środa, 5 listopada 2014

"Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews

 Po „Płatki na wietrze” – kontynuację sagi o rodzinie Dollangangerów – sięgnęłam z czystej ciekawości. Zaintrygowana losami Chrisa, Cathy, oraz Carrie nie zwlekałam zbyt długo z poznaniem ich dalszych losów, licząc iż nietuzinkowe wątki zaczęte w poprzednim tomie doczekają się kontynuacji utrzymującej dawny poziom.

Akcja kolejnej powieści rozpoczyna się dokładnie w miejscu zakończenia poprzedniej. Trójka ocalałego rodzeństwa podróżuje pociągiem w celu odnalezienia miejsca, w którym będą mogli zacząć na nowo życie, próbując zapomnieć o traumatycznych przeżyciach. Ich wędrówka zostaje jednak przerwana z powodu choroby najmłodszej latorośli. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności pomocy udziela im czarnoskóra kobieta, która przypadkowo złączy ich losy z życiem pewnego osamotnionego lekarza. To właśnie dzięki niemu rodzeństwo na nowo zyska dom, poczucie bezpieczeństwa, oraz możliwość spełnienia swoich marzeń. Przeszłość nie daje jednak tak łatwo o sobie zapomnieć. Naznaczeni piętnem inności nie potrafią tak szybko odnaleźć się w nowych realiach, a w umyśle Cathy formułuje się plan zemsty, któremu całkowicie podporządkuje swoje młode życie…

Wydarzenia ukazane w „Płatkach na wietrze” tak jak we wcześniejszym tomie przedstawiane są z perspektywy Cathy. To właśnie ona najmocniej odczuwa zdradę matki oraz krzywdy rodzeństwa. Przyszłość odcisnęła na niej największe piętno, zabierając dzieciństwo, niewinność, zdrowe spojrzenie na świat.

W książce Andrews wszystko jest chore – relacje między bohaterami, fakt, iż są w stanie po trupach dążyć do celu, a jednocześnie nadal postrzegać się za osoby niewinne, epatowanie seksualnością na każdym kroku i wiara, iż jest to klucz do sukcesu. Nie ma co ukrywać, książka ta musi szokować, inaczej nie zostałaby zauważona przez czytelników, gdyż poza kontrowersyjnymi zabiegami fabularnymi nie reprezentuje sobą nic godnego uwagi.

Całość jest dość miałka i przewidywalna, a bohaterowie niezwykle irytujący. Bez wątpienia dużą zasługę ma w tym główna bohaterka, która jako 12- letnia dziewczynka zamknięta na poddaszu może i wzbudzała litość oraz współczucie, które jednak szybko ulotniło się wraz z opuszczeniem przez nią domu. I choć na każdym kroku dało się odczuć, że każda, nawet najdrobniejsza decyzja jest determinowana sytuacjami z przeszłości, nie dało się tego czytać bez irytacji. Działania podejmowane przez główną bohaterkę były chwilami niedorzeczne, a kiedy indziej całkowicie głupie. Po przeczytaniu książki miałam wrażenie, że większość zdarzeń miała na celu jedynie urozmaicić miłosną farsę rozgrywającą się w życiu Cathy, która wykazywała się na każdym kroku niezdecydowaniem i wyraźną niestabilnością uczuciową. Cechy tej nie da się z kolei przypisać kolejnej denerwującej postaci przewijającej się na stronach powieści, czyli Chrisowi. Przelotny romans, który zawiązał się między tą dwójką na poddaszu naznaczył go mocniej niż inne zdarzenia mające miejsce w tamtym okresie, powodując, iż chłopak nie potrafił wyzbyć się zakazanego uczucia, którym darzył siostrę, a co więcej bezustannie próbuje namówić ją do kazirodczego związku.

Jeśli przebrniemy już przez całą masę mniej lub bardziej patologicznych sytuacji z pewną dozą ciekawości możemy obserwować jak układa się życie bohaterów na przestrzeni lat, oraz jak, chwilami dość nieporadnie, rozliczają się z przeszłością. Koniec końców całość ma jednak dość porządne zakończenie spinające dość zgrabnie wszystkie wątki i zamykające tę część historii rodzinnej, a zarazem moją przygodę z tą serią.

Moja ocena: 4


                                                                      Poprzedni tom:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarze :D