Normą stało się już, iż popularne
serie doczekują się swoich pseudokontynuacji w formie krótkich nowelek,
komiksów, przewodników po świecie, czy nawet kalendarzy, które na celu mają
przedłużyć życie poczytnego cyklu. Sprawa nie inaczej ma się w przypadku
Tahereh Mafi, która postanowiła opublikować zbiór opowiadań rozgrywających się
gdzieś pomiędzy akcja właściwa przedstawioną nam w trylogii „Dotyk Julii”. Jest
to z pewnością gratka dla każdego fana serii, do których, po głębszym zastanowieniu,
chyba także się zaliczam.
„Julia. Trzy tajemnice”, jak sama nazwa wskazuje,
zawiera trzy krótkie opowiadania „ Destroy Me” (część 1.5), „Fracture Me”
(część 2.5), oraz dziennik Julii pisany w czasie pobytu w zakładzie zamkniętym. Ich poziom był jednak na tyle nierówny
(głównie z powodu doboru osób, które są narratorami danych wydarzeń), iż zbioru
tego nie będę rozpatrywać jako całości.
„Fracture Me”
Najsłabszy i najbardziej irytujący z opowiadań, głównie za sprawą narratora – Adama. Każdy kto miał do czynienia z
trylogią doskonale wie, jaką osobą stał się ten nieśmiały, słodki chłopak znany
nam z pierwszej części. Jego punkt widzenia poznajemy, w momencie gdy targają
nim sprzeczne emocje odnośnie Julii, którą kocha, ale już nie tak jak kiedyś,
z którą chce być, ale nie może, którą
postrzega w pewnym momencie jako osobę, przez którą musi wybierać między
ochroną brata, a pomocą pierwszej miłości. Pytanie czy tak zachowuje się osoba
szczerze kogoś kochająca nasuwa się samo. Adam irytował od dawna, nic więc
dziwnego, że nie potrafiłam zbytnio wciągnąć się w relację przedstawiona z jego
puntu widzenia. Istnieje jednak kilka plusów : poznaliśmy w końcu historię uciekinierów
z Punktu Omega, po zrównaniu ich bazy z ziemią, oraz co tak naprawdę zadecydowało
o tak nagłej zmianie naszego bohatera w stosunku do Julii.
„Dziennik Julii”
Fragmenty zawierające przemyślenia
Julii od początku należały do najbardziej charakterystycznych cech trylogii.
Niesamowicie ekspresywne, melancholijne, nieskładne i urywane zapiski
osamotnionej dziewczyny niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny, oraz
ukazywały kwiecistość wypowiedzi autorki. Zazwyczaj pełniły dla mnie funkcję
ozdobną – pięknie napisane, sentencjonalne, ożywiały fabułę. Krótkie zapiski
przewijające się gdzieś między wydarzeniami, były ciekawym urozmaiceniem
pozwalającymi wejść w umysł Julii. Ich kumulacja umieszczona w zbiorze
opowiadań straciła jednak sporo uroku. Idealnie spełniające swoją rolę jako
przerywnik, po dłuższej chwili stawały się dość nużące. Choć niosły ze sobą
kilka informacji dotyczących genezy stanu, w którym znalazła się nasza
bohaterka jak i ludzkość, nie ukazywały tak naprawdę nic ponadto co
wiedzieliśmy wcześniej o Julii.
„Destroy Me”
Opowiadanie, bez którego cały
zbiór mógłby w ogóle nie powstać. Wydarzenia ukazywane ze strony Wernera, były
prawdopodobnie jedną z najbardziej pożądanych nowelek. Jawiący się jako
bezwzględny, nieczuły, pozbawiony skrupułów intrygował od pierwszego spotkania,
a jego zachowanie sprawiło, iż większość czytelniczek nieraz zastanawiała się –
co nim kieruje i czy to jego prawdziwe oblicze. Akcja tego krótkiego
opowiadania toczy się bezpośrednio po ucieczce Julii kończącej tom pierwszy i
postrzeleniu przez nią Wernera. Pierwsza rzecz, która nasunęła mi się podczas czytania
to zadowolenie z faktu, iż tak późno poznaliśmy prawdziwe oblicze chłopaka,
przez co autorka pozwoliła dłużej nacieszyć nam się wizją młodocianego
socjopaty. Gdyby opowiadanie te było umieszczone chronologicznie straciłabym
wiarę w tę trylogię. Postać Wernera byłaby wówczas do bólu stereotypowa –
chłopak pozbawiony rodzicielskiej miłości, szkolony od najmłodszych lat na
nieznającego litości żołnierza, podporządkowanego zwierzchnikom, zmuszony przez
życie do ukrywanie swojej, w gruncie rzeczy, delikatnej natury. Ileż razy już
to widzieliśmy… Poznając jego punkt widzenia dopiero po zakończeniu serii
opowiadanie czyta się z prawdziwą przyjemnością niemalże pozbawioną
zażenowania. Jego fascynacja Julią ujawnia się na każdej stronie. W dziewczynie
upatruje dla siebie ratunek, a co ważniejsze, zrozumienie. Znając jej historie
nie potrafi uwolnić się od wrażenia łączącego ich podobieństwa. Jego uczucia
potęgują się po odnalezienia dziennika Julii. Niestety zapiski przez niego
czytane są dokładnym przekalkowaniem tego co znajdziemy w dalszej części
opowiadań. Na tym nie kończy się jednak poznawanie Wernera. Dla autorki
niezwykle istotne okazało się poinformowanie czytelnika o słabości bohatera do
ubrań, jego zamiłowaniu do kąpieli, oraz dość niskim wzroście, czym przyprawiła
mnie o mały atak śmiechu i uniesienie brwi. Na duży plus zasługuje jednak
ukazanie jak dużo dzieliło to jak postrzegali go inni od tego jakim był
naprawdę. Jego odwiedziny na osiedlach, stosunek do jednego z podwładnych, czy
trudna relacja z ojcem ukazywały go jako wrażliwego, młodego chłopaka,
potrzebującego akceptacji i wsparcia.
Podsumowując: „Julia, Trzy
tajemnice” jest pozycją po którą warto
sięgnąć po zakończeniu trylogii. Nie należy oczekiwać jednak fajerwerków, czy
odkrycia niesamowitych tajemnic. Zbiór ten pozwala jednak jeszcze raz poczuć
klimat książek Mafi i po raz ostatni zatopić się w świecie Julii.
Moja ocena: 4
W sumie rzeczywiście lepiej sięgnąć po nią po zakończeniu trylogii, niż między tomami. Też uważam, że nowelka Warnera była najlepsza i wygrała cały ten zbiorek, ale Dziennik Julii był dość interesujący.
OdpowiedzUsuń