„Niezbędnik
obserwatorów gwiazd” było moim pierwszym spotkaniem z jego
twórczością,ale czy udanym?
Życie Finleya nigdy
nie było usłane różami. Wychowując się w ponurej dzielnicy,
której ulicami nie warto poruszać się po zmroku, w której
gangsterskie porachunki są na porządku dziennej, a mieszkańcy już
dawno nauczyli się, że na niektóre rzeczy spuścić można jedynie
zasłonę milczenia, chłopak nie ma przed sobą żadnych perspektyw.
Jego jedyną szansą na wydostanie się z tego osobliwego piekła
jest koszykówka, dzięki której ma szansę na kontynuowanie nauki w
bardziej przyjaznym środowisku. W spełnieniu jego marzeń
nieustannie pomaga mu Erin, która podziela jego pasje.
Niespodziewanie świat Finleya staje jednak na głowie gdy trener
miejscowej drużyny prosi go o zaopiekowanie się nowym uczniem. I
nie byłoby w tym nic niepokojącego gdyby nie fakt, iż chłopak
jest świetnie zapowiadającym się koszykarzem, który po śmierci
rodziców nie może pogodzić się z zastałą rzeczywistością.
Nazywając się Numerem 21 twierdzi, że przybył z kosmosu, aby
prowadzić badania nad ludzkimi emocjami. Finley zostaje postawiony
przed nie łatwym zadaniem, gdyż wie, że pomoc nowemu koledze jest
równoznaczna z ustąpieniem mu swojego miejsca w drużynie.
Powieści Quicka
całkiem blisko do oklepanych historii o dojrzewaniu w świecie
pozbawionym perspektyw, z którego nie sposób się wydostać. Postać
Numeru 21 nadaje jednak całości barw i czyni zwykłą powieść o sile
marzeń i pasji czymś głębszym. To właśnie za jego
sprawą Finley staje przed wiele poważniejszym dylematem – czy
lojalność wobec przyjaciół jest warta zaprzepaszczenia szansy na
spełnienie marzeń?
Pomimo przyjemnego w
odbiorze wątku, powieść Quicka jest dla mnie jedynie poprawna. Nie
spodziewałam się po niej nagłych zwrotów akcji, ani głębokich
refleksji zabrakło mi jednak „efektu wow”, który sprawi, że
pozycja ta na dłużej zagości w mojej pamięci.
Główni bohaterowi
wyjątkowo dobrze wtapiali się w tłum. Niestety to co może być
zaletą w świecie przedstawionym przez autora, w dla książki nie
jest aż takim dobrym rozwiązaniem. Życie Finleya i Erin niemal
kręcące się wokół koszykówki ani mnie nie ciekawiło, ani nie
zachęcało do dalszego czytania. Nie jestem i nigdy nie byłam fanką
tego sportu, dlatego też trudno było mi wcielić się w ich
rozterki, nawet biorąc poprawkę na to, iż jest to jedynie symbol
prawdziwej pasji potrafiącej zmienić świat. O wiele ciekawiej
wypada tajemniczy Numer 21, który po śmierci rodziców bezwzględnie
oddał się swojej kosmicznej pasji. Jego zachowanie przez większą
część książki pozostaje zagadką zarówno dla jego otoczenia jak
i dla czytelników. Czy jego trauma spowodowała, że faktycznie
zaczął wierzyć, iż pochodzi z innej planety, czy raczej wśród
gwiazd szuka jedynie zapomnienia?
Po powieściach tego
typu często aż chce się unieść głowę i przeszukać wzrokiem
gwieździste niebo aby znaleźć tę jedną spadającą, która ma
moc spełniania życzeń. „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” co
prawda nie wzbudził we mnie aż takich emocji, co nie zmienia faktu,
iż pomimo umieszczenia bohaterów w ponurej i dość przygnębiającej
rzeczywistości Quick stworzył książkę pogodną i ciepłą, a
dzięki zakończeniu także napawającą optymizmem.
Moja ocena: 4
Ciekawa książka dla nastolatków, myślę, że młodym czytelnikom się spodoba. Ja też przeczytam bo zaciekawiłaś mnie tym bohaterem Numer 21. Za koszykówką też nie przepadam ale kto wie może nie będzie to takie nudne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam