sobota, 15 listopada 2014

"Kiedy piorun uderza" Meg Cabot

Meg Cabot to autorka do której zawsze wracam. I nie mam w tej chwili na myśli sięganie po książki dopasowane do mojego wieku. Co to to nie. Pozostaję niezmiennie wierna jej głupiutkim powieściom dla nastolatkom, które nawet czytane po raz kolejny umilają mój czas.

Tym razem postanowiłam zaprzestać odświeżania historii, które znam już prawie na pamięć jak to bywało w przypadku „Pamiętników księżniczki”, „Pośredniczki” „Liceum Avalon” itd. i zacząć coś z czym nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Oczywiście tytułów do wyboru nie zostało wiele. Wręcz bardzo mało. A dokładnie jeden – seria "1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń".

Schemat powieści Cabot jest bardzo prosty. Główną rolę powierzamy dziewczynie na pozór nie wyróżniającej się niczym szczególnym, obdarzamy ją nadprzyrodzonymi mocami lub stawiamy na jej drodze jakieś mega ważne, lub mega znane osobistości i niech się dzieje co chce. Śmiało można stwierdzić, iż czytelnik zaznajomiony z jedną powieścią autorki bez problemu przewidzieć może sposób prowadzenia fabuły w każdej innej wybranej przez siebie pozycji. Co sprawia więc, że książki te są tak lubiane?

Odpowiedź jest prosta – każda z powieści niesie z sobą taką dawkę pozytywnej energii, iż śmiało mogłaby być sprzedawana jako pigułka szczęścia. Autorka ma dar do tworzenia sympatycznych postaci, których historie czyta się bez zażenowania, nawet jeśli traktują o tym, o czym każda podrzędna młodzieżówka – nastoletnich dylematach, chłopakach, miłostkach. Z pewnością większość z nas wychowała się właśnie na tych powieściach i to właśnie one były wstępem do książkowego świata. Nie sądzę, że był to zły wybór…

Przejdźmy jednak do wrażeń po lekturze pierwszego tomu serii, o niewiele mówiącym tytule, „Kiedy piorun uderza”.

Jess wiedzie spokojne życie u boku rodziców i rodzeństwa. Dzieli je między szkołę, odsiadki po lekcjach za wszczynanie bójek (o których jej rodzice nie wiedzą nic) oraz pracę w rodzinnych restauracjach. Wszystko ulega jednak zmianie pewnego pochmurnego popołudnia, gdy zmuszona przez przyjaciółkę do pieszej wędrówki do domu zostaje trafiona piorunem. Następnego ranka odkrywa w sobie nadnaturalne zdolności – w śnie widzi miejsca, w których znajdują się zaginione dzieci. Niebawem wieść o jej zdolnościach dociera do mediów, FBI oraz armii. Zmuszona przez reporterów okupujących jej przydomowy ogródek do opuszczenia rodzinnych pieleszy udaje się do bazy wojskowej, gdzie działać ma na polecenie FBI.

„Kiedy uderza piorun” ma w sobie wszystko to za co cenię Cabot – przyjemną w odbiorze fabułę, lekką formę, zabawne dialogi i dylematy „przeciętnej” nastolatki, a co najważniejsze fajną protagonistkę gotową nieść pomoc uciśnionym, wdać w bójkę w obronie starszego brata, oraz zakochać w zbuntowanym harleyowcu, którego z całą pewnością nie zaakceptowaliby jej rodzice. Pomimo tego, że na pozór nic się nie zmieniło dostrzegam jednak pewne zgrzyty, które zaburzyły mi ten pozytywny odbiór. Cabot wyjątkowo poruszyła trochę poważniejsze tematy niż zazwyczaj przez co całość odbiera się dosyć dziwnie. Wątek zaginionych dzieci nie do końca przypasował mi do lekkiej formy szczególnie jeśli zostały dopisane do nich historie o przemocy domowej, a nawet morderstwie. Taka sama sytuacja mam miejsce jeśli chodzi o brata Jess chorującego na schizofrenie.
Przeniesienie akcji do zamkniętej bazy wojskowej także wydawał się dość niekonwencjonalnym zabiegiem, tak samo jak sceny pościgu, czy brawurowej wręcz ucieczki. Autorka wyraźnie postanowiła odejść od znanych sobie chwytów fabularnych. A szkoda… Z pewnością powieść tylko by na tym zyskała, szczególnie, że dość wyraźnie nawiązuje do innych pozycji autorki, na przykład w sposobie prowadzenia narracji w formie kronikarskiej.

Podsumowując:
Czas spędzony na lekturze „Kiedy uderza piorun” nie można uznać za zmarnowany (szczególnie, że nie jest go tak dużo). Książka pozwala na chwilę odprężenia i rozrywki. Bez wątpienia pozostanę wierna powieścią Cabot, choć seria"1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń" nie będzie jednak prawdopodobnie należeć do moich ulubionych.


Moja ocena: 4

3 komentarze:

  1. Na pewno czytałam tę książkę, bo kiedyś czytałam wszystkie książki Meg Cabot... choć już jej nie pamiętam ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam tą autorkę i serię. W wieku nastoletnim się czytywało jej książki np. Idol Nastolatek i wspominam bardzo miło tą autorkę i wszelakie książki, które przeczytałam jej autorstwa. [ Szept Myśli ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Meg Cabot - jedna z moich ulubionych autorek :) chętnie do niej wracam :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarze :D