomina zresztą, iż książkę tę pisało się jej łatwiej niż trzeci tom trylogii wcześniejszej). Choć "Trylogia Zdrajcy" niewątpliwie łączy się z "Trylogią Czarnego Maga", jest ona całkiem odrębną historią, która nie zmusza niego do zapoznania się z wcześniejszymi dziejami bohaterów (choć niewątpliwie jest to większa radocha (przynajmniej dla mnie :)). Polecam.

Moja ocena: 5

2 komentarze:

  1. Witam!

    Bardzo ciekawa recenzja książki, nad którą myślałam już od wieków i nie mogłam się zdecydować czy warto... Wielkie dzięki!

    Pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć,

    czytałam niedawno tę książkę i też cieszyłam się z powrotu do Kyralii, jednak moim zdaniem autorka nie wbiła się jeszcze na swoje wyżyny artystyczne, jak na razie dla mnie było to lekkie wprowadzenie do serii(taki proquel sequela :P), ale i tak bardzo mi się spodobał, polubiłam Lorkina ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarze :D