niedziela, 31 sierpnia 2014

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthew Quick

Niesiony falą popularności „Poradnika pozytywnego myślenia” Matthew Quick stał się osobą znaną i rozpoznawalną także wśród polskich czytelników. Nic więc dziwnego, że także inne jego książki cieszą się u nas popularnością, a on sam na stałe zyskał miejsce w sercach czytelników.
„Niezbędnik obserwatorów gwiazd” było moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością,ale czy udanym?

Życie Finleya nigdy nie było usłane różami. Wychowując się w ponurej dzielnicy, której ulicami nie warto poruszać się po zmroku, w której gangsterskie porachunki są na porządku dziennej, a mieszkańcy już dawno nauczyli się, że na niektóre rzeczy spuścić można jedynie zasłonę milczenia, chłopak nie ma przed sobą żadnych perspektyw. Jego jedyną szansą na wydostanie się z tego osobliwego piekła jest koszykówka, dzięki której ma szansę na kontynuowanie nauki w bardziej przyjaznym środowisku. W spełnieniu jego marzeń nieustannie pomaga mu Erin, która podziela jego pasje. Niespodziewanie świat Finleya staje jednak na głowie gdy trener miejscowej drużyny prosi go o zaopiekowanie się nowym uczniem. I nie byłoby w tym nic niepokojącego gdyby nie fakt, iż chłopak jest świetnie zapowiadającym się koszykarzem, który po śmierci rodziców nie może pogodzić się z zastałą rzeczywistością. Nazywając się Numerem 21 twierdzi, że przybył z kosmosu, aby prowadzić badania nad ludzkimi emocjami. Finley zostaje postawiony przed nie łatwym zadaniem, gdyż wie, że pomoc nowemu koledze jest równoznaczna z ustąpieniem mu swojego miejsca w drużynie.

Powieści Quicka całkiem blisko do oklepanych historii o dojrzewaniu w świecie pozbawionym perspektyw, z którego nie sposób się wydostać. Postać Numeru 21 nadaje jednak całości barw i czyni zwykłą powieść o sile marzeń i pasji czymś  głębszym. To właśnie za jego sprawą Finley staje przed wiele poważniejszym dylematem – czy lojalność wobec przyjaciół jest warta zaprzepaszczenia szansy na spełnienie marzeń?

Pomimo przyjemnego w odbiorze wątku, powieść Quicka jest dla mnie jedynie poprawna. Nie spodziewałam się po niej nagłych zwrotów akcji, ani głębokich refleksji zabrakło mi jednak „efektu wow”, który sprawi, że pozycja ta na dłużej zagości w mojej pamięci.

Główni bohaterowi wyjątkowo dobrze wtapiali się w tłum. Niestety to co może być zaletą w świecie przedstawionym przez autora, w dla książki nie jest aż takim dobrym rozwiązaniem. Życie Finleya i Erin niemal kręcące się wokół koszykówki ani mnie nie ciekawiło, ani nie zachęcało do dalszego czytania. Nie jestem i nigdy nie byłam fanką tego sportu, dlatego też trudno było mi wcielić się w ich rozterki, nawet biorąc poprawkę na to, iż jest to jedynie symbol prawdziwej pasji potrafiącej zmienić świat. O wiele ciekawiej wypada tajemniczy Numer 21, który po śmierci rodziców bezwzględnie oddał się swojej kosmicznej pasji. Jego zachowanie przez większą część książki pozostaje zagadką zarówno dla jego otoczenia jak i dla czytelników. Czy jego trauma spowodowała, że faktycznie zaczął wierzyć, iż pochodzi z innej planety, czy raczej wśród gwiazd szuka jedynie zapomnienia?

Po powieściach tego typu często aż chce się unieść głowę i przeszukać wzrokiem gwieździste niebo aby znaleźć tę jedną spadającą, która ma moc spełniania życzeń. „Niezbędnik obserwatorów gwiazd” co prawda nie wzbudził we mnie aż takich emocji, co nie zmienia faktu, iż pomimo umieszczenia bohaterów w ponurej i dość przygnębiającej rzeczywistości Quick stworzył książkę pogodną i ciepłą, a dzięki zakończeniu także napawającą optymizmem.

Moja ocena: 4

1 komentarz:

  1. Ciekawa książka dla nastolatków, myślę, że młodym czytelnikom się spodoba. Ja też przeczytam bo zaciekawiłaś mnie tym bohaterem Numer 21. Za koszykówką też nie przepadam ale kto wie może nie będzie to takie nudne :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarze :D