piątek, 26 grudnia 2014

"Julia. Trzy tajemnice" Tahereh Mafi

Normą stało się już, iż popularne serie doczekują się swoich pseudokontynuacji w formie krótkich nowelek, komiksów, przewodników po świecie, czy nawet kalendarzy, które na celu mają przedłużyć życie poczytnego cyklu. Sprawa nie inaczej ma się w przypadku Tahereh Mafi, która postanowiła opublikować zbiór opowiadań rozgrywających się gdzieś pomiędzy akcja właściwa przedstawioną nam w trylogii „Dotyk Julii”. Jest to z pewnością gratka dla każdego fana serii, do których, po głębszym zastanowieniu, chyba także się zaliczam.
 „Julia. Trzy tajemnice”, jak sama nazwa wskazuje, zawiera trzy krótkie opowiadania „ Destroy Me” (część 1.5), „Fracture Me” (część 2.5), oraz dziennik Julii pisany w czasie pobytu w zakładzie zamkniętym.  Ich poziom był jednak na tyle nierówny (głównie z powodu doboru osób, które są narratorami danych wydarzeń), iż zbioru tego nie będę rozpatrywać jako całości.

„Fracture Me”
Najsłabszy i najbardziej irytujący z opowiadań, głównie za sprawą narratora – Adama. Każdy kto miał do czynienia z trylogią doskonale wie, jaką osobą stał się ten nieśmiały, słodki chłopak znany nam z pierwszej części. Jego punkt widzenia poznajemy, w momencie gdy targają nim sprzeczne emocje odnośnie Julii, którą kocha, ale już nie tak jak kiedyś, z  którą chce być, ale nie może, którą postrzega w pewnym momencie jako osobę, przez którą musi wybierać między ochroną brata, a pomocą pierwszej miłości. Pytanie czy tak zachowuje się osoba szczerze kogoś kochająca nasuwa się samo. Adam irytował od dawna, nic więc dziwnego, że nie potrafiłam zbytnio wciągnąć się w relację przedstawiona z jego puntu widzenia. Istnieje jednak kilka plusów : poznaliśmy w końcu historię uciekinierów z Punktu Omega, po zrównaniu ich bazy z ziemią, oraz co tak naprawdę zadecydowało o tak nagłej zmianie naszego bohatera w stosunku do Julii.

„Dziennik Julii”
Fragmenty zawierające przemyślenia Julii od początku należały do najbardziej charakterystycznych cech trylogii. Niesamowicie ekspresywne, melancholijne, nieskładne i urywane zapiski osamotnionej dziewczyny niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny, oraz ukazywały kwiecistość wypowiedzi autorki. Zazwyczaj pełniły dla mnie funkcję ozdobną – pięknie napisane, sentencjonalne, ożywiały fabułę. Krótkie zapiski przewijające się gdzieś między wydarzeniami, były ciekawym urozmaiceniem pozwalającymi wejść w umysł Julii. Ich kumulacja umieszczona w zbiorze opowiadań straciła jednak sporo uroku. Idealnie spełniające swoją rolę jako przerywnik, po dłuższej chwili stawały się dość nużące. Choć niosły ze sobą kilka informacji dotyczących genezy stanu, w którym znalazła się nasza bohaterka jak i ludzkość, nie ukazywały tak naprawdę nic ponadto co wiedzieliśmy wcześniej o Julii.

„Destroy Me”
Opowiadanie, bez którego cały zbiór mógłby w ogóle nie powstać. Wydarzenia ukazywane ze strony Wernera, były prawdopodobnie jedną z najbardziej pożądanych nowelek. Jawiący się jako bezwzględny, nieczuły, pozbawiony skrupułów intrygował od pierwszego spotkania, a jego zachowanie sprawiło, iż większość czytelniczek nieraz zastanawiała się – co nim kieruje i czy to jego prawdziwe oblicze. Akcja tego krótkiego opowiadania toczy się bezpośrednio po ucieczce Julii kończącej tom pierwszy i postrzeleniu przez nią Wernera. Pierwsza rzecz, która nasunęła mi się podczas czytania to zadowolenie z faktu, iż tak późno poznaliśmy prawdziwe oblicze chłopaka, przez co autorka pozwoliła dłużej nacieszyć nam się wizją młodocianego socjopaty. Gdyby opowiadanie te było umieszczone chronologicznie straciłabym wiarę w tę trylogię. Postać Wernera byłaby wówczas do bólu stereotypowa – chłopak pozbawiony rodzicielskiej miłości, szkolony od najmłodszych lat na nieznającego litości żołnierza, podporządkowanego zwierzchnikom, zmuszony przez życie do ukrywanie swojej, w gruncie rzeczy, delikatnej natury. Ileż razy już to widzieliśmy… Poznając jego punkt widzenia dopiero po zakończeniu serii opowiadanie czyta się z prawdziwą przyjemnością niemalże pozbawioną zażenowania. Jego fascynacja Julią ujawnia się na każdej stronie. W dziewczynie upatruje dla siebie ratunek, a co ważniejsze, zrozumienie. Znając jej historie nie potrafi uwolnić się od wrażenia łączącego ich podobieństwa. Jego uczucia potęgują się po odnalezienia dziennika Julii. Niestety zapiski przez niego czytane są dokładnym przekalkowaniem tego co znajdziemy w dalszej części opowiadań. Na tym nie kończy się jednak poznawanie Wernera. Dla autorki niezwykle istotne okazało się poinformowanie czytelnika o słabości bohatera do ubrań, jego zamiłowaniu do kąpieli, oraz dość niskim wzroście, czym przyprawiła mnie o mały atak śmiechu i uniesienie brwi. Na duży plus zasługuje jednak ukazanie jak dużo dzieliło to jak postrzegali go inni od tego jakim był naprawdę. Jego odwiedziny na osiedlach, stosunek do jednego z podwładnych, czy trudna relacja z ojcem ukazywały go jako wrażliwego, młodego chłopaka, potrzebującego akceptacji i wsparcia.

Podsumowując: „Julia, Trzy tajemnice”  jest pozycją po którą warto sięgnąć po zakończeniu trylogii. Nie należy oczekiwać jednak fajerwerków, czy odkrycia niesamowitych tajemnic. Zbiór ten pozwala jednak jeszcze raz poczuć klimat książek Mafi i po raz ostatni zatopić się w świecie Julii.


Moja ocena: 4

1 komentarz:

  1. W sumie rzeczywiście lepiej sięgnąć po nią po zakończeniu trylogii, niż między tomami. Też uważam, że nowelka Warnera była najlepsza i wygrała cały ten zbiorek, ale Dziennik Julii był dość interesujący.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarze :D