środa, 20 sierpnia 2014

"Dobry omen" Terry Pratchett, Neil Gaiman

Dobry omen - Terry PratchettKrótka uwaga: gdy niebo robi się krwistoczerwone, ziemia drży w posadach, a świat staje na głowie niechybnie zbliża się koniec świata. I na nic zdadzą się krzyki, jęki i piski - nie będzie ocalenia, o nie!

Inne zdanie na ten temat mają jednak bohaterowie zwariowanej powieści Terrego Pratchetta i Neila Gaimana "Dobry omen". Crowley (były wąż - kusiciel z Edenu, obecnie agent piekła) oraz Azirafal (anioł) , jego główny antagonista, a po godzinach, sprzymierzeniec, całkowicie zasymilowani z ludźmi nie zamierzają pozwolić aby ich ziemska przygoda przedwcześnie dobiegła końca. Plan jest prosty - powstrzymać konfrontacje między niebem i piekłem, której katalizatorem stanie się sam antychryst. Sprawy komplikują się jednak, gdy na jaw wychodzi, że od dawna zapowiedziany koniec świata nastąpi niebawem, a monitorowany od przeszło jedenastu lat małolat, nie jest niczym więcej jak zwykły śmiertelnikiem podczas gdy spadkobierca piekielnego imperium spokojnie żyje i dorasta gdzieś, gdzie diabeł mówi dobranoc. Czas goni, do akcji włączają się kolejni bohaterowie od wiedźm (tych prawdziwych i tych niekoniecznie) ich tropicieli, jeźdźców apokalipsy, sił boskich i piekielnych, a na Atlantach, Ufoludkach i Tybetańczykach wychodzących z każdej dziury, skończywszy, a Armageddon nabiera rozmachu.

To moje pierwsze spotkanie zarówno z twórczością Terrego Pratchetta jak i Neila Gaimana, ale po tym co doświadczyłam podczas czytania ich powieści jestem pewna, że nie ostatnie. Książkę czytało się cudownie. Akcja gna w wprost szaleńczym tempie, jakby mimowolnie chcąc dogonić zapowiedziany koniec świata, o którym mowa. Już po kilkunastu stronach przyzwyczaiłam się do tego, iż w wykreowanym przez nich świcie nie ma miejsca na słowo "niemożliwe:. Siostry zakonne - satanistki - proszę bardzo! Może jeszcze dodatkowo wątek ze źle przeprowadzoną "adopcją" antychrysta? Nic trudniejszego. Wyłowienie Atlantydy, sprowadzenie UFO, obudzenie Krakena.... Cóż w tym w końcu niezwykłego? 

 Czymże by były jednak nawet najciekawsze zwroty akcji bez wspaniałych bohaterów, którzy by ją napędzali? Źródła komizmu i absurdu dostrzec można dosłownie na każdym kroku - w zachowaniu poszczególnych postaci, ich kreowaniu, gestach, dialogach, swobodnych wariacjach znanych motywów. To właśnie w tym tkwi siła powieści. Crowley i Azirafal jako główni protagoniści w swoich rolach sprawdzają się wyśmienicie. Ich dość skomplikowana relacja doskonale przekłada się na jakość dialogów, które nie dość, że zawierają w sobie dość trafne komentarze na temat naszej rzeczywistości są naprawdę zabawne i dynamiczne. Choć to właśnie perypetie z ich punktu widzenia czytało mi się najlepiej (przypominały mi złote lata "Supernatural" przypadające na sezon dotyczący właśnie ni mniej ni więcej tylko Armageddonu, który był naprawdę, mocno zwariowany) inne postacie nie pozostają zbyt długo w ich cieniu. Każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju i nie do podrobienia tak jak i zresztą styl Terrego Pratchetta i Neila Gaimana. 

Na wielki plus zasługuje także fakt, iż fabuła nie toczyła się jedynie na łamach powieści, lecz także w licznych przypisach, w których autor wyjaśniał to co niezrozumiałe, domawiał to co niedomówione i tworzył kolejne historie. Ubolewam nad tym, że nie dane mi było wcześniej zapoznać się z twórczością obu panów, co z pewnością pozwoliłoby mi rozpoznać ich wkład w poszczególne fragmenty. No cóż, uznać to mogę jedynie, jako całkiem niezły powód do natychmiastowego nadrobienia zaległości. 

"Dobry omen" jest książką absurdalną do granic rozsądku, a przez to naprawdę zabawną. Nie sposób żałować żadnej chwili spędzonej na pochłanianiu kolejnych stron. 

Moja ocena: 5

1 komentarz:

  1. Znam już nieco twórczość Gaimana i planuję sięgnąć po kolejne jego książki, a skoro tak zachwalasz "Dobry omen", z chęcią się za tą książką rozejrzę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarze :D